W 2014 roku policja zdecydowała się udostępnić możliwość zgłaszania wykroczeń na skrzynkę e-mail. W założeniu miało to pomóc w ściganiu sprawców drogowych przestępstw i wykroczeń – na przykład tych, którzy uciekli z miejsca wypadku, albo spowodowali zagrożenie na drodze.
Ta funkcjonalność, jak potwierdzają to samo policjanci, działa bardzo dobrze. Dzięki nadesłanym przez kierowców filmom i zdjęciom udało się zatrzymać bardzo wielu sprawców wykroczeń.
Niestety jest też ciemna strona – wśród zgłaszających jest bardzo wielu pieniaczy, którzy z uporem maniaka informują policję o błahych przewinieniach, które nie mają istotnego wpływu na bezpieczeństwo. Rzeczpospolita podaje przykład warszawskiej komendy policji, która zasypywana jest zgłoszeniami od jednego z mieszkańców.
Mężczyzna regularnie wysyła zdjęcia kierowców, którzy, ustępując pierwszeństwa pieszym, lekko najeżdżają na pasy. Następnie dopytuje o postępy w dochodzeniu, zmuszając policjantów do zajmowania się tak błahą sprawą i grozi skargami w razie zaniechania działań.
O podobnych przypadkach słyszeliśmy także od policjantów z innych miast – filmy z zabrudzonymi lekko tablicami rejestracyjnymi, niedziałającym światłem pozycyjnym, czy nie dość dobrze odśnieżoną tylną szybą to chleb powszedni komend w wielu miastach. Policjanci apelują o więcej rozwagi w nadsyłaniu podobnych materiałów i zwracają uwagę, że zajęci błahymi wykroczeniami mogą nie pojawić się na czas tam, gdzie naprawdę będą potrzebni.