Kiedy Yamaha zapowiedziała reaktywację modelu SR 400, oszalałem z radości. Zapowiadał się prawdziwy powrót legendy. Niecierpliwie czekałem na pierwsze egzemplarze, które miały pojawić się w naszych salonach dealerskich. A na wieść, że będę ujeżdżał egzemplarz testowy, rozpocząłem dziki taniec radości. Kluczyki do SR szarpnąłem z rąk RedNacza, jak Jehowy klamkę, okraczyłem sztukę i wruuum! Skok na kopniak i silnik zapufał wesoło.