Moto GP Argentyny - co się działo i czy był w końcu ten falstart Cala - Motogen.pl

autor: Marcin Plewka

Mistrz z ubiegłego sezonu wystrzelił ze startu jak poparzony, a wypracowanie 1,5 sekundowej przewagi zajęło mu niespełna 3 okrążenia. Z aptekarską precyzją kręcił czasy poniżej 1.40.000 i zniknął z pola widzenia. Prawie 10 sekund różnicy na mecie nie oddaje rozmiaru wygranej. MM93 na ostatnim kółku był bardziej zajęty pozdrawianiem kibiców, niż trzymaniem linii wyścigowej.

Czy to znaczy, że było nudno? Absolutnie! To MotoGP.

Jack Miller postanowił dorzucić trochę pieprzu do tej Argentyńskiej uczty i zrobił to w fenomenalnym stylu. Jego pojedynki z dosiadającym fabrycznego Ducati Petruxem były ozdobą tego wyścigu. Cały czas na ostro i na limicie. Były przepychanki i kontakty. W tym wszystkim fantastycznie odnajdywał się również Franco Morbidelli. Młody wychowanek Akademii VR46 pokazał charakter i skutecznie utrudniał życie bardziej doświadczonym zawodnikom. Jechał w czubie aż do ostatniego okrążenia, kiedy to zaliczył dość poważnego dzwona z przeciętnym tego dnia Vinialesem. +

Wielka szkoda. Dla mnie Franco był jednym z bohaterów tego wyścigu.

Należy również podkreślić doskonałe wyniki innych młodych, a nawet debiutujących zawodników. W punktach na metę dojechali między innymi: Bagnaia (14), Oliveira (11), Quartararo (8), Nakagami (7). Idzie nowe!

A co starymi wygami? Ktoś mi ostatnio powiedział, że Rossi powinien już dać spokój i zrobić miejsce młodszym. W końcu w ten weekend minęły 23 lata od jego debiutu w mistrzostwach świata. Doctor zrobił im tej niedzieli dużo miejsca, szczególnie za swoimi plecami. Jak sam podkreślił w wywiadzie był tym Rossim sprzed lat i miał z jazdy sporo frajdy. Po zaciętych pierwszych okrążenia wspólnie z Andreą Dovizioso podkręcili tempo odjeżdżając od młodych gniewnych. Rossi po mistrzowsku rozegrał końcówkę wyścigu. Widząc problemy Doviego z przyczepnością zaatakował na ostatnim kółku nie pozostawiając złudzeń kto dziś jest lepszy.

Marquez, Rossi, Dovi. Tak wyglądało podium MotoGP. 

I taki dość symboliczny obrazek:

Zdecydowanie gorzej poszło innemu, utytułowanemu zawodnikowi. Jorge Lorenzo najwyraźniej nie przeczytał instrukcji obsługi swojej Hondy i na starcie włączył limiter prędkości używany podczas wjazdu do Pitlane. Jak nietrudno się domyślić zrujnowało mu to wyścig i jedynie kilka wywrotek jadących z przodu konkurentów pozwoliło mu dowieść 4 punkty.

Na koniec tytułowa zagadka: był falstart?

Sędziowie się go dopatrzyli i wysłali Cala Crutchlowa na przejażdżkę przez pitlane. Nie zazdroszczę temu, kto musiał potem wysłuchać wściekłego Brytyjczyka. Analizując jednak bardziej szczegółowy materiał można się dopatrzeć ruchu motocykla, który Cal usprawiedliwiał „balansowaniem na palcach” dodając, że taka kara nie spotkałaby Doviego, Rossiego, czy Marqueza.

A jaka jest wasza opinia?