Jorge Lorenzo nie ma nic przeciwko Japonii – tylko przeciwko Motegi - Motogen.pl

Lorenzo odpowiedział na zarzuty kierowane w jego stronę przez media w związku z wypowiedzią zawodnika, że nie chce startować na torze Motegi.

Lorenzo postawił sprawę jasno, deklarując, że jego zdaniem ściganie się na torze położonym tak blisko elektrowni Fukushima jest niebezpieczne i on nie ma ochoty podejmować takiego ryzyka. Nie był zresztą jedyny. Wypowiedź tę jednak skrytykowały media oraz organizacja „With You Japan”. Teraz zawodnik po raz kolejny podkreślił, że słuszne byłoby przeprowadzenie kolejnej rundy MotoGP na innym obiekcie.

Lorenzo: 'Jestem nieco rozczarowany ludźmi, którzy sądzą, że nie jeteśmy z Japonią, szczególnie ja i Casey. To nie prawda. Jesteśmy z Japonią. Nie mam żadnego problemu, żeby jechać do Japonii – do miejsca, które nie leży zbyt blisko elektrowni Fukushima. Nie mamy z tym żadnego problemu. Mogę pojecahć do Iwaty, do fabryki Yamahy, ale nie sądzę, że ściganie się w MotoGP na torze Motegi pomoże Japonii szczerze mówiąc. Możemy jechać do Japonii, ale w bezpieczne miejsce. Nie rozmawialiśmy o tym wiele. Później będziemy mieć spotkanie, na którym omówimy wszystko. Nie wiem co się wydarzy, ale nasz punkt widzenia, punkt widzenia zawodników, jest taki, by do Motegi nie jechać. Nie chodzi nam o to, żeby w ogóle nie jechać do Japonii, ale żeby nie jechać do Motegi’.

Wypowiedź ta wskazuje jasno na fakt, że Lorenzo, Stoner i kilku innych zawodników MotoGP mogłoby wziąć udział w rundzie, gdyby miała on miejsca na innym torze, np. Suzuka. Jak odniesie się do ich sugestii Dorna, dowiemy się wkrótce, ale zapewne trudno byłoby podjąć decyzję o przeniesieniu rundy w tak krótkim czasie. Na pewno nie jest to ostatni problem z MotoGP, które najprawdopodobniej odbędzie się na torze Motegi.