Szalony Australijczyk zbudował motocyklowy rydwan z dwoma Huskami. Był też taki sport! - Motogen.pl

Wyścigi motocyklowych rydwanów były niezwykle popularne niespełna wiek temu… Dziś mamy tylko takie (wypasione!), niezbyt często spotykane konstrukcje.

Jack Field jest szalonym Australijczykiem, który na co dzień (wraz ze swoją ekipą Flair Racing) ściga się w zawodach supermoto, enduro, motocross i trial. Do tego daje także pokazy trialowego freestyle’u. Na jedno ze zbliżających się, dużych wydarzeń przygotował coś specjalnego… Motocyklowy rydwan!

Jak napisał Jack: „Kto potrzebuje koni, gdy masz parę Huskich aby ciągnęły Twój rydwan!”

Huskie to oczywiście Husqvarny, modele 401 Svartpilen o mocy 2 x 44 KM. Wygląda na to, że Jack zbudował sztywne przedłużenia kierownicy z manetkami. To dopiero pierwsza jazda testowa, ale już zapowiada się, że będzie ciekawie.

Nie wszyscy wiedzą, że rydwany motocyklowe nie są pomysłem przełomowym…

Wyścigi motocyklowych rydwanów z lat 1920 i 1930

Rydwany konne znane są już od 5500 lat, a rydwany motocyklowe zyskały swoją popularność w późnych latach 1920. Na pomysł połączenia rydwany z motocyklem wpadli oczywiście… szaleni Australijczycy!

Początkowo ścigano się w zespołach dwuosobowych – kierowca na motocyklu oraz woźnica w rydwanie. Niedługo później postawiono kolejny krok: używano dwóch lub więcej motocykli, sterowanie za pomocą linek i cięgien przenoszono do rydwanu, a pojazdem takim kierowała tylko jedna osoba.

Sport szybko zyskał popularność, przeniósł się także do Europy i Ameryki. Prędkości takich rydwanów były przerażające, a wyścigi były tak niebezpieczne, co widowiskowe. Przyciągały rzesze publiczności. Wraz z końcem lat 1930 sport zniknął, a dziś spotykamy co najwyżej pojedyncze konstrukcje motocyklowych rydwanów, tak jak w przypadku Jacka.

Ciężko sobie wyobrazić, aby przy dzisiejszych normach bezpieczeństwa i standardach FIA, ktokolwiek dopuścił wyścigi motocyklowych rydwanów…

Zobaczcie kilka zdjęć wyścigowych motocyklowych rydwanów z lat ’20 i ’30:


Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany