Streetbike Freestyle World Championship 2009 – walka gladiatorów.. - Motogen.pl

autor: Marek Ptak

Zawody Indoor Streetbike Freestyle w Zurychu to Mistrzostwa Świata w stuncie motocykli sportowych, organizowane po raz trzeci w stolicy Szwajcarii. Miałem to szczęście zawitać do Zurychu i dopingować Rafała Pasierbka aka $13, który wystartował i zajął świetne ósme miejsce w tym prestiżowym, jakby nie patrzeć, turnieju. A zaczęło się to od tego, że….

…siedząc spokojnie na pokładzie 40-osobowego jeta linii Swiss, zastanawiałem się, jak to wszystko będzie wyglądało. To przecież pierwsze tego typu zawody, które będzie mi dane oglądać na żywo – profesjonalni zawodnicy z kupą siana od sponsorów, których chlebem powszednim jest dawanie setek pokazów, będą walczyć z utalentowanymi zajawkowiczami, którzy tylko dzięki uporowi, pasji i samozaparciu w dążeniu do celu znaleźli się właśnie w tym miejscu, zostali wybrani do światowej czołówki.

16 facetów, ponad 20 „psów” przygotowanych do walki, 50 metrów asfaltu wylanego na szóstym piętrze „Messe Centrum” w samym środku stolicy Szwajcarii – prawie jak walki w klatkach!
„Będzie się działo” – pomyślałem i zatopiłem wzrok gdzieś ponad chmurami, słuchając dalej mojego mp3 playera…

Sprawne lądowanie, szybkie zawinięcie torby i śmigam do punktu INFO. Co, gdzie i jak? – Ok, już wiem jak się dostać na miejsce. Lotnisko oddalone jest jakieś 20 minut tramwajem od centrum Zurychu – tym lepiej, będę na miejscu za chwil kilka. O 11 zaczynają się oficjalne treningi, nie mogę tego przegapić. Już cały aż się trzęsę, bo przecież w Polsce środek zimy, a brak obcowania z motocyklami, swądem palonych kapci i oparami benzyny nie służy mi zbyt dobrze. Grypa czy angina to pryszcz w porównaniu z zimową „anty-moto deprechą”!

Pędzę, lecę jakieś 15 centów nad chodnikiem, rozpycham się łokciami. Z drogi kudłaci chopperowcy i inny elemencie! Zaraz tam będą ostro dawać w pi#dę, a ja wciąż tacham torbę z moimi rzeczami, już siły nie mam. Ok, jestem. Jest szatnia. Zostawiam balast i biegiem do góry po akredytację. Uśmiechnięta pani pyta skąd jestem, jaka firma itp. itd. Szybki podpis w jej zeszyciku i po chwili mam plakietkę PRESS i bilet, dzięki któremu dostanę się do środka.