Kawasaki Z900 2021: streetfighter klasy średniej? [test, opinia, wrażenia z jazdy] - Motogen.pl

Kawasaki Z900 ma 125 KM mocy oraz podwozie zachęcające do aktywnej jazdy, posiada też kilka wad (czy aby na pewno?), ale w efekcie i tak jest fenomenalnym streetfighterem klasy średniej.

Na naszym portalu możecie przeczytać już jeden test Kawasaki Z900, jeździł nim Kuba kilka miesięcy temu. Jednak teraz, z okazji trwającej Operacji Lato, „Zet” wpadł w moje ręce i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy!

W ramach Operacji Lato testujemy dla Was różne motocykle w ciekawy sposób, a aktualnie trwa #TydzieńKawasaki! Przypominamy, że możecie wziąć udział w konkursie zdjęciowym z cennymi nagrodami, a główny film tygodnia z Kawasaki (i nie tylko) pojawi się już w niedzielę wieczorem na naszym YouTube!

Szybka video-opinia Jędrzejaka o Z900

Film do obejrzenia także bezpośrednio na FB.

Jaki jest Z900 2021?

W genezie tego modelu i aktualnej pozycji wewnątrz gamy Kawasaki opowiadał już Kuba, a więc nie będę się powtarzał. Aktualnie Z900 jest bezpośrednim konkurentem takich modeli, jak Yamaha MT-09 czy BMW F 900 R. No i muszę przyznać, że Kawa powala swoim wyglądem. Jest ostra i agresywna. Nie ma tutaj elementów, które nie pasują. Jest za to ostra zieleń ramy i felg, w której to zieleni zakochałem się od razu. W promieniach słońca wygląda fenomenalnie!

Galeria zdjęć autorstwa Tomasza „Tomazi” Parzychowskiego:

125 KM mocy

W swoim segmencie wagowo-pojemnościowym, Kawasaki jest liderem pod względem mocy. Jestem jednak przekonany, że w praktyce różnice pomiędzy konkurencją okazałyby się marginalne (pod względem prędkości maksymalnej, czy uczucia przyspieszenia). I faktycznie, to wcale nie mocą szczytową Z900 mnie zaskoczył, ale aksamitnością i elastycznością pracy silnika.

Niezależnie od obrotów, ta 4-cylindrowa jednostka o pojemności 948 ccm, rozpędzała motocykl z równą i potężną siłą. Przy czym siła ta przekazywana jest w sposób niczym niezakłócony, gładki i płynny, bez szarpnięć czy wibracji. Z 900 wbija kolejne cyfry na prędkościomierzu z chirurgiczną precyzją godną skalpela przecinającego kolejne tkanki. Tym bardziej, że krzywa przebiegu momentu obrotowego także nie wykazuje zachwiań.

Przyjemnym dodatkiem jest też Akrapovic. Ja osobiście nie jestem fanem dźwięku rzędowych czwórek, a pomimo tego przyznaję, że Z900 na Akrapie brzmi godnie, przyjemnie i basowo.

Moc pod kontrolą – elektronika

Kawa jest gładka i precyzyjna, a jednocześnie mocna i ostra, potrafiłaby zrobić krzywdę. Na szczęście jest elektronika. Wśród trybów jazdy wybrać można ten spokojny, który zamienia „Zeta” w około 69-konnego, łagodnego baranka. Jest też 4-stopniowa kontrola trakcji, interweniująca wyjątkowo precyzyjnie i gładko. Nie zabrakło ABSu – nie aktywuje się przedwcześnie, chociaż jest to ten prosty układ, bez funkcji „cornering”.

Warto wspomnieć, że tryby jazdy (i kontrolę trakcji) można zmieniać (i wyłączać) bez zatrzymywania, a komputer zapamiętuje ustawienie nawet po wyłączeniu stacyjki. Brawo!

Podobno istnieje też apka do połączenia motocykla ze smartfonem, ale nie sprawdziłem. Przepraszam, jeździłem.

Hamulce Z900 zawodzą… Ale czy na pewno?

Jedynym poważnym minusem Kawasaki Z900 jest jego układ hamulcowy. Mamy tu wprawdzie zaciski 4-tłoczkowe, ale nie są one montowane radialnie. Nie są też potężne. Pompa hamulcowa też jest dość… zwyczajna. No i przewody to guma bez oplotu. Efekt jest taki, że hamulce są tylko po to, aby wpisać się na listę obecności w zakładzie pracy. Tymczasem ja uwielbiam, gdy hamulce pracują ostro, mają jasny punkt rozpoczęcia hamowania, dają potężną siłę i precyzyjną dozowalność. Tutaj brakuje każdego aspektu…

Z drugiej strony zastanawiam się, czy „zwyczajny układ hamulcowy” to aby na pewno wada? W większości przypadków Kawasaki Z900 użytkowany będzie w mieście lub na trasie, a patrząc na sprawę racjonalnie, to hamulce działają naprawdę w porządku. Pracują z zadowalającą siłą i precyzją, która w warunkach codziennych nie sprawi najmniejszych problemów.

Ochocza geometria

Z900 waży 211 kilogramów. W teorii nie ma się czym zachwycać, bo to ani dużo, ani mało. W praktyce jednak masa ta zupełnie znika. To był kolejny szok, który zafundowało mi Kawasaki – jak ochoczo i jednocześnie precyzyjnie ten motocykl chce skręcać. Niezależnie od tego, czy jedziesz po rondzie, czy na wiadukcie, czy jesteś na krętej drodze, to Z900 skręca sam i to dokładnie w tym momencie, w którym chcesz, zanim jeszcze o tym pomyślisz. Świetne dopracowanie parametrów geometrii podwozia!

Za to przy ciasnych manewrach (np pomiędzy samochodami w korku), czuć że jedziemy poważnym motocyklem, a więc trzeba do manewrów podejść poważniej (niż jadąc np. rowerem – czyli wciąż brak powodów do narzekań).

Połączenie zwartej konstrukcji, sporej mocy i precyzji prowadzenia odwdzięcza się jeszcze czymś… Kawasaki Z900 wstaje na jedno koło tak, jakby to był jeden z celów konstrukcyjnych. Nie robi tego nachalnie, ale nie trzeba go o to prosić. Wstaje wtedy, kiedy chcesz, a w pionie daje się kontrolować łatwo. Tak, jakbyś tego oczekiwał od oldschoolowego streetfightera w nowoczesnym wydaniu!

Pozycja na Z900

W kontekście podwozia, geometrii i charakteru jazdy, warto zaznaczyć też pozycję. Jest wygodna, a jednocześnie bardzo zachęca do aktywnej jazdy. To oznacza, że jest dokładnie taka, jaka powinna być na agresywnym nakedzie. W efekcie jazda Zetem jest po prostu przyjemna i satysfakcjonująca!

Zawieszenie

Z900 jeździłem głównie po mieście, ale także pod miastem oraz po zakrętach. W tych warunkach zawieszenie sprawowało się idealnie, łącząc komfort jazdy z precyzją prowadzenia – zarówno w przelotach autostradowych, jak i na ciasnych winklach. Zawias dobrze informuje o tym, co dzieje się z motocyklem i nie traci stabilności.

Pozostaje tylko pytanie, jak sprawdziłby się na torze… Mam nadzieję, że jeszcze to sprawdzę.

Opony

Z900 otrzymał opony Dunlop Sportmaxx RoadSport2. Po rozgrzaniu świetnie kleiły na zakrętach, oferując przyjemny i jasny feedback na temat sytuacji u styku z asfaltem. Miałem także okazję przejechać po mokrym i trakcie deszczu – również nie zauważyłem sytuacji niepokojących.

Płynność skrzyni biegów

Skoro mówimy o płynności jazdy, napiszę też o płynności pracy skrzyni biegów. Pracuje idealnie, a przełożenia są dobrane bez zastrzeżeń. Nie zdarzyło mi się trafić na między-luzy lub na nieudane zmiany przełożeń.

Szkoda tylko, że Kawasaki nie oferuje do Z900 (nawet w opcji) quickshiftera. Na szczęście te podzespoły, stosunkowo niedrogo, można dołożyć z rynku akcesoriów.

Kawasaki Z900 – czy warto?

Z900 na 2021 rok nie jest motocyklem najtańszym, bo kosztuje 44 900 zł (a w naszym pakiecie Performance – szyba, wydech, nakładka, naklejki – o kilka tysięcy więcej). W zamian za to oferuje silnik o fenomenalnym charakterze oraz podwozie zachęcające do aktywnej jazdy. Możesz spokojnie podróżować, albo atakować zakręty. Z900 w dzisiejszych standardach nie jest pełnoprawnym streetfighterem, bo nie stara się nim być, a i tak każdy manewr na Z900 wywoła przyjemność i satysfakcję.

Jeżeli więc szukasz motocykla o charakterze streetfightera, ale jednak moc zbliżająca się do dwóch setek to zbyt dużo, wtedy zdecydowanie skieruj swoje kroki w stronę Kawasaki Z900. To kiedy idziesz na jazdę testową?

Operacja Lato w Motogen.pl

Materiał zrealizowaliśmy w czasie Tygodnia Kawasaki w ramach motogenowej Operacji Lato! Za sprawą tego projektu mamy dla Was masę ciekawych materiałów oraz konkurs z cennymi nagrodami!

Partnerzy Operacji Lato:
BNP Paribas,
I’M Inter Motors,
TRW,
NGK,
Schuberth,
Dunlop,
Motul,
Exide.


Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany