Sony Ericsson Freestyle Kings Koszyce - relacja zawodów FMX - Motogen.pl

autor: Maciej Wojcieszek

Pierwsza kwalifikacja do mistrzostw świata IFMXF już za nami. 23 i 24 stycznia, w Koszycach na Słowacji, w ramach Sony Ericsson Freestyle Kings, podziwialiśmy walkę pomiędzy najlepszymi riderami świata we Freestyle motocrossie.

Libor Podmol, Remi Bizuar czy Kota Kogimura – to tylko kilka dobrze znanych postaci z tej branży. Oczywiście zawody u naszych południowych sąsiadów nie mogły się odbyć bez Bartka Ogłazy. Poza dobrze już znanymi nazwiskami pojawiło się kilka nowych twarzy. Udział wzięli m. in. Norman Veerbeek, jeden z czołowych Holenderskich zawodników, czy William Van den Putte (Belgia), który zaskoczył nas wielką dynamiką i niesamowitymi kombinacjami flipów. Tego typu imprezy są też szansą dla młodych i początkujących zawodników. Młody Brano Niks, jak na debiutanta, spisał się na medal, doskonale poradził sobie zarówno z tremą jak i z rampami. Lukas Weis, Freddy Petters, Ilka Salo, Eugenio Zafra, tych panów oczywiście również nie mogło zabraknąć. Petr Pilat niestety nie zaszczycił nas swoją obecnością. Choroba nie pozwoliła mu na walkę o podium. Sony Ericsson Freestyle Kings to nie tylko FMX, mieliśmy okazję podziwiać pokazy mini bike’ów w wykonaniu Tomasa Barta (przyjaciela Libora Podmola) i jego bandy. Chłopaki udowodnili, że triki typu „superflip” czy „360” robią niesamowite wrażenie nie tylko na „dużym” motocyklu. Szaleni BMX’owcy również mieli asy w rękawach, potrójny tailwhip lub backflip-tailwhip-360 to na pewno triki na najwyższym poziomie. Młodziutki, bo zaledwie 11 letni, brat Libora Podmola – Filip również zaczyna swą karierę w przestworzach. Na początek na BMX, ale kto wie co będzie w przyszłości? Na treningach było widać, że dobrze radzi sobie także na mini bike’u.

Pierwszego dnia zawodów Hala Steel Arena nie do końca się wypełniła, ale słowacka publiczność potrafiła zagrzać zawodników do walki. I to takiej na śmierć i życie. Kwalifikacje nieoczekiwanie wygrał William Van den Putte. Po nim, w finale, jechali Libor, Remi, Kogimura, Zafra i Lukas Weis. Niestety naszemu reprezentantowi, Bartkowi Ogłazie zabrakło szczęścia i nie załapał się do finału. Po tak długiej przerwie w jego przejeździe zabrakło flipa. Ostatecznie uplasował się na siódmym miejscu. Podczas przerwy przed finałem oglądaliśmy Whip Contest, w którym Lukas Weis, William Van den Putte i Ilka Salo walczyli o najnowszy model telefonu Sony Ericsson. Któż inny mógł by zgarnąć nagrodę w tym konkursie, jak nie Lukas Weis? Tak właśnie się stało, wystarczyło tylko kilka razy wyłamać motocykl tak mocno, aby zawisnąć głową w dół i pierwsze miejsce murowane. Teraz czas na finał. Rywalizacja pomiędzy Podmolem i Bizuardem była tak zacięta, że inni zawodnicy mogli się już tylko przyglądać. Więcej szczęścia miał Libor – to on staną na najwyższym stopniu podium, za nim zaś odpowiednio Remi i Kota. Piątkowe emocje zapowiadały niezłą walkę podczas sobotniego wieczoru. Remi na pewno będzie chciał udowodnić, iż nie przez przypadek to on nosi miano mistrza świata.  

Drugiego dnia zawodów arena została wypełniona po brzegi, nie było wolnego miejsca. Kolejność kwalifikacji uległa zmianie, pierwszy Podmol a następnie za nim Remi, Zafra, Van den Putte, Kogimura i Weis. Jako pierwszy z całej dwunastki zawodników Freddy zaprezentował backflipa, powtórzył go 3 razy. Bartek Ogłaza spadł na 9 pozycję. Wyprzedzili go Petters i Gantner. Finał stał pod wielkim znakiem zapytania, każdy z zawodników robił wielkie show, publiczność była wspaniała. Wszyscy wstawali z miejsc, a co chwile przez brzegi Steel Arena przechodziła równiutka fala. Finałowa walka rozegrała się pomiędzy Liborem Podmolem i Remim Bizuardem. Na arenie wytworzyła się wspaniała atmosfera, publiczność naprawdę zagrzała finalistów do walki. Pierwszy jedzie Remi, backflip switchblade, sideshow, perfekcyjnie wykonane tsunami, a na zakończenie przejazd doubleup i tsunami flip wyciągnięty do granic możliwości. Czy takie triki pozwolą Bizuardowi pokazać kto jest królem w tym sporcie? Libor nie miał lekko, jednak w momencie, gdy żółte Suzuki Podmola wyłoniło się z tunelu wiadomo było, że publika całym sercem jest za nim. To właśnie ogromna energia płynąca z trybun pozwoliła mu, po raz kolejny, wskoczyć na najwyższy stopień podium. Przejazd Czecha był perfekcyjny. Podczas wspaniałego show widać było, iż zawodnik świetnie się bawi i ma doskonały kontakt z publiką. Widzowie szaleli na maksa, a trybuny niemal stanęły w ogniu. Widząc takie reakcje, sędziowie nie mogli wydać innego werdyktu – Libor Podmol musiał zatriumfować.

Słowacka runda eliminacji do mistrzostw świata z pewnością zapadnie nam w pamięci na długo. Zawodnicy pokazali ogromną klasę, triki na najwyższym poziomie i co najważniejsze w tym sporcie zrobili ogromne show. Następna runda odbędzie się 21 marca podczas Night Of The Jumps w Berlinie.

Więcej o motocyklach KTM