Wisłostrada zakorkowana, frustracja rośnie. Jak Ostatnie Pokolenie szkodzi własnym celom? - Motogen.pl

Blokowanie głównej drogi w stolicy z pewnością jest medialne, ale czy konstruktywne? Śmiem wątpić. Ostatnie Pokolenie, wzorem kolegów z Niemiec, takim działaniem kręci stryczek na samych siebie. Jestem pewien, że ich problemem jest narcyzm, zanieczyszczenie środowiska zupełnie ich nie interesuje.

Kiedy w piątkowe popołudnie kierowcy tkwią w gigantycznym korku na Wisłostradzie, ich złość i frustracja rosną z każdą minutą. To Ostatnie Pokolenie umyśliło sobie, że blokada drogi będzie skutecznym sposobem na wymuszenie zmian dotyczących klimatu i transportu publicznego. Problem w tym, że te działania przynoszą skutek odwrotny do zamierzonego – owszem, wywołują w społeczeństwie silną potrzebę zmian, ale raczej dotyczących delegalizacji grup pro-eko. Skutecznie osłabiają w ten sposób pozycję innych aktywistów walczących o podobne cele.

Chaos na drogach, konkretów brak

Ostatnie Pokolenie zapowiedziało „największą w historii organizacji” blokadę Wisłostrady jako odpowiedź na brak reakcji premiera Donalda Tuska na ich postulaty. Teoretycznie brzmi to jak desperacka próba zwrócenia uwagi na ważne problemy: rozbudowę transportu publicznego, rezygnację z inwestycji w drogi szybkiego ruchu czy wprowadzenie tanich biletów regionalnych. W praktyce jednak jest to idiotyczny przerost formy nad treścią, a działania grupy przypominają bardziej performance niż realne dążenie do zmiany.

Chaos, jaki wywołują blokady, dotyka każdego z nas – ludzi, którzy wracają z pracy, spieszą się po dzieci do przedszkola czy na ważne spotkania. Ludzi, którzy nie mają poczucia sprawczości, mocy, że mogą zmienić cokolwiek. W takich momentach nikt nie myśli o postulatach Ostatniego Pokolenia, a jedynie o tym, jak wydostać się z korka. Protestujący nie tylko nie zyskują poparcia, ale wręcz zrażają do siebie potencjalnych sojuszników. Ludzie, którzy mogliby wspierać walkę z kryzysem klimatycznym, zaczynają kojarzyć aktywistów z irytującymi utrudnieniami i brakiem poszanowania dla codziennych problemów.

Protesty, które szkodzą innym aktywistom

Nie sposób pominąć faktu, że działania Ostatniego Pokolenia rzucają cień na całą społeczność aktywistów klimatycznych. Organizacje, które od lat prowadzą merytoryczne kampanie na rzecz ochrony środowiska, muszą mierzyć się z krytyką, którą sprowokowały spektakularne, ale destrukcyjne akcje drogowe. W efekcie osoby, które dotychczas z rezerwą, ale bez wrogości podchodziły do działań ekologicznych, zaczynają postrzegać cały ruch przez pryzmat najbardziej radykalnych jednostek.

Aktywiści innych organizacji obrywają także rykoszetem za działania Ostatniego Pokolenia. W niedawnym ataku, przeprowadzonym przez Mariannę Schreiber za pomocą gaśnicy proszkowej, ucierpiał człowiek niezwiązany z organizacją. Jedynym jego grzechem było korzystanie z tej samej miejscówki, do której zaglądają także członkowie Ostatniego Pokolenia. Takie rzeczy nieuchronnie muszą się zdarzać i będą się zdarzać, bo kto sieje wiatr, ten zbiera burzą. Extinction Rebellion czy Greenpeace także lubią przeginać, ale jednak udowadniają, że można działać inaczej. Happeningi, edukacja publiczna czy lobbing na rzecz zmian prawnych – to metody, które przynoszą trwałe efekty, nie antagonizując społeczeństwa.

Ignorowanie dialogu jako znak bezsilności

Nieudana próba rozmowy z rządem to argument, którym Ostatnie Pokolenie tłumaczy swoje działania. Ale czy faktycznie zamknięcie stolicy w korku to skuteczny sposób na wymuszenie dialogu? Historia pokazuje, że rządy zwykle reagują na takie akcje oporem i eskalacją konfliktu. Premier Donald Tusk jasno dał do zrozumienia, że nie zamierza ulegać presji tego rodzaju. Czy organizacja naprawdę wierzy, że kolejna blokada dróg coś zmieni?

Nieudolność w prowadzeniu negocjacji i brak konstruktywnych działań odbierają Ostatniemu Pokoleniu wiarygodność. Rozstawienie „stolika negocjacyjnego” przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów może i było pomysłowe, ale brak konsekwencji w dalszych krokach sprawił, że cała akcja wywołała raczej uśmiech politowania niż poważne zainteresowanie mediów i władz.

Droga donikąd

Największym problemem działań Ostatniego Pokolenia jest ich krótkowzroczność. Blokady dróg mogą na chwilę przyciągnąć uwagę mediów, ale nie budują trwałych fundamentów pod rzeczywiste zmiany. Współczesny aktywizm klimatyczny potrzebuje nie tylko pasji, ale i strategii. Długoterminowe cele, koalicje z innymi organizacjami i presja legislacyjna to klucz do sukcesu. Tymczasem Ostatnie Pokolenie zdaje się działać na zasadzie: „wszystko albo nic”. Taka postawa rzadko przynosi efekty, a często prowadzi do wypalenia i rozczarowania.

Nie oznacza to, że postulaty organizacji są pozbawione sensu. Wręcz przeciwnie – rozwój transportu publicznego czy redukcja emisji spalin to cele, które powinny być priorytetem każdego rządu. Problem leży jednak w sposobie ich prezentacji i forsowania. Zamiast szukać rozwiązań, które zaangażują społeczeństwo, Ostatnie Pokolenie stawia na konfrontację. W efekcie traci nie tylko poparcie, ale i szansę na zrealizowanie swoich ambitnych planów.

Czy jest jeszcze nadzieja?

Ostatnie Pokolenie stoi na rozdrożu. Może kontynuować swoją strategię i liczyć, że z czasem zmęczenie społeczeństwa zamieni się w poparcie (co jest mało prawdopodobne). Albo zmienić podejście i postawić na dialog, edukację oraz współpracę. Sukcesy innych ruchów ekologicznych pokazują, że to możliwe – pod warunkiem, że priorytetem stanie się budowanie wspólnoty, a nie antagonizowanie ludzi.

Blokowanie Wisłostrady to symboliczne zamknięcie drogi – zarówno dla kierowców, jak i dla samej organizacji. Pytanie, czy Ostatnie Pokolenie znajdzie sposób, by otworzyć się na konstruktywne działania, zanim zupełnie straci zaufanie społeczeństwa.

źródło obrazu: Stefan Müller (climate stuff, 1 Mio views) from Germany – Der Aufstand der Letzten Generation blockiert Straße am Hauptbahnhof, CC BY 2.0

One Response

Leave a Reply

Your email address will not be published.