Mechanika motocyklowa dla początkujących, cz. 4: tanie i dobre wyposażenie garażu - jak to zrobić? - Motogen.pl

Gdzie naprawiać motocykl? Dziś podpowiadamy, jaki wyposażenie (meble, półki, ogrzewanie, oświetlenie…) będzie potrzebne, aby mieć idealny i jednocześnie TANI garaż warsztatowo-motocyklowy.

Tekst: Paweł Boruta

Przestronne, czyste pomieszczenie, kafelki na podłodze, kilka podnośników i lśniące narzędzia w eleganckich szafkach. Większość z nas tak sobie wyobraża swój wymarzony warsztat. Niestety realia przydomowego grzebania przy motocyklu zazwyczaj wyglądają zgoła inaczej. Co zrobić, by zachować chociaż minimum komfortu pracy?

Zapraszamy na czwartą część serii poradników „Mechanika motocyklowa dla początkujących”. W poprzednich częściach:
1 – Od czego zacząć?
2 – Seria głupich pytań
3 – Jak rozkładać, by potem złożyć?
4 – Dziś rozmawiamy o taniej, idealnej konfiguracji mebli garażowych!

Absolutne minimum?

Zanim przejdziemy do zakupu narzędzi, przygotujmy sobie miejsce pracy i kilka niezbędnych pomocy. Mało który amator jest w stanie sobie pozwolić na kompleksowe wyposażenie warsztatu. A nawet jeśli ma możliwości finansowe, to zazwyczaj zwyczajnie nie dysponuje miejscem na takie luksusy jak pełnowymiarowy podnośnik czy dużych gabarytów stół warsztatowy. Zastanówmy się więc, jakie jest absolutne minimum, by móc w ogóle myśleć o samodzielnym serwisie motocykla. Niestety wystarczy spojrzeć na napotykane w sieci relacje z dokonywanych napraw, by złapać się za głowę. Nierzadko całkiem poważne serwisy robione są w szopach z klepiskiem jako podłogą i stertą śrubek czy narzędzi walających się w piachu.

Dlaczego tak drogo?

Nie oszukujmy się – motocykle nie są tanim hobby, a samodzielny serwis w wielu przypadkach ma być nie tylko dodatkowym elementem tej pasji, ale po prostu oszczędnością. Dobre narzędzia kosztują i w tym zakresie nie należy oszczędzać.

Gdzie można zatem urwać najwięcej? Na przygotowaniu warsztatu – swojego miejsca pracy. Z tego też powodu, wyjątkowo w tym odcinku trochę przytniemy budżet i zaproponuję kilka rozwiązań, które często można zrealizować nie ponosząc wielkich nakładów finansowych.

Podstawy komfortu – ogrzewanie garażu

Jako weteran serwisowania motocykli w różnych warunkach mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że największym wrogiem mechanika w czasie zimowych prac (a to właśnie wtedy najczęściej większość z nas decyduje się na poważne naprawy) jest zimno. Tak – siedzenie przy motocyklu w trzech bluzach i grubej kurtce nie należy ani do przyjemnych, ani komfortowych.

Jeśli więc nie mamy ogrzewania w naszym garażu, pomyślmy o tym zawczasu. Konkretnej metody nie podpowiem, gdyż zbyt wiele jest tutaj zmiennych. Ale nawet tam, gdzie brakuje CO, czy prądu można jakoś rozwiązać sytuację. Mamy wszelkiej maści nagrzewnice gazowe, czy popularne piece typu koza. Jedno jest pewne – ciepło być musi.

Ale poczucie ciepła to nie tylko samo pomieszczenie, ale też podłoże, na którym nie raz przyjdzie nam przycupnąć, czy uklęknąć (uroki braku podnośnika). Tutaj każda metoda jest dobra, aby tylko odizolować się od gołego betonu. Jeden z moich znajomych ma na podłodze garażu rozłożony dywan. Taki brzydki, kolorowy, popularny w polskich mieszkaniach jakieś 20 czy 30 lat temu. Śmieszne? Może i tak, ale najważniejsze jest to, daje on całkiem niezłą izolację termiczną, a zgubione śrubki nie toczą się na drugi koniec garażu, pomiędzy rowery, a słoiki z ogórkami przygotowanymi przez żonę.

Przy braku podnośnika wiele operacji robi się na siedząco, albo na kolanach. Musimy się więc się zaopatrzyć w niewielki stołeczek i wygodną poduszkę pod kolana. Najlepiej w opcji „razy dwa”, by nie biegać z tymi udogodnieniami wokół motocykla, gdy tylko musimy zmienić stronę. Klękanie na betonie nie jest dobrym pomysłem – ani to wygodne, ani zdrowe.

Ostrożnie z olejami

Jeśli nie mamy eleganckich kafelków na podłodze, a wspomniany wcześniej dywan z epoki PRL, przyda nam się również kawałek drugiego popularnego w tych czasach materiału – linoleum. Stanowi on ciekawe podłoże, w które nie będą wsiąkać rozlane płyny. Ze zdobyciem takiego materiału nie będziemy mieć problemów – niejeden sąsiad zapewne ma zapasy w swoim garażu.

A jeśli nie, zakup wzoru z nowej kolekcji nie zrujnuje naszego budżetu. A może sprawdzi się folia (np. malarska)? Zdecydowanie nie – materiał nie może się marszczyć, zawijać, czy „pomagać” w ukrywaniu się śrubek w swoich zakamarkach. Folia malarska ma właśnie takie wady.

Podstawowe meble do garażu/warsztatu

Nie możemy zapomnieć także o meblach. Do domowego użytku nie potrzebujemy wielkiego zalecza, ale jakieś minimum może być niezbędne. Po pierwsze stół warsztatowy – w naszym przypadku bardzo dobrze sprawdza się stare biurko. Nie dość, że zazwyczaj są to meble dość ciężkie i stabilne, to dodatkowo mają przestrzeń przydatną do magazynowania drobniejszych elementów wyposażenia. Dla pewności można takie biurko dodatkowo przykręcić do ściany, a blat obić blachą. Mamy więc olejoodporną i wytrzymałą bazę do pracy typu czyszczenie gaźników czy mycie zdemontowanych wcześniej elementów. Jedno biurko to za mało? Można „pozbierać” inne, pasujące nam meble, które przy odrobinie chęci bardzo dobrze sprawiają się w warsztacie.

Nie możemy też zapomnieć o miejscu na przechowywanie zdjętego zbiornika paliwa, owiewek, czy innych części. Nie powinny one zalegać na podłodze jako element graciarni. Półki o odpowiednim rozmiarze (im szersze i głębsze, tym lepiej!) dostaniemy w każdym markecie budowlanym. Ile ich kupić? Jak najwięcej! Ograniczenia miejsca na składowanie zdemontowanych części to problem wielu znanych mi warsztatów, nawet renomowanych i bardzo dobrze wyposażonych. Dlaczego tak jest? Po prostu po pewnym czasie, nie ma takiej ilości miejsca, której nie da się zapełnić. Dlatego zastanawiając się, czy wystarczy nam jeden niewielki regał, od razu pomnóżmy nasze założenia razy dwa. Na jakiś czas tyle miejsca wystarczy.

Po ciemku nie popracujesz – oświetlenie

Odpowiednie oświetlenie jest kolejnym, bardzo ważnym elementem podstawowego wyposażenia warsztatu. Ma być jasno – nieważne, jaki rodzaj lamp zastosujemy, ma po prostu być ich odpowiednia ilość. Ślęczenie przy motocyklu pod jedną smętną żarówką wiszącą na kawałku przewodu to nie praca. Tak się nie da. Dwie czy trzy porządne lampy ze świetlówkami LED nie nadszarpną ani naszego budżetu w czasie zakupu, ani później przy płaceniu rachunków. Oczywiście musimy mieć także nasze przenośne oświetlenie, ale o tym w kolejnych odcinkach.

Niby oczywiste, ale…

Może się wydawać, że poruszone powyżej tematy są oczywiste. Wszak każdy chce pracować w cieple, na miękkim i wygodnym podłożu, mając do dyspozycji stół, szafki, czy półki. Niestety bardzo często jest inaczej. Naprawdę warto poświęcić trochę czasu i nakładów (tym bardziej, że są one minimalne), by stworzyć sobie fajne miejsce do grzebania przy naszym motocyklu.

Znam kilka takich miejsc u moich kolegów i powiem szczerze, że czasami efekty są imponujące. Bardzo często taki garaż stawał się zalążkiem swego rodzaju „klubu gentlemana” w naszym motocyklowym wydaniu. Do tego wystarczy kanapa, stolik i lodówka. Frajda spotkania z kumplami i możliwość ucieczki przed żoną to wartości nieocenione.


Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany