Shark Explore-R – kask na szybką szosę i hardcorowy teren - Motogen.pl

Shark Explore-R zdecydowanie wyróżnia się wzornictwem, a to dlatego, że jest wykonany z karbonu, włókien aramidowych i szklanych. Wygląda mocno futurystycznie, a zarazem trochę industrialnie. Zewnętrzna skorupa podkreśla jego charakter – zadziorny i niezłomny. Kask daje jasny komunikat, że żadnej pracy się nie boi – i tak rzeczywiście jest.

Estetyka wykończenia i materiały

Widać, że projektanci Explore-R przykładali bardzo dużą wagę do aerodynamiki. Stąd też opływowe plastikowe wstawki w górnej części skorupy. Mają one dwa zadania: rozbijanie strumienia wiatru dla uzyskania lepszej aerodynamiki oraz absorbowanie powietrza, które wykorzystywane jest do wentylacji. Dynamiczny system wentylacji złożony z kanałów wbudowanych w skorupę. W praktyce możesz otworzyć wlot powietrza zamontowany na Twoich ustach oraz dodatkowe wloty na czubku głowy i o ile jedziesz, powietrze będzie w przyjemny sposób chłodziło Twoją czaszkę. Kask ma lekko wysuniętą do przodu szczękę, co podkreśla jego off-roadowy charakter. To jednak zupełnie nie burzy jego bryły. Gdy włożymy szosową szybkę, przesunięcie zostaje wizualnie zniwelowane do tego stopnia, że większość ludzi mogłaby się nawet nie zorientować, że to wielofunkcyjny kask. 

 

Wnętrze Explore-R to w pełni wymienna oddychająca wyściółka przystosowana oczywiście do prania. W podbródku projektanci zamieścili schowek, w którym znajduje się śliniak z materiału typu windstopper. To rozwiązanie jest naprawdę przydatne w chłodne dnia oraz gdy oberwie się chmura deszczu. Model jest również przystosowany do montażu fabrycznego zestawu Bluetooth – jest to tu wyjątkowo proste, demontujesz po prostu poduszki, a pod nimi jest miejsce na baterie. W miejscach okalających uszy natomiast jest przestrzeń do montażu głośniczków.

 

Kask Shark Explore-R

 

Panoramiczna szybka wizjera jest tu wyposażona w przeciwmgłowy anti-fog (brak pinlocka). Producent podaje, że szybka ta jest w szczególności odporna na zarysowania i parowanie. Co do pierwszego mogę się w pełni zgodzić, bo po pół roku użytkowania żadnej rysy nie stwierdzono. Gorzej ma się sprawa z parą, która nieubłaganie oblepia szybę, gdy tylko temperatura drastycznie spadnie, a wilgotność powietrza wzrośnie. Jeśli w takich warunkach dodatkowo jedziesz w okularach, to niestety większość przejażdżki będzie wiązała się z walką o widoczność. Najgorzej, gdy w pewnym momencie już nie wiesz, czy wolisz znosić mrożący wiatr owiewającą twarz, czy raczej zwolnić i przedzierać się przez lekko zamgloną rzeczywistość.

 

Czytaj dalej na następnej stronie>>>

 

 

Rozmiar ma znaczenie

Shark dostępny jest w dwóch wielkościach: dla rozmiarów XS-M oraz L-XL. Początkowo miałem S – no właśnie, przypadek mojej głowy burzy tezę postawioną w tytule – założyłem ją na głowę, poruszyłem w prawo i lewo, a kask zatańczył. Wymieniłem więc na XS i otrzymałem najmniejszy dostępny kask. Wbiłem się w niego niczym we własny i wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że uwierał mnie w dwóch punktach na szczycie czaszki. Trochę się zawiodłem, że od razu nie dopasował się idealnie do mojej głowy, ale krótka operacja delikatnego przygniecenia wewnętrznej pianki zrobiła robotę. Początkowo myślałem, że to będzie rozwiązanie tymczasowe, jednak od tego czasu zrobiłem już setki kilometrów na szosie i kilkadziesiąt w off-roadzie i jest ok.

 

Kask jest reklamowany jako przyjazny okularnikom. Tak się składa, że reprezentuję tę grupę. Rzeczywiście jest tu specjalna wyściółka po bokach, wykonana tak, aby można było łatwo poprowadzić zauszniki i włożyć okulary – to działa. Jednak, gdy oprawki mam już na nosie, nie da się opuścić blendy, która blokuje się na szczycie okularów. Myślałem, że to wina moich niemałych rozmiarów oprawek, ale włożyłem mniejsze, a problem nie zniknął. Widać to doskonale na zdjęciu.

Z szosy w krzaki i gąszcze

W wersji szosowej masz do wyboru dwie opcje. Instalujesz szybkę, wciskając ją po prostu w miejsce jej przeznaczenia. Nie daj się zwieść oporowi, jaki będzie stawiała, po prostu stanowczo naciśnij. W tym wariancie możesz oczywiście korzystać z blendy, którą odpalasz w bardzo wygodny sposób – nie ma potrzeby ściągania rękawicy.

 

Kask Shark Explore-R

 

Możesz też wybrać jazdę w goglach i wówczas kask nabierze bardziej zawadiackiego – stunterskiego wyglądu. Szybkę demontujesz, zwalniając blokadę i wysuwając energicznym ruchem. W jej prowadnice wkładasz daszek, który następnie przytwierdzasz do szczytu skorupy, dokręcając estetyczną śrubką dostępną w zestawie. Montujesz gogle i jazda. Wszystko zajmuje 2 minuty, a komfort przedzierania się w terenie w funkcjonalnym kasku jest nieporównywalny z robieniem tego w skorupie szosowej. Gogle wykonane z Policarbonu z warstwą anti-fog przyczepiasz do przytwierdzonych na stałe zaczepów.

 

W standardzie gogle mają lekko przyciemnianą szybkę, która została wyprodukowana przez wiodącego producenta w dziedzinie optyki firmę Carl Zeiss. Jeśli chodzi o ich funkcjonalność, sprawa ma się dokładnie tak samo jak z wizjerem. Goglom niestraszne są zderzenia z gałęziami, nie do końca natomiast radzą sobie z parą. W ciężkim terenie, gdy głowa się poci ze względu na trudność przeprawy, trzeba je po prostu odpinać, żeby coś widzieć. Warto dodać, że w tej opcji raczej jazda w okularach odpada, chyba że masz oprawkę w stylu Johna Lenona i wciśniesz ją jakoś pod gogle.

Cena do jakości

Shark zawsze robił produkty z wyższej półki i aspirował jeszcze wyżej, a częścią tej aspiracji powinno być również pozycjonowanie cenowe. 1299 zł odzwierciedla wartość Explore-R i jego funkcjonalność, bo to w końcu trzy konfiguracje jednej skorupy. Czy wydałbym tyle na ten kask? Zdecydowanie tak, zwłaszcza że 80% moich przelotów odbywa się po asfalcie, a czasem lubię dosiąść enduraka i nie bardzo mam w domu miejsce na składowanie kolejnej skorupy, która walczy w szafie o przestrzeń z kapeluszami narzeczonej.

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany