Jakbym miał sobie skompletować nowy ubiór motocyklowy mając mocno ograniczone fundusze, to ciąłbym koszty na innych elementach ubioru, żeby na butach oszczędzać jak najmniej. Założyłbym, że skoro dopiero zaczynam i nie mam zbyt dużo gotówki, to skupię się na zapewnieniu sobie bezpieczeństwa, a komfort zaczeka na lepsze czasy. Kupiłbym jakiś kombinezon, który zapewne nie miałby membrany i nie wyglądałby jak topowy model, ale w razie szlifu swoje zadanie powinien spełnić. W przypadku ciuchów nie jest tak, że żeby przetrwać szorowanie po asfalcie, trzeba kupować najlepsye modele (o tym więcej możecie przeczytać w kompendium poświęconemu kombinezonom). Dotyczy to także rękawic i kasków, chociaż zaraz pojawi się armia osób mówiących, że nic nie jest tak bezpieczne, jak ich Shoei za dwie wypłaty. Płaci się za świetną wentylację, aerodynamikę i inne rzeczy, których nie zapewni nam tani kask. Czy za bezpieczeństwo też – to wciąż pozostaje kwestią bardzo sporną.
W przypadku butów sytuacja jest nieco inna. Wyższe modele od niższych bardzo się różnią właśnie elementami wpływającymi na bezpieczeństwo. Wiele z tych rzeczy możemy sprawdzić sami już na etapie przymiarki w sklepie (o czym dokładniej w dalszej części artykułu).
Powodów, dla których oszczędzanie na butach to tak naprawdę wyrzucanie pieniędzy, jest więcej. Najtańsze buty motocyklowe są wykonane w sposób tragiczny – rozpadają się w najdziwniejszych miejscach. Szwy puszczają i w efekcie, jeśli wytrzymają dwa sezony, należy uznać to za sukces. Stosunkowo szybko trzeba kupić kolejną parę… lub zaprzyjaźnić się z szewcem. Oczywiście, jak to zwykle bywa, będą wyjątki.
Elementy odpowiedzialne za zabezpieczenie nogi to zazwyczaj prowizorka, która ma po prostu sprawić, że obuwie w ogóle będzie przypominało model motocyklowy. Poza tym producenci do prawie wszystkich tanich modeli wsadzają membrany.
Sportowe i turystyczne
Wśród butów szosowych mamy podstawowy podział na sportowe i turystyczne. Te pierwsze posiadają slidery, a wszystkie protektory są umieszczone na zewnątrz. Raczej nie stosuje się w nich membran, chociaż są wyjątki (szczególnie w no name). W obuwiu turystycznym nie ma sliderów, a pozostałe protektory czasem są robione tak, by nie rzucały się w oczy. Mogą być też obszyte skórą, dzięki czemu są jeszcze mniej widoczne. Membrany w takich modelach są zdecydowanie częściej spotykane niż w wersjach sportowych. Od kilku lat popularne stają się także buty kończące się zaraz ponad kostką, używane często przy dojazdach na krótkie dystanse. Jednak są to buty, które sprawdzają się jako dodatkowa para, a nie jako podstawowe obuwie motocyklowe. Osobną kategorię stanowi obuwie supermoto – są to buty szosowo-terenowe, które wywodzą się bezpośrednio od obuwia crossowego. W tym artykule skupiam się jednak na modelach typowo szosowych.
Cena
Wytwory pakistańskich projektantów są do kupienia już od bardzo niewielkich kwot, aż do około 600 zł. Przy poszukiwaniu butów sportowych właśnie owe 600 zł wydaje się rozsądnym minimum, które warto wydać. To właśnie od okolic tej kwoty zaczynają się modele firm mających własne nazwy zamiast logo importera. Różnica w jakości jest spora – topowego modelu Daytony się za to nie kupi, ale przyzwoite Falco czy Gaerne owszem. Są to firmy, które w swoich ofertach nie mają modeli totalnie high-endowych, ale to, co robią, robią solidnie. Falco jest doceniane za bardzo dobry stosunek jakości do ceny, o Gearne często można usłyszeć, że są niesamowicie wygodne, jak na obuwie motocyklowe. Nieco więcej będą kosztowały podstawowe modele np. Alpinestars, Sidi , TCX i XPD. Rozpiętość cenowa jest tam spora – można kupić coś za niespełna 700 zł, ale można też za 1300 zł i więcej. Ile byśmy nie wydali, najpewniej dostaniemy produkt zrobiony bardzo solidnie. Im droższe, tym bezpieczniejsze i mające więcej bajerów, czasem naprawdę przydatnych (lepsza wentylacja, dobra membrana, solidna regulacja obwodu w łydce itp.).
Na co zwracać uwagę
Zaznaczyłem wcześniej, że w obuwiu motocyklowym bezpieczeństwo rośnie z ceną. W przeciwieństwie do kasków motocyklowych, o butach można dowiedzieć się bardzo wiele już w momencie oglądania ich w sklepie. Na co więc zwracać uwagę?
- Sprawdź czy kość piszczelowa jest chroniona przez protektor, czy przez miękką imitację, którą można wyginać i jest cienka jakby jej w ogóle nie było.
- Kostki powinny być osłonięte protektorami, najlepiej z obu stron buta. W środku jednak ochraniacz nie powinien uwierać, tylko mieć miękkie wypełnienie i wyprofilowanie na kość. Brak tego to bolączka tanich modeli.
- Pięta powinna być sztywna. W butach no name zdarza się, że bez najmniejszego problemu można ścisnąć ją palcami.
- To samo dotyczy przedniej części butów – palce powinny być dobrze chronione. Na szczęście większość producentów sobie z tym radzi.
Można też sprawdzić, czy obuwie ma tzw. szynę. Dotyczy to wyłącznie bardzo wysokich, a zarazem drogich modeli. Szyna to coś w stylu kątownika łączącego podeszwę z górną częścią buta. Dzięki temu skręcenie kostki jest znacznie utrudnione, a dzięki odpowiedniemu zawiasowi komfort zostaje zachowany. Producenci opisują szynę własnymi nazwami, np. u Sidi jest to „System for Ankle Support”.
Sprzedawcy czasem sami nie wiedzą co sprzedają, więc dobrze samemu sprawdzić także obecność membrany. Jeśli po odpięciu suwaka obie jego części są złączone materiałem (patrz zdjęcia), to najpewniej będzie to membrana. Do butów często dołączone są też papiery z opisem rzeczy wykorzystanych do produkcji danego modelu. Powinniśmy tam znaleźć informację o membranie i jej nazwie.
Membrana
Teoretycznie ma zapewniać wodoszczelność i utrzymywać temperaturę w chłodniejsze dni. Rzeczywiście tak się dzieje, ale tylko w tych porządnych modelach. Dobre membrany są bardzo drogie, a „tanich i dobrych”, niestety, póki co nie ma. W efekcie zamiast zalet otrzymujemy głównie wady – słabą oddychalność, a jak się zrobi zimno, to temperatura i tak nie jest utrzymywana. Do tego w deszczu buty zazwyczaj przemakają (tutaj bardzo dużo zależy także od szczęścia – czy szwy zostały dobrze zaklejone). Trzeba też zwrócić uwagę na to, czy membrana nie kończy się już w połowie buta – wtedy bowiem istnieje jeszcze większa szansa, że nie poradzi sobie w ulewie.
Dobre firmy nie starają się pchać membran do każdego modelu, a jeśli już jakieś modele zostaną w nią wyposażone, to wielce prawdopodobne, że jakość będzie znacznie lepsza niż w no name. Najlepszą membraną, używaną w różnych akcesoriach motocyklowych, jest Gore-Tex. Miałem kiedyś dwie pary tego samego obuwia, ale z inną membraną. Jedna para miała wspomniany Gore-Tex, a druga Tepor. Teoretycznie miało być tak, że to ta druga miał dawać radę w takim deszczu, w jakim nawet Gore-Tex sobie nie radził. W praktyce było inaczej. Membrana Gore-Tex była lepsza pod każdym względem – nieporównywalnie lepiej ogrzewała, gdy było zimno, a nawet latem trudno jej było coś zarzucić. W deszczu obie sobie radziły, ale próbę w pełnym zanurzeniu lepiej przetrwał Gore-Tex.
Spidi/Xpd stosuje własną porządną membranę H2Out. W butach cywilnych jest stosowany także Sympatex, jednak w motocyklowych raczej nie. Jestem zdania, że jeśli kupować obuwie, to albo z porządną membraną, albo w ogóle bez niej.
Hierarchia
Żeby bardziej obrazowo przedstawić różnice pomiędzy poszczególnymi modelami, opiszę jak to wygląda w przypadku sportowych modeli marki Sidi.
Najtańszym modelem jest Fusion. To prosty but, bez żadnych bajerów. Nad nim jest B2, który różni się przede wszystkim lepiej osłoniętą kostką. Kolejne w hierarchii są Sidi Cobra z nieco lepiej osłoniętą piętą i zamykanym wlotem wentylacyjnym. Następne, a zarazem jeszcze droższe są Vertigo – to chyba najbardziej znany model tej firmy. Dodano w nim możliwość regulacji obwodu w łydce, dzięki czemu buty bardzo dobrze przylegają do nogi. Topowym modelem tej firmy jest Vortice. Odbiegają one znacznie od pozostałych – posiadają szynę, która bardzo utrudnia skręcenie kostki. Poza tym mają szereg regulacji, dzięki którym siedzą na nodze jak robione na miarę, mają lepiej zabezpieczoną piszczel, dodatkowe wloty wentylacyjne i generalnie wszystko, co można sobie wymarzyć. Jednak to model stricte torowy – zakłada się go znacznie dłużej niż zwyczajne kapcie. Pozostał nam jeszcze model ST, który jest pozbawiony dodatkowych regulacji, przez co zakładanie nie jest udręką. Jak sami widzicie, mamy produkt, który zapewnia podstawową ochronę, a im więcej wydamy, tym ta ochrona staje się lepsza. Różnic między modelami jest więcej; skupiłem się na tych podstawowych.
Oczywiście Sidi to tylko przykład, pozostałe firmy podobnie pozycjonują swoje modele.
Podsumowanie
Trzeba pamiętać, że jeśli jakaś firma robi dobre kombinezony, to wcale nie znaczy, że robi też dobre buty. Często będą to produkty no name z dodanym własnym logo i wyższą ceną.
Największym problemem taniego obuwia motocyklowego jest jego trwałość. Zapytajcie znajomych, po ilu kilometrach w ich butach potrzebna była interwencja szewca. Porządne buty będą służyły wiele lat. Jednak takie modele zaczynają się w okolicach 500–600 zł. Poniżej tej kwoty bardzo trudno kupić coś sensownego, chyba że szukamy promocyjnych cen lub posezonowych wyprzedaży – wtedy wszystko jest możliwe.
Zostaw odpowiedź