Fotoradar stojący na przełęczy Giau w Dolomitach, działa nielegalnie – orzekł sędzia pokoju w Belluno i uniewinnił tym samym kierowcę od nałożonej kary.
Fotoradar na przełęczy Giau, zlokalizowany w gminie Santa Lucia, stał się kimś w rodzaju antycelebryty – głównie za sprawą pokaźnego majątku, do którego zgromadzenia przyczyniły się wykonane przez niego zdjęcia. W ubiegłym roku wystawił mandatów na ponad 550 tysięcy euro – mniej więcej 1555 euro na każdego mieszkańca.
Przełęcz Giau jest jedną z najpiękniejszych w Dolomitach, co powoduje, że jest chętnie odwiedzana przez motocyklistów. Ostatni sezon także był dla tego fotoradaru prawdziwym żniwem, dlatego trudno się dziwić wściekłości kierowców, którzy doświadczyli wątpliwej przyjemności otrzymania pamiątkowego zdjęcia.
Jeden z ukaranych kierowców odwołał się od nałożonego mandatu do sędziego pokoju w Belluno. Sędzia pokoju to pierwsza instancja sądowa we Włoszech, rozstrzyga on podstawowe spory, dotyczące roszczeń o niewielkiej wartości. Sędzia uznał, że fotoradar nie ma prawa stać w tym miejscu ze względu na fakt, że znak ostrzegawczy informujący o nim jest niezgodny z prawem.
Wyrok ten nie kończy oczywiście sprawy – gmina zapewne odwoła się od tej decyzji, wyrok może być także podważony przez sąd wyższej instancji. Do podobnego przypadku doszło na przykład w Mediolanie – jeden z fotoradarów uznany został przez sędziego pokoju za nielegalny, ze względu na niestabilność i niedokładność pomiaru. Sąd wyższej instancji uznał jednak, że z urządzeniem wszystko jest w porządku i odrzucił decyzję sędziego pokoju.
Pewnie nie będzie to dla nikogo z nas pocieszenie, że nie tylko w Polsce fotoradary nie służą do poprawy bezpieczeństwa na drogach, a raczej do zasilania lokalnych budżetów. Tylko czekać, jak Włosi zaczną montować na przełęczach odcinkowy pomiar prędkości…
Zostaw odpowiedź