Ktokolwiek oczekiwał nowości na konferencji Suzuki, na pewno się nie rozczarował. Wręcz przeciwnie – jedni popadali w nerwowy chichot, inni zaszokowani szli po kieliszek czegoś mocniejszego, a ktoś podobno nie wytrzymał napięcia i musiał skorzystać z pomocy lekarza…
Niestety, jeśli nie uda Wam się obejrzeć tego, co przygotowało Suzuki na targach EICMA, być może nigdy nie doświadczycie tego, co stało się udziałem naszej redakcji. Najprawdopodobniej przygotowane przez producenta motocykle i skuter nigdy nie trafią na polski rynek i nie wiadomo czy będą w ogóle dostępne w seryjnej sprzedaży. Choć trudno rozważać to w kategoriach tragedii.
W czym problem – spytacie. Sądzimy, że zdjęcia przekażą Wam wystarczająco to, co zastaliśmy, gdy udaliśmy się na stoisko Suzuki. Najlepiej oddaje to znany ogólnie skrót „WTF?!”. Rozumiemy, że sezon się kończy, ale w najśmielszych fantazjach nie przyszłoby nam do głowy zaopatrzyć V-Stroma w narty, kilof i łopatę oraz obszyte futerkiem siedzenie, nawet jeśli miałby to być motocykl dla świętego Mikołaja. Podobnie z Suzuki Burgmanem w wersji Golf, który przeznaczony jest dla miłujących tenże sport i Van Vanem Marine, który… w zasadzie nie ma przeznaczenia. Chyba że wozić będziecie nim boję i kotwicę, choć nam, zamiast kotwicy, przychodzi raczej do głowy kamień u szyi i betonowe buciki dla pomysłodawcy powyższego.
Nie będziemy oddawać się analizie stanu psychicznego osób, które zdecydowały się na taką prezentację. Przerasta to nasze redakcyjne możliwości percepcyjne. Być może Suzuki wyszło z założenia, że ich produkty są tak świetne, że nie wymagają żadnych przeróbek, a jedynie odrobiny poczucia humoru. A jakie jest Wasze zdanie?