Od dzisiaj podwyższono do 9 złotych opłatę na każdej z bramek autostrady A4 na odcinku Katowice–Kraków.
Motocyklistów, którym dawno już obiecywano, że będą płacić mniej, nadal obowiązują stawki identyczne, co kierowców samochodów. Sama podwyżka jest też nieuzasadniona, jak twierdzą zainteresowani kierowcy, ze względu na ciągnące się remonty autostrady A4 oraz wiaduktów nad nią i związanych z tym utrudnień w ruchu. Płacenie w tej sytuacji 30 groszy za przejazd odcinka o długości 1 km jest grubą przesadą, a już szczególnie w stosunku do użytkowników jednośladów.
Stowarzyszenie MotoAutostrada, które wywalczyło obietnicę obniżenia stawki przejazdu za autostradę dla motocyklistów, przypomina, że jeśli obniżka nie nastąpi, powrócą protesty motocyklistów. Rozmowy z motocyklistami prowadził w ubiegłym roku ówczesny wiceminister infrastruktury, Radosław Stępień, który został zdymisjonowany. Obecny minister transportu – Sławomir Nowak na razie nie zamierza dogadywać się z użytkownikami jednośladów i twierdzi, że wpływu na obniżkę nie ma.
Szczęsny Filipiak: „Jeżeli faktycznie nie będzie przed nowym sezonem żadnej obniżki, to czas wrócić do metod sprzed 2,5 roku. Jednogroszówki były skuteczne. Myślimy, że nadal będą”.
Bardzo przykre jest, że obywatele naszego pięknego kraju muszą uciekać się do zbiorowych protestów, tak jak w przypadku autostrad czy ostatnio ACTA. Szkoda, że nie traktuje się nas poważnie, nieważne jak niewielką grupą jesteśmy. Szczególnie, że bez względu na liczbę motocyklistów w krajach Unii Europejskiej, takie obniżki lub zupełne zwolnienie z opłat były wprowadzone już dawno temu. Jeśli jednak musimy wychodzić na ulice, żeby uzyskać coś, co się nam należy, zapewne niejeden z nas dołączy do płacących jednogroszówkami na bramkach A4. A 1800 groszy odlicza się bardzo długo…