WDW - World Ducati Week 2010, czyli rajd do ziemi obiecanej - Motogen.pl

autor: Kamil Woźniak

World Ducati Week (WDW) – Misano World Circuit – Ziemia Obiecana każdego Ducatisti. „Czerwona Planeta” co kilka lat przyciąga fanów z całego globu na wyjątkowe i niepowtarzalne święto Desmo.

Jest rok 2009. Na oficjalnej stronie Ducati pojawia się pierwsza informacja o kolejnej edycji WDW, która odbędzie w 2010 roku. Po raz szósty wszyscy pasjonaci będą mogli wspólnie celebrować swoją przynależność do globalnej społeczności Ducatistów.

W moim przypadku nie jest inaczej. Wiem, że muszę tam być, poczuć na własnej skórze atmosferę, która od 10 do 13 czerwca opanuje Włochy, a w szczególności okolice toru w Misano Adriatico. Zapada decyzja – biorę urlop i wpisuję WDW 2010 w kalendarzu dużą, pogrubioną czcionką. W odróżnieniu od poprzedniej, piątej edycji z 2007 roku, która była moim debiutem, w Misano pojawi się liczniejsze grono osób z Polski, w tym także reprezentanci naszego klubu Desmo Maniax DOC Poland.
 

Ich organizmy, podobnie jak mój, nie były w stanie obronić się przed virusem Desmo. Jesteśmy zarażeni; nasze umysły pragną klekotu suchych sprzęgieł i dudnienia silników L-twin. Mamy gorączkę, myślimy tylko o WDW i szeregu atrakcji przygotowanych przez organizatorów. Razem ze mną pojechała moja narzeczona Asia i brat Marcin. Asia na WDW była po raz pierwszy. Dla Marcina to już druga wyprawa na Czerwoną Planetę. Byłem coraz bardziej podekscytowany, wprost proporcjonalnie do upływających dni i zbliżającego się wyjazdu zaplanowanego na 6 czerwca. Wyjechaliśmy wcześniej, ponieważ po drodze do Misano chcieliśmy odwiedzić rodzinę Asi, która mieszka w Niemczech w Ingolstadt. Karolinie i Stanisławowi kilka miesięcy temu urodziła się urocza i wyjątkowo radosna córka Laura, więc musieliśmy się z nimi spotkać. Skierowaliśmy się zatem do miasta w Bawarii, słynącego z produkcji samochodów marki Audi.
 

Ale Ingolstadt to nie tylko Audi. Odnalazłem tutaj również akcent „dukatowy” – w centrum miasta znajduje się salon i serwis Ducati. Biznes prowadzi Włoch o imieniu Mario. Oczywiście, jako Ducatista nie odmawiam sobie przyjemności odwiedzenia ludzi, którzy, podobnie jak ja, kochają Ducati. Rozmawialiśmy o motocyklach, pytałem o lokalną społeczność, jak spędzają czas i, oczywiście, o to czy wybierają się na WDW. Rozmowa toczyła się w ciekawej scenerii. Staliśmy obok ustawionych na stojaku serwisowym roznegliżowanych „jedenastek” – Ducati 1198R Corse Special Edition pręży dumnie swoje „Desmoserce”, podczas kiedy serwisant z zegarmistrzowską precyzją zmienia komplet owiewek przed planowanymi przez właściciela tego superbike’a szaleństwami na torze.
 

W Ingolstadt nie funkcjonuje oficjalny klub Ducati Owners Club (DOC), ale jest liczne grono ludzi, którzy tworzą mini społeczność. Często organizują wyjazdy turystyczne i wspólne „ściganie się” na torach. Na WDW wybierało się kilka osób. Po bardzo miłej konwersacji i zawarciu nowych znajomości pożegnałem się i życzyłem wszystkiego najlepszego – na mnie był już czas „Czerwona Planeta” wzywała.

Więcej o motocyklach Ducati