Honda Shadow 750 Black Spirit - Motogen.pl

Po raz pierwszy zobaczyłem Shadow Black Spirit na warszawskich targach motocyklowych, gdzie był oblegany przez publikę. Rzucał się w oczy – czarny lakier, matowe dodatki, elementy wyglądające jak malowane lakierem proszkowym, mało chromów… Był surowy i ponętny. Wiedziałem, że chcę dorwać ten motocykl w swoje ręce. „Skoro Honda zaczyna stylizować motocykle na bobberową modłę, może być nieźle” – tak sobie wtedy myślałem. …czarny lakier, matowe dodatki, elementy wyglądające jak malowane lakierem proszkowym, mało chromów. Był surowy i ponętny…

Uwierz w ducha?

Porzuciłem nasze motogenowe WRC pod siedzibą redakcji, żeby zasiąść za sterami Black Spirita. Motocykl pięknie prezentował się w słońcu, kusząc kształtem i sprawiając wrażenie customa, a nie fabrycznego jednośladu. Cienkie jak ciasto pizzy siodło typu Badlander, kierownica T-Bar, brak chromów i polerek, pomijając układ wydechowy. Na pierwszy rzut oka stwierdzić można, że konieczne jest usunięcie ohydnych kierunkowskazów i lusterek, za to np. koła prezentują się wyśmienicie – połączenie polerowanych szprych z czarnymi obręczami było strzałem w dziesiątkę. Do tego minimalizm w układzie hamulcowym (jedna tarcza z przodu i zacisk, który pamięta chyba czasy CBR 600F którejś tam) i błotniki, które dużo odsłaniają. Surowa forma, zgodna z obecnie panującymi trendami, którym hołduje ostatnio np. Harley. Pierwsze wrażenie po tym, jak zasiadłem za kierownicą: „ojej, jakoś tak mało tego sprzętu”. Przy moich 186 cm wzrostu nogi miałem ułożone w dosyć dziwnej pozycji, a ręce ugięte przez cofniętą kierownicę. Pozycja przypominała mi tę, którą przyjmuję z reguły na porcelanowym tronie. Lekka konsternacja i… zsiadłem i popatrzyłem jeszcze raz na ducha ( tym razem z bliska), dokładnie ogarniając szczegóły. W tym momencie nastąpiło moje największe rozczarowanie; pogrzebane zostały wszelkie nadzieje na dobrą ocenę motocykla. Takiej ilości plastiku nie powstydziłyby się typowo sportowe motocykle, ubrane od góry do dołu w tworzywo sztuczne. Black Spirit to jeden wielki fake! Plastikowe błotniki, pokrywy dekli silnikowych czy wreszcie osłony dekli zaworowych i przegubu wału napędowego. Coraz szerzej otwierałem oczy, znajdując kolejne detale wykonane z granulatu na wtryskarce. Kto ma na tyle nierówno pod kopułą, że z całkiem przyzwoitego sprzętu zrobił coś takiego?! Fakt jest jeden – na rynek trafił motocykl, który jest tak prawdziwy, jak plastikowe gwiazdki muzyki pop, pseudopunkowe dzierlatki z czarnym makijażem i cycki Dody… Do tego wszystkiego kiedy patrzyłem, jak bez ładu i składu zbiornik łączy się z siodłem, krew mnie zalewała i płakałem krokodylimi łzami.

jazda

Czas ruszać. Zniesmaczony wymysłami Hondy, nie chciałem nawet podejrzewać, że Black Spirit może mnie czymkolwiek pozytywnie zaskoczyć. Jednak byłbym niesprawiedliwy, jeśli nie wspomniałbym słowem o dobrych hamulcach czy niekiepskim zawieszeniu. A więc do rzeczy…

 

Wspomniana wcześniej, jedna tarcza hamulcowa i dwutłoczkowy zacisk to niezbyt skomplikowany układ, jednakdaje sobie radę w przypadku Black Spirita. Tu inżynierowie Hondy zastosowali sprawdzone rozwiązanie, które od lat znamy z rodziny Shadow. Podobnie jest z bębnowym hamulcem tylnego koła, który ochoczo stawia je dęba, pozwalając rysować krechy na asfalcie. Cóż, jak nie ma mocy w sercu, to nich chociaż hebel się wykaże. Zawieszeniowo jest nieźle. Początkowo wkurzałem się, kiedy tył tańczył mi na koleinach, jednak wystarczy drobna korekta napięcia wstępnego sprężyn, żeby utwardzić krótkie tylne amortyzatory i zniwelować „bujanie”. Oczywiście, nie należy przesadzać z tym zabiegiem, bo motocykl zacznie podskakiwać jak piłka, a w zestawieniu ze sztywnym napędem wałem kardana nie będzie to ani przyjemne, ani bezpieczne. Wał kardana można zaliczyć jako kolejny pozytyw omawianego motocykla. Bezobsługowy, cichy, OK, niech będzie. Nie trzeba martwić się o smarowanie, naciąganie i inne pierdoły. Jest to kolejny powielany od lat schemat w budowie Shadowa i dobrze, że w tym wypadku nikt nie wpadł na pomysł usprawnienia czegoś na siłę. Bo, jak wiadomo, lepsze jest wrogiem dobrego.

Według japończyków

Silnik, klasyczny V-Twin, mógłby żwawiej reagować na otwarcie przepustnicy. Zasilanie wtryskiem, wszechobecna elektronika i jakoś tak niemrawo. Co na to Honda? Cytuję: „Długoskokowy silnik z pojedynczym czopem korbowym ma niską masę, zoptymalizowaną tak, by łatwiej można było odczuć maksimum momentu obrotowego, uzyskiwanego przy niskich prędkościach obrotowych silnika. Efektywne spalanie i gotowość do natychmiastowego przyrostu dostarczanej mocy uzyskano stosując głowice z rozrządem SOHC, trzema zaworami i dwoma świecami na cylinder. Ciasno zestopniowana skrzynia biegów pozwala skutecznie i swobodnie przyspieszać z dowolnych obrotów silnika. Wrażenie dużej mocy dostarczanej na tylne koło potęguje przeniesienie napędu za pomocą Wału Kardana”. Ładna zagrywka marketingowa. Jest w tym sporo prawdy, jednak 46 KM i 64 Nm nie robią zbytniego szału. Określiłbym to tak: Black Spirit rusza, przyśpiesza i jedzie wielce poprawnie, jednak skoku poziomu adrenaliny nie należy się spodziewać. Zadowoleni będą ci, którzy potrzebują motocykla do codziennej jazdy, szczególnie w mieście, bo osobiście nie wyobrażam sobie pokonywania długich tras na Spiricie. Wspomniane w notce producenta, zestopniowanie skrzyni biegów pozwala na zabawę w szybkie zmiany przełożeń. Może nawet nie tyle pozwala, a wymusza mieszanie biegami, jeśli chcemy skutecznie przyśpieszyć, np. przy wyprzedzaniu.

Chillout

I tak sobie po mieście popylałem, bez napięcia i pośpiechu, ciesząc się słonecznym dniem, odpowiadając na pozdrowienia innych użytkowników motocykli, starając się cieszyć życiem i niczym się nie przejmować. Swobodnie przeciskałem się między samochodami w korku. Sprawdziłem nawet, czy na mikrosiodle pasażera da się przewieźć „plecak” – redakcyjnego kolegę, Mateusza. Ogólnie da radę jechać w dwie osoby, ale zaznaczam – lepiej kiedy pasażer jest drobną kobietką, ściskającą kierowcę w pasie, niż facetem, który do końca nie wie, czy łapać Cię rękami, czy szukać miejsca, gdzie można pewnie chwycić się motocykla.

Bye, bye

Reasumując, Black Spirit jest udawaczem. Udaje bardzo poważny motocykl, w dobrym stylu, co jest jego dużym minusem. Jednak jest też dobrym motocyklem do miasta, receptą na korki w mocno klasycznej formie; dobrym pojazdem dla początkujących motocyklistów, którym nie przeszkadzają tony tworzywa sztucznego. Porównując cenę do jakości wykonania, osobiście skłaniałbym się w stronę produktów z Milwaukee, tym bardziej że najtańszy ze sporciaków jest do nabycia w cenie porównywalnej z omawianą Hondą. I niczego nie udaje!

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany