triumph rocket III: stoi na stacji lokomotywa... - Motogen.pl
TO JEST NASZE ARCHIWUM KATEGORII 'Forum'
2008-01-15 23:54:30.604666
jeszua
napisał(a):
a, zapomniałem wspomnieć, że to jedno z moich "przenosin" ;) mnie ostatnio naszło jak wspomniałem na jazdę bielizną: rocketem i nowym tigerem. ten pierwszy pasuje pod temat artykułu, powiem więc - było miodnie :cool: chwila na przyzwyczajenie się do wysuniętych daleko w przód podłóg zamiast "normalnych" podnóżków, krótsza chwila na zakarbowanie sobie w pamięci, że skręcając i w prawo, i w lewo używam tego samego kciuka do obsługi kierunków; et voilà - jadę! prowadzenie rzekłbym doskonałe, ponieważ od chwili podniesienia ze stopki zupełnie nie czuję (ogromnej, bo 320kg w stanie suchym, czyli około 350 zalane) wagi maszyny. kierownica "chodzi" niczym w rowerze, a przy tak nisko umieszczonym siodle manewry parkingowe nie sprawiają absolutnie żadnej trudności; tym bardziej, że duży moment obrotowy silnika pozwala na "podciągnięcie" już na wolnych obrotach, bez gazu manewry drogowe również bez zastrzeżeń; te wzbudza jedynie przedni hamulec, którego normalnie używam w zdecydowanej przewadze, a niestety tu trzeba traktować go jako pomocniczy. no, ale do przełożenia mocy na asfalt służy tylna opona o naprawdę imponującej szerokości, a moc generuje piec wielkości "parowozowej" który tenże laczek dociąża - nie ma się więc co dziwić, że głównym hamulcem jest tylny. przy tym sam rozmiar pedału już daje obraz sił, z jakimi przychodzi się mierzyć... wadą jest fakt, że przy tej pozycji nóg hamowanie przy prędkości powyżej "złoty20" wymusza walkę z naporem wiatru na podeszwę i wszystko byłoby cudnie, gdyby nie zawieszenia... typowo chopperowe: krótki skok i twarde niczym kuchenny stół ("listonosz zawsze dzwoni dwa razy" :cool: ). specjalnie wyciągnąłem podczas jazdy testowej (ha, przedstawiciele branży bieliźniarskiej dali wolną rękę w zakresie trasy przejazdu, w przeciwieństwie do chłopaków z suzuki!) rocketa na krętą i dziurawą drogę, żeby przekonać się co się z nim stanie. o ile zakręty szły bez problemu, o tyle nierówności (znaczy typowy stan) polskiego asfaltu są zdecydowanie nie na ten typ motocykla. kręgosłup szybko i boleśnie przypomniał mi, dlaczego zrezygnowałem ze stylu jazdy "nogami do przodu" - lubić to za mało, to trzeba ślepo kochać żeby tak jeździć. przynajmniej póki nie osiągniemy w zakresie budowy dróg jakiegoś przyzwoitego europejskiego poziomu :???: oczywiście brak osłony przed wiatrem, więc prędkości ograniczone; drugą oczywistością jest szerokość - w tym zbiornika - przy której kąt rozwarcia ud jest raczej nieprzyzwoity dla faceta (chyba, że na motocyklu... i w ubraniu), przy której trzeba sobie jasno powiedzieć, że w większości miejskich korków trzeba będzie stanąć. inna sprawa, że przy ra(c)kietowych przyspieszeniach natychmiast za światłami zostawia się pozostałych uczestników ruchu :twisted: podsumowanie? fajnie się czasem wybrać czymś takim, choćby na krótką przejażdżkę. im więcej km nawijam, tym bardziej przychylam się do zdania Zbigiego (prm), który stwierdził że najlepiej byłoby mieć po jednej maszynie każdego typu w garażu: w tym jakiegoś choppera do leniwych niedzielnych spacerów po okolicy, no i może do polansowania się na bulwarze :mrgreen: jsz
2008-02-13 09:23:16.187272
evil
napisał(a):
jakby wyrzucić z tego moto furmankę zbędnych rzeczy, to masakra... po jeździe z prędkością 200km/h tak bolały mnie łapy, że smutna godzina. no i starty ma atomowe...