Pierwsze Stuntwars zostały rozegrane w 2002. Od tego czasu zawody te dla niektórych stały się czymś na kształt mistrzostw świata w tej dyscyplinie. Ciężko jednak się z tym do końca zgodzić, bo większość z startujących tam osób to amerykanie, a reprezentacje innych kontynentów to jednostki. Jednak te jednostki to nie pierwsi lepsi stunterzy. Chris Pffeifer czy AC Farias którzy są najczęstszymi reprezentantami starego kontynentu na tych zawodach, zawsze zadziwiają i zbierają bardzo wysokie noty, plasując się w czołówce.
W tym roku niestety nie wystąpił AC Farias z powodu zakontraktowanych wcześniej pokazów w Hiszpani. Na jego miejsce wskoczył reprezentant egzotycznego dla stunterów kraju, Japoni. Do tego wypadł bardzo dobrze, ale o tym później. Stuntwars bez wątpienia ciągle się rozwija. Pojawia się więcej nowych zawodników, sama zaś impreza wzbudza zainteresowanie mediów oraz zwraca uwagę sponsorów, co na pewno pozytywnie wpływa na rozwój stuntu. Jeżeli chodzi o poziom zawodów to dla przykładu Darius Khashabi, jedna z ikon stuntu, który w 2003 roku zajął na tych zawodach 3 miejsce a w 2004 wywalczył 4 w ogóle nie zakwalifikował się do finałów.
Tegoroczne finały Stuntwars były ciężką próbą umiejętności zawodników, głównie z powodu kapryśnej pogody. Niestety spadł deszcz i niektóre konkurencje (individual freestyle) rozegrano na mokrym torze. Sprawiło to, że wielu zawodników zaliczyło nie miłe spotkanie z asfaltem. Liczba wypadków była tak duża, że niektórzy uważają że było ich w tym roku więcej niż przez wszystkie wcześniejsze lata razem wzięte! Bill D przegrał toczoną z Teachem batalię o pierwsze miejsce właśnie z powodu feralnego upadku (różnica końcowa 2 punktów między tymi dwoma zawodnikami, a Bill D dostał minus 5 punktów za wywrotkę, czyli zwyciężył by gdyby nie ona). Chociaż czy upadkiem można nazwać to co zrobił Bill – spadł z motocykla, a ten uderzył w ścianę i zaczął się palić. Szkoda, bo większość oglądających te zawody była pod największym wrażeniem właśnie tego jak jeździł Bill. Jednak nie ma co mówić źle na temat Teacha, bo on również jest świetnym stunterem, o czym nawet Polacy mogli się przekonać w 2005 roku gdy wraz z innym zawodnikiem Tonym D oraz sławnym reżyserem filmów o stuntcie Drew Stone`m odwiedzili nasz kraj. Jakby to było wczoraj pamiętam jak Teach mimo padającego deszczu dawał z siebie wszystko i starał się wycisnąć ostatnie soki z zbyt ciężkiej i mało poręcznej do stuntu Kawasaki zx10r. Jednak wróćmy do kraju wujka Sama. Zdobywca 3 miejsca Aaron Colton to materiał na oddzielny artykuł. Często mówi się o nim „złote dziecko stuntu”, w czym nie widzę nic dziwnego. W 2003 roku wkroczył na stunterskie salony po raz pierwszy . Należy dodać, że miał wtedy 13 lat! Tak 13! Jego ojciec zaczął go uczyć, ale szybko uczeń przewyższył nauczyciela. Aaron w wieku 14-15 lat miał już tylu sponsorów co najlepsi zawodnicy. Z pewnością nie zawiedli się na nim ani sponsorzy, ani kibice, bo ten świetny dzieciak cały czas doskonali swoją jazdę. W zeszłorocznych Stuntwars był czwarty w konkurencji "Individual freestyle" oraz wygrał konkurs drużynowy wraz ze swą ekipą "5 Men and a baby". Natomiast w zawodach tegorocznych zajął, jak wyżej wspomniałem, miejsce trzecie mimo złamanych 2 kości nadgarstka prawej ręki! Imponujące jak na osiemnastolatka. Pozostali zawodnicy również dawali z siebie wszystko. Nick Apex dzień przed finałami podczas treningów uderzył jadąc na przednim kole w kręcącego właśnie cyrkle swojego kumpla Drastic Dan`a. Nick zniszczył swój motocykl na tyle, że na finały musiał pożyczyć motocykl od innego kumpla,jednak jemu nic się nie stało, natomiast po prześwietleniu Dan`a w szpitalu lekarze podejrzewali uszkodzenie kręgosłupa, ale na szczęście skończyło się na strachu. Nick na motocyklu kolegi zajął 7 miejsce a Drastic Dan który dzień wcześniej bał się że zostanie kaleką, 9te. Natomiast na szóstym uplasował się dobrze znany w Polsce Chris Pffeifer, który dwukrotnie w zeszłym roku pokazywał na Bemowie jak to się robi. Tak "niska" jak na niego lokata była spowodowana upadkiem podczas przejazdu. Nie można nie wspomnieć o japończyku Shin`ie, który pomimo niemal trzykrotnego niekontrolowanego ucałowania asfaltu zajął miejsce 10te.
Jeżeli chodzi o konkurencję "Endo" czyli jazda na przednim kole, to na tym polu amerykanie zdecydowanie rządzą robiąc rzeczy niemal przeczące prawom fizyki. Po napędzeniu się na rozbiegu ograniczonym do 91,5 metra, Mitch Adams który wygrał tą konkurencje zrobił niemal 234 metry na przednim kole! To dwa i pół razy więcej niż długość rozbiegu! Wyczyn ten całkowicie pogrążył jego rywali, bo Bill D który zdobył drugie miejsce osiągnął 168 metrów. Różnica aż bije po oczach.
Konkurs drużynowy wygrał znany stunterski dream team, mianowicie Team HAI. Jeżdżą w nim legendy takie jak AC Farias, Teach McNeil, Kyle Woods i wielu wspaniałych młodych zawodników pokroju Aarona Coltona czy braci Brunell. Nie było więc zaskoczeniem że to właśnie oni zwyciężyli.
Ostatnią konkurencją był "Tandem" czyli przejazdy z partnerem na motocyklu. Chociaż można by raczej napisać że z partnerką, ponieważ wszyscy zawodnicy zabrali na motocykle przedstawicielki tej piękniejszej płci. Zwyciężył Ken Arnold z Brandy Delozier. Wielki szacunek dla tych pań, które przy niektórych trikach niemal szorowały kaskami o asfalt.
Największym zaskoczeniem dla wszystkich był Regas Woods także znany jako "Legs", koleś który mimo braku obu nóg uprawia stunt na quadzie! Do tego wystąpił w kwalifikacjach i walczył tak zawzięcie że ledwo uszedł cało z 4 prób endo pod rząd. Jeśli to nie jest imponujące, to nie wiem co jest.
Ogólnie tegoroczne Stuntwars są bardzo dobrze oceniane, a sędziowanie uważa się za najlepsze w historii zawodów (sędziami byli m.in. Joe Vertical, Kyle Woods, Emrock). Wszyscy zawodnicy są również bardzo zadowoleni z atmosfery jaka panuje na zawodach, ponieważ pomimo ostrej konkurencji podczas każdego przejazdu wszyscy są jak jedna wielka rodzina. Zawodnicy którzy rozbili swoje motocykle albo pożyczali maszyny od znajomych, albo ktoś z współzawodników pomagał naprawiać, dawał części. Tak powinno być na każdych zawodach i to nie tylko stunterskich.
Nie sposób nie wspomnieć o nagrodach. Za pierwsze miejsce w "Individual freestyle" Teach McNeil zgarnął ponad 4500$, Bill D za drugie 3250$ a Aaron Colton za trzecie 2000$, w konkurencji "Endo" zwycięzca Mitch Adams zgarnął 2000$, zwycięscy "Tandem" otrzymali 1500$ a ekipa HAI zainkasowała do podziału 2000$. Pula nagród wyniosła około 22000 dolarów. Poza tym Crazy Martin po ogłoszeniu wyników podszedł do Teacha, Billa D i Aarona i wypłacił każdemu po 500$ z własnej kieszeni. Reasumując, chłopaki mieli za co wrócić do domu.
Podsumowując Stuntwars 2008, można by powiedzieć że matka natura chciała sprawdzić jak bardzo stunterzy się starają i czy 3 godzinny deszcz w dzień finałów jest w stanie ich zniechęcić. Jednak ani deszcze, ani śnieg, ani grad nie zatrzymają żądnych adrenaliny i nowych osiągnięć zawodników. Straty na zdrowiu czy motocyklach nie stanowią przeszkody dla tych ludzi, nie przeszkadza im że muszą przebyć całe USA, albo przylecieć z innych kontynentów. A wiecie dlaczego? Bo oni to kochają i stunt! Dla nich to nie pieniądze, filmy na dvd czy wypasione motocykle. To ich styl życia!
1. Teach 95
2. Bill D 93
3. Aaron Colton 91
4. Luke Duke 90
5. Dan Jackson 88
6. Chris Pfeiffer 87
7. Nick Apex 84
8. Brian Bubash 83
9. Drastic Dan 82
10. Shin 81
11. Aaron Twite 80
12. Rick Nasty 67
1. Mitch Adams 767ft
2. Bill D 550ft
3. Tony Perez 534ft
4. Ken Arnold 514ft
5. 9 Bags 490ft
6. Chris Rayburn 486ft
7. Brian Bubash 471ft
8. Eddie Waller 450ft
9. T- Neck 441ft
10. Drastic Dan 392ft
1. Ken Arnold & Brandy Delozier 93
2. Tony Perez & Marry Marchione 77
3. Adam Wood & Brittany Shaara 72
4. Mitch Adams & Gixxie 67
5. Chuck Mallot & Kristein Reickers 65
6. Joel Hickman & Jessica Stanley 62
7. Donnie Shive & Sally Garza 54
Team HAI
fot. Kondzik (stuntpoland.com)