Chińskie prawo zaostrzyło się ostatnio do tego stopnia, że za ściganie się po ulicach można otrzymać nawet karę śmierci.
Światowe media obiegła historia dwóch motocyklistów z Shanghaju, którzy zostali złapani po tym, jak ścigali się po ulicach miasta, ignorując przepisy, czerwone światła oraz apele policji o zatrzymanie się. Jeden z nich jechał niezarejestrowaną Yamahą, drugi dosiadał Hondy z cudzą tablicą rejestracyjną. Ścigantów zidentyfikowano dzięki zapisom z kamer miejskich, które teraz będą dowodem w sprawie toczącej się przeciwko lekkomyślnym motocyklistom. Oba motocykle skonfiskowano, a lubiący dynamiczną jazdę Chińczycy odbywają obecnie karę 15 dni więzienia, która może zostać przedłużona do 7 lat, a jeśli trafią na wyjątkowo surowego sędziego, który udowodni im działanie z premedytacją i narażanie zdrowia oraz życia innych obywateli, mogą oni otrzymać nawet karę śmierci.
Rozumiemy rozgoryczenie władz bezsilnych w walce z piratami drogowymi i oczywiście nie popieramy niebezpiecznych zachowań na drodze, ale naszym zdaniem kara jest mocno niewspółmierna do winy.