Suzuki daje ostateczny znak, że straciło jakiekolwiek biznesowe zainteresowanie motorsportem. Czyli rozwoju GSX-R raczej też nie będzie…
Na pewno pamiętacie jak w maju Suzuki ogłosiło, że oficjalnie wycofuje się z MotoGP? To nie wszystko. Suzuki ogłosiło także, że oficjalnie zamyka swoją wyścigową stronę internetową (a także podstrony oraz wyścigowe profile na portalach społecznościowych) wraz z końcem tego roku. Jeżeli tliła się w Was jakakolwiek nadzieja, że Suzuki jednak wróci do wyścigów – cóż, należy ją ostatecznie porzucić.
Strona Suzuki-Racing.com ruszyła w 1999 roku i znaleźć można tam było nowinki i relacje ze wszelkich starań wyścigowych marki – a to dotyczyło takich sportów, jak MotoGP, ale też British Superbikes, Endurance World Cup, AMA Motocross, AMA Supercross, MotoAmerica oraz wiele więcej.
Strona przetrwała nie tylko poprzednią rezygnację Suzuki z MotoGP w 2011 roku, ale także wycofanie się z mtocrossowych mistrzostw świata MXGP w 2018 roku, a także z fabrycznego wsparcia w seriach MotoAmerica. A przecież w MXGP, w połowie lat 2000, to właśnie na Suzuki ścigał się najznamienitszy zawodnik motocrossu, Ricky Carmichael.
Teraz Suzuki zamyka swoją stronę internetową Suzuki-Racing.com, a także stronę Suzuki-MotoGP.com, a do tego wszystkie powiązane z tymi stronami konta na socialach: Twitterze, Instagramie, YouTube i Facebooku. A swojego czasu team Suzuki był podobno jedynym zespołem fabrycznym w MotoGP, który posiadał dedykowanego managera do social mediów.
Zamknięcie strony internetowej Suzuki-Racing.com jest ostatecznym znakiem – można by rzec gwoździem do trumny – że marka Suzuki na poziomie całej korporacji straciła jakiekolwiek biznesowe zainteresowanie inwestowaniem w motocykle sportowe. To oznacza jednocześnie brak szans na rozwój nowych, topowych modeli GSX-R czy motocykli motocrossowych.
Zostaw odpowiedź