RED BULL 111 MEGAWATT 2015, 2. EDYCJA: WALKER ZWYCIĘŻYŁ A DZIAWER PRZETRWAŁ - Motogen.pl

Jako drugi linię mety przekroczył Graham Jarvis, który tuż przed finiszem wyprzedził Joakima Ljunggrena . Najlepszym spośród Polaków był Łukasz Kurowski, który wywalczył 6. miejsce.

 

Dwa dni zmagań w iście księżycowej scenerii wycisnęły siódme poty z uczestników 2. edycji Red Bull 111 Megawatt. Już od piątku do Kleszczowa przybywali najlepsi zawodnicy z 12 krajów m.in. Niemiec, Rosji, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Holandii. W sobotę rozegrane zostały wyścigi kwalifikacyjne, które spośród 700 śmiałków, wyłoniły 500 finalistów. Główny wyścig wystartował dziś, w niedzielę o 13.11. Jedno okrążenie, liczące 21 km, składało się z 3 różnych sekcji: motocross, enduro-cross i extreme enduro. Riderzy musieli pokonać trasę trzykrotnie. Jonny Walker, faworyt wśród startujących, przez większość czasu czuł na plecach oddech Szweda Joakima Ljunggrena. Ostatecznie wjechał na metę z rewelacyjnym czasem 1:41:06h.

 

– Trasa była bardzo wymagająca pod kątem technicznym. Cieszę się, że po raz drugi mogłem być tutaj na zawodach. Jestem szczęśliwy, że wygrałem – powiedział Jonny Walker, drugi podczas 1. edycji imprezy rok temu.

 

Przez cały wyścig zawodnicy dawali z siebie wszystko, a dramatyczny finisz przyprawił kibiców o ciarki. Na specjalnie przygotowanym, finiszowym podjeździe Joakim popełnił błąd. „Zakopał” motocykl i znalazł się w bardzo niewygodnej sytuacji, z której skorzystał Graham Jarvis wyprzedzając bezradnego Szweda. Ljunggren musiał zadowolić się trzecim miejscem. Spośród Polaków, najwyżej w stawce, uplasował się Łukasz Kurowski. W pierwszej dziesiątce znalazł się jeszcze jeden Polak – Emil Juszczak.

 

– Udział w Megawacie to nie lada przeżycie – komentował na gorąco Szymon Dziawer, redaktor naczelny Motogen.pl. – Wykonałem swój plan, zakwalifikowałem się (na 366 pozycji) i przejechałem jedną pełną pętlę, co zajęło mi niecałe dwie godziny. Ostatnie dwa kilometry były chyba najtrudniejsze, a to głównie dlatego, że brak umiejętności przelicytowywał się z brakami kondycyjnymi. Tak czy inaczej impreza od strony uczestnika wygląda rewelacyjnie i nie spotkałem nikogo, kto narzekałby na organizację. Doskonale także sprawdziło się Suzuki RMX-450Z, którym wystartowałem. Zwłaszcza spore zapasy momentu obrotowego w niskich zakresach obrotów ułatwiały trudne podjazdy, gdzie przed szczytem można było lekko odpuścić gaz, aby motocykl się nie zakopał. Choć pisząc te słowa czuję ból nawet w opuszkach palców, którymi stukam w klawiaturę, to nie mogę doczekać się kolejnej edycji i na pewno nie zamierzam już w niej uczestniczyć w charakterze widza.

 

– Możemy śmiało powiedzieć, że poziom rywalizacji był na najwyższym światowym poziomie. Przyjechała absolutna czołówka zawodników, która jeździ tego typu imprezy na całym globie. Występ Łukasza Kurowskiego, najlepszego Polaka, oceniam bardzo dobrze. Może wynik nie był tak wysoki jak w ubiegłym roku, ale też mieliśmy teraz większą grupę zawodników z międzynarodowej elity. Łukasz wczoraj na prologu pokazał swoją prędkość i wygrał kwalifikacje, więc oby tak dalej!”– komentował Bartosz Obłucki, Dyrektor Sportowy zawodów, który zaprojektował trasę.

 

Emocji dostarczała także pogoda. Wzniesione przez motocyklistów i porywisty wiatr tumany kurzu mieszały się z przelotnymi opadami deszczu. Nie zniechęciło to jednak kibiców do entuzjastycznego dopingu. Wszyscy zawodnicy, niezależnie czy amatorzy, czy profesjonaliści mogli liczyć na wsparcie licznie zgromadzonej w Kleszczowie publiczności. Wśród kibiców, był ten jeden – najważniejszy – Tadeusz Błażusiak. To dzięki niemu impreza światowej rangi zagościła w naszym kraju. Tadek jest „jeżdżącą legenda offroadu”. Dzięki licznym zwycięstwom podczas zawodów hard enduro oraz absolutnej dominacji w super enduro Polak jest rozpoznawalny i uwielbiany przez fanów brudnego sportu na całym świecie. Zwyciężył w Red Bull 111 Megawatt w ubiegłym roku, jednak ze względów zdrowotnych musiał zrezygnować z walki w 2. edycji.

 

– Rywalizacja była świetna, naprawdę wspaniałe emocje! Widząc to wszystko, oczywiście żałowałem, że nie mogłem się pościgać. Mam nadzieję, że w przyszłym roku stanę na starcie obok Jonny’ego i reszty. Teraz mogłem więcej czasu poświęcić fanom oraz podglądaniu, jak powstaje Red Bull 111 Megawatt od kuchni. Bartek Obłucki i cała ekipa stanęła na wysokości zadania. Nie mogę się już doczekać kolejnej edycji, ale najpierw poświętujmy to, co stało się dzisiaj! – powiedział Błażusiak.

 

Partnerem strategicznym imprezy jest PGE Polska Grupa Energetyczna.