[TEST] Yamaha MT-03 2020: radosny motocykl na kategorię A2 - Motogen.pl

Na rok 2020 model MT-03 przeszedł modyfikacje przedniego zawieszenia. Sprawdzamy, czy teraz rzeczywiście oferuje jeszcze więcej radości z jazdy.

Kategoria A2 jest stosunkowo świeżym „wynalazkiem” na globalnym (europejskim) rynku jednośladów i jest to wciąż segment rosnący. Dzięki motocyklom do 47 KM mocy przybywa nam rozsądnych motocyklistów. Popularyzacja tych lekkich, niezbyt mocnych i nieprzytłaczających motocykli przyczynia się także do znacznego zwiększenia liczby kobiet na motocyklach – i to cieszy nas najbardziej! 

Propozycją Yamahy na kategorię A2 jest model MT-03, który od premiery w 2016 roku zgarnął 16% udziału w swoim segmencie w Europie. Teraz pojawiła się druga generacja MT-03, za pomocą której Yamaha ma zamiar jeszcze mocniej ugruntować swoją pozycję na rynku kat. A2. 

Aby sprawdzić, jak jeździ MT-03 2020, wybraliśmy się do hiszpańskiej Malagi. Jeździliśmy tam także gruntownie przebudowanym modelem MT-125: test już znajdziecie na Motogen.pl.

Pierwsze wrażenia + ujęcia z jazdy!

Zapraszamy, abyście posłuchali pierwszych wrażeń oraz obejrzeli kilka wypasionych ujęć z jazdy. Film został nagrany wspólnie dla MT-125 oraz MT-03.

Co nowego? 

MT-03 2020 nazywana jest II generacją… Należy jednak pamiętać, że rama oraz silnik obeszły się bez modyfikacji. Zmiany techniczne ograniczyły się do nowego przedniego widelca, ale przód motocykla odświeżono także designersko. 

Design

Gruntownie odmieniony został wygląd MT-03. Przede wszystkim z przodu pojawiła się nowa owiewka charakterystyczna dla serii MT. Mówimy oczywiście o dwóch LEDowych paskach z LEDową soczewką poniżej. Powtórzę to, co już pisałem w teście MT-125: oglądając zdjęcia z wystawy EICMA, do nowego designu nastawiony byłem równie sceptyczne jak pies przed drzwiami do weterynarza. Jeden dzień na żywo wystarczył, aby MTek się opatrzył i spodobał.  No ale ja osobiście lubię nowoczesne linie, a gusta są jak sami wiecie co… 

Poza czachą, w nowym MT-03 warto także zwrócić uwagę na potężne wloty powietrza na bokach zbiornika. Przypominają dwuwarstwowe spojlery znane z motocykli wyścigowych, a do tego wizualnie dodają masy na przód motocykla. Ja jestem fanem tego pomysłu!

Tylna lampa jest LEDowa, tak jak kierunkowskazy. Pojawiły się nowe zegary w formie ekranu LCD z jasnym tłem. Są tu wszelkie informacje o spalaniu i przebiegu, a także wskaźnik zapiętego biegu oraz kontrolka shift light. Krótko mówiąc – na zegarach jest wszystko, czego można oczekiwać.

Za kierownicą… 

Za kierownicą czułem się dokładnie tak, jakbym tego oczekiwał od motocykla wagi średnio-lekkiej, charakteryzującego się łatwością prowadzenia. Pozycja jest komfortowa, zbiornik został ergonomicznie dopasowany. Yamaha poinformowała, że kierownica jest teraz wyżej (o 39 mm) oraz bliżej (o 19 mm), co przekłada się na wyprostowaną górną część ciała.

Podobnie, jak na  MT-125, w przypadku MT-03 powtarza się moje prywatne odczucie dotyczące ugięcia kolan. (Może więc to ja się starzeję? Jakby to powiedziało najmłodsze pokolenie: OK, boomer…) Stopień zgięcia kolan jest znaczny, jednak nie na tyle, aby przeszkadzał mi przy wzroście 179 cm. Obawiam się jednak, że motocykliści o wzroście zauważalnie przekraczającym 180 cm, muszą przekonać się same, czy MT-03 będzie dobrym wyborem.

Jednego dnia musieliśmy objechać dwa motocykle, a w siodle MT-03 pokonałem około 90 kilometrów. Po takim dystansie zdecydowanie nie mogę powiedzieć złego słowa na komfort jazdy – a wręcz przeciwnie! Większa część trasy wiodła sławnymi drogami na południu Hiszpanii. Zakręty przechodzące z jednego w drugi pozwalają stwierdzić, że MT-03 zapewnia kierowcy sporo miejsca do zmiany lub zajęcia odpowiedniej pozycji. 

Fun factor

W nowej MT-03 pracuje lubiany przez motocyklistów i przez naszą redakcję silnik o pojemności 321 ccm. Znamy go z poprzedniej generacji MT-03 oraz z YZF-R3. Swoją bojowość udowodnił także w wielu treningach i wyścigach na torze.

MT-03 chwali się ogromnym fun-factorem, a zawdzięcza go głównie silnikowi o mocy 42 KM. Ochoczo-radosny charakterek rzędowej dwójki porównać można do psa husky – na pierwszy rzut oka trochę groźny, ale na widok ręki do głaskania staje się najbardziej przyjacielskim stworzeniem, kipi ze szczęścia i nie usiedzi w miejscu. 

Moment obrotowy jest tak mięsisty i szeroko rozłożony, że chętnie wyrywa do przodu w dowolnym momencie. A jednak wartość 29,6 Nm obiektywnie nie powinna wyjątkowo zachwycać. To jest właśnie najlepsze w MT-03. Ten motocykl już daje radość, ale jazda nim zdecydowanie nie jest przytłaczająca, a tym bardziej przerażająca. Manetkę można odkręcić do końca w środku zakrętu – bez obawy o widowiskowy lot na orbitę. 

Front end feeling

Spora część prezentacji technicznej MT-03 skupiała się właśnie wokół tego określenia. Wymieniając przedni widelec i modyfikując pozycję, japońscy inżynierowie chcieli zapewnić, aby każdy użytkownik był w stanie jak najlepiej wyczuć przyczepność przedniego koła. To z kolei przekłada się na bezpieczeństwo i pewność jazdy.

Na pytanie „i co, udało się?” odpowiem przykładem. Hiszpańskie drogi charakteryzują się fenomenalnie przyczepnym asfaltem. Tak też było i w czasie jazd na MT-03. A jednak przejeżdżając przez jedną z górskich wiosek, natrafiliśmy na kilkaset metrów wyjątkowo śliskiego, ale wciąż krętego asfaltu. W naszej grupie jechało kilku szybkich i szalonych, ale też kilku zdecydowanie mniej zaawansowanych dziennikarzy i blogerów. Po powrocie „na bazę” wspomniany śliski asfalt był jednym z gorąco dyskutowanych tematów. Wszyscy stwierdziliśmy zgodnie, że na kierownicy natychmiast poczuliśmy jasny do odczytania komunikat o zmianie sytuacji przedniego koła. Żaden z nas nie zaliczył przyziemienia – natychmiast wiedzieliśmy, że w tamtym miejscu należy zwolnić. 

Wiedzieliśmy też, że wszędzie indziej nie trzeba było ani zwalniać, ani jechać zachowawczo. Nowa Yamaha MT-03 pozwalała wyciskać z siebie wszystko i ani razu nie zawołała o litość. Druga generacja MT-trójki stała się fantastycznie skompletowanym motocyklem zdolnym do zwinnej komunikacji w zatłoczonym mieście oraz do pokonywania zakrętów w tempie natychmiastowej utraty prawka. 

Stabilność jazdy, łatwość zmieniania kierunków oraz precyzja kontroli gazu zachęcają do pokonywania każdego kolejnego zakrętu coraz szybciej. Z kolei moc 42 KM nie przeraża nazbyt niebezpiecznymi konsekwencjami. 

Tylko 2 tłoczki?! 

Ku sporemu zdziwieniu, hamulce nie znalazły się w agendzie prac modyfikacyjnych przedniego zawieszenia. Na pojedynczej tarczy o średnicy 298 mm pracuje więc ten sam zacisk pływający z jedynie dwoma tłoczkami.

Prawdę mówiąc obawiałem się, że jego data przydatności do zastosowania minęła już dawno. Nieprzyzwoicie szybka jazda po zakrętach (gorąco pozdrawiam przewodnika grupy!) udowodniła mi, że się mylę. Siły hamowania zawsze było pod dostatkiem, a kontrola i powtarzalność pozostawała niezmienna – układ nie spuchł i nie pogorszył swojej wydajności nawet po kilku ostrych hamowaniach.

Oczywiście chciałbym, aby hamulec w MT-trójce był silniejszy i zdecydowanie bardziej precyzyjny. Zorientowałem się nawet dlaczego tak uważam – otóż świetnie dopracowane podwozie stawia poprzeczkę wysoko, a hamulce nie nadążają i pozostają jedynie „dobre”. 

Radosny i rozsądny wybór! 

Yamaha MT-03 chwali się dopracowanym podwoziem – jak na osiągi kat. A2 oczywiście. Ma mięsisty i radosny silnik. Hamulce i wyposażenie dodatkowe pozostają na przyzwoitym, ale niewyróżniającym poziomie. Dzięki temu MT-03 może być motocyklem dobrym, niedrogim i godnym polecenia. Odnajdą się na nim motocykliści z niedużym stażem, albo tacy, którzy poszukują lekkiej maszyny do codziennej jazdy i niewymagającej zabawy na zakrętach. 

DANE TECHNICZNE – Yamaha MT-03 2020:

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany