SIDI Vertigo Rain - Motogen.pl

Temu, że SIDI robi świetne buty, nikt raczej nie zaprzeczy. Obuwie tej firmy jest widoczne na wszystkich wyścigach motocyklowych, włączając w to także MotoGP. Jednak SIDI to nie tylko tor, ale także buty do jazdy na co dzień. Tym razem testujemy model o zacięciu sportowym, który został stworzony z myślą o jeździe w ulewnym deszczu – SIDI Vertigo Rain.

Publikowaliśmy już test stworzonych do podboju toru SIDI Vertigo Corsa.  Dla osób, które zamierzają jeździć spokojniej i przede wszystkim po drogach publicznych lub ew. czasem wyskoczyć na tor przygotowano prostszy model – SIDI Vertigo (bez dopisku Corsa).  Zrezygnowano w nim z kilku ficzerów, tj, z „System for Ankle Support” (zwanego potocznie „szyną”), który dba o to, żeby nie skręcić kostki. Nie ma też Tecno-II System, dzięki któremu można lepiej docisnąć but do stopy. Kolejną różnicą jest osłona piszczeli, którą wykonano ze słabszego tworzywa (w Corsach użyto Carbonu), a w ślizgaczach usunięto ceramiczne elementy. Dzięki temu udało się znacznie zbić cenę.


Mamy więc do czynienia z okrojoną wersją SIDI Vertigo Corsa, które, mimo że nie zapewniają aż takiej ochrony, jak ich wyścigowy odpowiednik, to wciąż są butami z niemal najwyższej półki! No cóż… Trudno, żeby obuwie torowe się niczym nie różniło od tego przeznaczonego na szosę… Konkurencyjnym modelem dla Vertigo są m. in. buty Alpinestars SMX Plus, które również testowaliśmy.


Natomiast zwykłe SIDI Vertigo od Vertigo Rain różnią się użyciem w tych drugich wodoodpornej membrany o nazwie Tepor. Czym jeszcze? W „przeciwdeszczowcach” nie znajdziesz żadnej wentylacji. Po prostu powietrze z zewnątrz i tak nie byłoby w stanie przebić się przez membranę. Trzecią różnicę stanowi cena. Za membranę trzeba nieco dopłacić – obecna, sugerowana przez importera cena  SIDI Vertigo Rain wynosi 960 zł. Dla porównania, zwykłe Vertigo to koszt 940 zł, a Vertigo z membraną Gore-tex 1190 zł. Za Vertigo Corsa przyjdzie zapłacić 1099 zł, a za najnowszy model Vortice  1320–1370 zł, w zależności od wersji. To wszystko ceny sugerowane przez importera, zazwyczaj można kupić je nieco taniej.


Ochrona
O bezpieczeństwo dba całkiem pokaźny zestaw protektorów, które osłaniają wszystkie newralgiczne miejsca. Są to te same ochraniacze, co w podstawowej wersji Vertigo, mamy więc osłonę pięty (Shock Absorbing Hell Cup) wykonaną z Polyuretanu. Jest to element skonstruowany w taki sposób, żeby mógł zaabsorbować jak najwięcej energii podczas uderzenia. Kostki są osłonięte tworzywem sztucznym, na piszczeli, oczywiście, też jest protektor, jednak mógłby być twardszy. Z tyłu buta znajduje się pokrętło, a pod nim przycisk. Po naciśnięciu go możesz zwiększyć obwód buta nawet o 5 cm. Ten patent nazwano Tecno VR System. Dzięki niemu nawet osoby o szerokich łydkach nie powinny mieć problemu ze zmieszczeniem się w SIDIkach. Dużą zaletą jest też możliwość łatwego demontażu niemal wszystkich części buta. Jedynie osłona wewnętrznej kostki i protektor piszczeli został przytwierdzony na stałe. Jest to przydatne na przykład wtedy, kiedy po wypadku jakaś część jest mocno uszkodzona.

 

Sidi Vertigo Rain
Rozmiarówka tego modelu wypada nieco inaczej niż dla butów SIDI bez membrany, więc przed zakupem warto przymierzyć ten konkretny model. Kiedy dotarły do mnie Vertigo Rain, za oknem słońce dawało po oczach tak, że mogłem zapomnieć o jakiejkolwiek ulewie w najbliższym czasie. Nic straconego – założyłem Vertigo Tepor i  ruszyłem testować je w warunkach przeznaczonych raczej dla obuwia perforowanego. Niestety, brak wentylacji daje się we znaki w taką pogodę. Można uznać, że powyżej 25°C jest nieco za ciepło i można się spocić, szczególnie w okolicach palców. Tragedii nie ma, ale było zauważalnie cieplej, niż w zwykłych Vertigo z zamkniętym nawiewem. W nieco chłodniejsze dni brak wentylacji przestaje doskwierać i, co tu dużo pisać, SIDI Vertigo Rain sprawują się wówczas bardzo dobrze! Jeździ się w nich komfortowo, a chodzenie pieszo nie sprawia żadnych problemów, chociaż nie jest to obuwie, w którym chciałbyś iść na pielgrzymkę. Jedyne, co może przeszkadzać, to odgłosy jakie wydają z siebie SIDIki podczas chodzenia (dotyczy to wszystkich sportowych butów tej firmy). Skrzypienie raz jest głośniejsze, raz cichsze. Czasem ustaje na krótki okres, żeby później znowu powrócić. Mi osobiście to nie przeszkadzało, ale były osoby, które zdecydowanie to denerwowało.


Jako że ów Vertigo zagościły u mnie na dłużej, to zrobiłem w nich sporo kilometrów i okazja na przetestowanie ich w deszczu trafiła się niejedna. Przez cały ten czas do butów nie przedostała się ani jedna kropla wody, poza jednym przypadkiem, kiedy miałem na sobie kombinezon z nogawkami wpuszczanymi w buty. Była to chyba największa ulewa, w jakiej do tej pory zdarzyło mi się jeździć i po prostu wszystko z przemokniętego kombinezonu spływało wprost do butów. Tak więc nie buty wtedy zawiniły. Warto zauważyć, że Vertigo bez membrany przemakają już w pierwszych minutach mocnego deszczu i zupełnie nie nadają się do podróżowania, gdy pada. Niestety, nie miałem okazji jechać w ulewę przez naprawdę wiele kilometrów (na przykład przez 15 godzin non-stop), ale to obuwie typowo sportowe, a nie turystyczne. Do turystyki SIDI ma w ofercie inne modele i każde są wyposażone w membranę. Podczas kilkugodzinnej podróży wnętrze buta pozostanie suche. Jeśli ktoś byłby ciekaw jak z nieprzemakalnością SIDI Vertigo Tepor podczas niemal całkowitego zanurzenia ich w wodzie, to informuję, że po 10 minutach jest sucho, ale już po 20 są całe przemoknięte. Woda pojawia się w pierwszej kolejności w okolicach palców (po zewnętrznej stronie stopy) oraz na pięcie. Tylko kto będzie używał sportowych butów w iście crossowych warunkach? 🙂 Bardziej zmartwił mnie fakt, że kiedy temperatury oscylowały w okolicach 0°C, to na dalsze wypady musiałem ubierać skarpetki termoaktywne – bez nich było zbyt zimno. Błędnie założyłem, że Vertigo Rain będą świetne w zupełnie „niemotocyklową” pogodę.


Testy, testy i po testach
Jak testowane obuwie wyglądało po zakończonych, dość długich testach? Całkiem nieźle. Nie było mowy o jakichkolwiek puszczających szwach czy innych poważnych defektach. Jedyną „awarią” był urwany uchwyt z suwaka. Jeśli na siłę miałbym znaleźć jakąś wadę, to z przodu butów, tuż obok sliderów zdarła się zewnętrzna warstwa skóry, lecz w niczym to nie przeszkadza i jest raczej niewidoczne.

 

Podsumowanie
SIDI Vertigo Rain to porządne buty, jednak nie spełniły w pełni moich oczekiwań w stu procentach. Latem było w nich za ciepło, a kiedy zbliżała się zima i temperatury spadały do okolic 0°C, to na dłuższą trasę i tak skarpetki termoaktywne stawały się koniecznością. Vertigo Rain najlepiej sprawdzają się w jesienną pogodę, kiedy słońce nie grzeje już tak niemiłosiernie, a deszcz często męczy swoją obecnością.

 


Plusy:
– szybkie ubieranie, bez żadnego wiązania itp.,
– Tecno VR System pozwalający dodatkowo poszerzyć obwód w łydce,
– możliwość wykręcenia i wymiany większości elementów.


Minusy:
– w upały doskwiera brak wentylacji, jest za ciepło,
– skrzypią podczas chodzenia.

 

Buty SIDI Vertigo dostępne są w pasażu motocyklowy.pl:


Testowane obuwie dostarczył nam importer – firma Rapid Motocykle.

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany