Jak jeździć motocyklem w korku... motocykli i skuterów - Motogen.pl
TO JEST NASZE ARCHIWUM KATEGORII 'Artykuły'

Korek w korku

 

Wiele osób kupuje jednoślady po to, by nie stać w korkach. I dobrze, po to są! Jednak, najczęściej beneficjenci ustawy z sierpnia 2014 roku (o możliwości dosiadania jednośladów pojemności 125 ccm na prawo jazdy kat. B posiadane dłużej niż 3 lata) stają się uciążliwi dla motocyklistów jeżdżących, między samochodami na swoich większych maszynach, trochę dłużej. Jak te dwa, można powiedzieć, przeciwstawne środowiska mogą wspólnie egzystować w miejskiej dżungli?

 

Korkowi zamulacze

 

Jadąc motocyklem w korku, przeciskając się między autami, muszę często jechać tempem jakiegoś 125-tkowicza bez motocyklowego doświadczenia, który robi przegazówki, chcąc rozgonić samochody w miejscach, w których ma po 30 cm zapasu z każdej strony swojej kierownicy, który gwałtownie hamuje, gdy z daleka widzi kierunek auta sygnalizującego chęć zmiany pasa, ale wiernie jedzie swoim tempem, nie mając w zwyczaju nikomu ustępować miejsca. Motocyklisto, patrz w lusterka, motocykle są wszędzie, chciałoby się powiedzieć. I tak, często z braku możliwości bezpiecznego wyprzedzania, na trasie obudowanej ekranami dźwiekoszczelnymi, snują się w nie swoim tempie doświadczeni posiadacze mocnych motocykli. I to jest jeszcze pół biedy, bo jazda zaczyna się wtedy, gdy dosiadacz 125-tki tamuje krewkiego korkowego napinacza!

 

Korkowy napinacz, czyli konflikt mocy i charakterów

 

Zdenerwowany właściciel mocnego nakeda, czy supersporta, siada na koło biednego stodwudziestkopiątkowicza, który dwoi się i troi, by przyspieszyć swoją jazdę w korku. Przeciska się zbyt szybko, zbyt nerwowo jak na swoje umiejętności, ale przecież ma prawo jechać, ma prawo być z przodu, więc nie puści większego brata motocyklistę. I tak jedzie bidak ciśnieniowany przez coraz bardziej zdenerwowanego posiadacza mocnego motocykla i wieloletniego doświadczenia, ale go nie puści... W takich momentach o wypadek nietrudno.

 

Dajmy żyć innym

 

Nieważne, czy jedziesz na 50-tce, czy na litrze, powinieneś myśleć nie tylko o sobie, ale też o innych użytkownikach drogi. Jeżeli jedziesz nieporadnie, zbyt wolno i czujesz presję innych motocyklistów, nie spadnie ci korona z kasku, jeżeli przepuścisz szybszych od siebie. Tutaj też obowiązuje zwykła kultura, więc i ty, szybszy motocyklisto powinieneś odwdzięczyć się kiwnięciem głowy, czy machnięciem dłoni w podziękowaniu za zrobienie ci miejsca.

 

Jeżeli natomiast trafisz na 'nieogara', który kaleczy przed tobą, nie wsiadaj mu na tylny błotnik, nie prowokuj do błędu – po prostu daj się zauważyć, ewentualnie trąbnij ostrzegawczo, przecież jest duża szansa, że zawalidroga zrobi ci miejsce. Jeśli nie, to myślę, że masz prawo zatrzymać się na najbliższych światłach i kulturalnie go wyedukować w sposób werbalny. Każdy z nas kiedyś zaczynał, więc nie róbmy tego agresywnie, może to jego pierwszy raz...

 

To, że jesteśmy motocyklistami, wcale nie zwalnia nas z obowiązku patrzenia w lusterka. Żyjcie i dajcie żyć innym.

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany