Motocykliści łamią prawo – czyżby? - Motogen.pl

Podczas gdy motocyklowe stowarzyszenia wszelkiej maści robią wszystko, by załagodzić spór pomiędzy kierowcami jednośladów i samochodów, niektórzy napędzają spiralę konfliktu, szerząc nieprawdziwe informacje.

W związku z ostatnią publikacją internetową pewnej gazety, która twierdzi, że przeciskanie się w korkach motocyklem jest wykroczeniem i nie ma od tego odstępstwa, po raz trudno stwierdzić który rozgorzała dyskusja na temat słuszności takiego zachowania. Przytaczane przez autora owego artykułu wypowiedzi policjantów potwierdzają, że wyprzedzanie wolno poruszających się pojazdów lub wymijanie stojących w korku samochodów jest wykroczeniem, które może kosztować motocyklistę nawet 500 zł mandatu. Czy nie ma jednak odstępstwa od reguły?

Wiadomo, że manewrując w korku trudno zachować właściwy odstęp między pojazdami czy nie przekraczać podwójnej ciągłej linii, jednak wiele zależy od postępowania kierowców samochodów. Jeśli będą zachowywać się jak kierowca Opla, o którym pisaliśmy przedwczoraj, motocykliście trudniej będzie ominąć korek. Jeśli zrobią miejsce, okaże się zapewne, że starczy go dla wszystkich. Polskie prawo nie zabrania wprost jazdy między pojazdami w korku i najwięcej zależy od jego interpretacji. Dopóki nie pojawią się konkretne zapisy regulujące kwestię przeciskania się w korku przez motocyklistów, przepisy będą mogły być interpretowane na dwa sposoby: niekorzystny dla kierowców jednośladów oraz 'krakowski’, gdzie właśnie trwa edukacyjna akcja 'Miejsca starczy dla wszystkich’, wspierana m.in. przez małopolskich policjantów.

Niektórzy motocykliści mają jednak dość medialnej nagonki na ich obecność na drogach. Na jednym z popularnych portali społecznościowych zawiązała się grupa, która zamierza udowodnić, że kierowcy samochodów stracą na utrudnianiu życia motocyklistom. Praworządni Motocykliści, jak sami siebie nazywają, chcą zamanifestować swoją 'pogardę’ dla przeciskania się w korkach – zamierzają zebrać się w Warszawie i w godzinach szczytu przejechać ulicami dokładnie zgodnie z przepisami, zachowując właściwe odstępy i nie przekraczając prędkości. Co będzie to oznaczało dla Warszawy – łatwo przewidzieć.

Gdy spojrzymy kilka lat wstecz, widać pewną analogię w sytuacji rowerzystów, którym także odmawiano prawa do współuczestniczenia w ruchu drogowym, na ich barki zwalając winę za wypadki, kolizje, nieprawidłowe wyprzedzanie i głód na świecie. Teraz nareszcie doczekali się oni uwzględnienia w nowelizacji przepisów, a że natura nie znosi pustki, ich miejsce zajęli motocykliści. Są oni tematem medialnym, a bicie piany na ich temat powoduje wzrost poczytności niektórych mediów. Jak łatwo się domyślić, czy będziemy jeździć dokładnie zgodnie z przepisami, czy przeciśniemy się w korkach, zawsze znajdą się tacy, którzy obrzucą nas błotem, zachęcając niektórych kierowców samochodów do zachowań generujących niebezpieczeństwo w ruchu drogowym. I dopóki nie zmienią się przepisy ruchu drogowego, będziemy mogli dalej co najwyżej przebijać piłeczkę na pole przeciwnika i niczym dzieci obrzucać się oskarżeniami, że to wszystko przez tą drugą stronę, a my jesteśmy czyści jak łza. To przecież takie bardzo polskie… A nie wystarczyłoby, gdyby za każdym razem wyjeżdżając na drogę, bez względu na prowadzony pojazd, zachowywać się tylko i wyłącznie tak, jak chcielibyśmy, by w stosunku do nas się zachowywano?