Spis treści
Kiedy odkręcasz rolgaz, wyraźnie czujesz jak motocykl się rozpędza. Jednak kiedy jedziesz ze stałą prędkością, masz wrażenie, że pozostajesz w bezruchu, szczególnie jeśli poruszasz się komfortowym turystykiem. Dlaczego tak się dzieje?
Pytanie, postawione w tytule, nurtuje wielu z nas, choć odpowiedź jest prostsza, niż mogłoby się wydawać – wszystko sprowadza się do fizyki i naszego zmysłu percepcji.
Przyspieszenie to siła, a siła to coś, co czujemy
Zgodnie z drugą zasadą dynamiki Newtona, ciało odczuwa siłę wtedy, gdy coś na nie oddziałuje – innymi słowy, kiedy jest poddawane przyspieszeniu lub opóźnieniu. Gdy motocykl startuje, jego silnik przyspiesza maszynę do dużej prędkości. Ty i twój pasażer także musicie przyspieszyć, a jedyną rzeczą, która ich do tego zmusza, jest pewne oparcie lub chwyt. To dlatego czujemy, że coś ciągnie nas w tył – motocykl próbuje ciągnąć nas za sobą, abyśmy poruszali się wraz z nim.
Ale gdy osiągniemy już prędkość docelową i jedziemy stabilnie, na nasze ciało nie działa żadna dodatkowa siła (no, może poza grawitacją i naporem powietrza, ale te są w danej chwili stałe). Jesteśmy wtedy w stanie bezwładności – a zgodnie z pierwszą zasadą dynamiki Newtona, obiekty w ruchu poruszają się dalej z tą samą prędkością, dopóki coś ich nie zatrzyma.
Prędkość sama w sobie nie generuje siły
Przyspieszenie czujemy, bo wiąże się ono z działaniem siły. Natomiast sama prędkość – nawet ogromna – nie generuje odczuwalnego nacisku, jeśli pozostaje stała. To poczucie jest szczególnie silne w samolocie lub samochodzie, gdzie nie doświadczamy pędu powietrza. Czujemy się nieruchomi, dopóki nie zahamujemy, nie przyspieszymy lub nie skręcimy.
Przykład? Gdy nagle zahamujesz, twoje ciało będzie chciało kontynuować ruch z dotychczasową prędkością, co może skończyć się fikołkiem przez kierownicę. Podobnie w samolocie – jeśli pilot gwałtownie zahamowałby w locie (co na szczęście się nie zdarza), to wszyscy pasażerowie momentalnie poczuliby „ciągnięcie” do przodu.
A co z ruchem Ziemi? Dlaczego nie czujemy jej pędu?
Jeśli nadal masz wątpliwości, weź pod uwagę fakt, że my wszyscy – razem z całą planetą – pędzimy wokół Słońca z prędkością 107 000 km/h. Gdybyśmy faktycznie „czuli” prędkość, musielibyśmy odczuwać nieustanny pęd w nieznanym kierunku.
Ale Ziemia porusza się z tą samą, stałą prędkością (pomijając niewielkie zmiany, które nie są wyczuwalne dla ludzkiego ciała), więc tak naprawdę nie mamy żadnego punktu odniesienia, by to zauważyć. Tak samo jest w samochodzie, pociągu czy samolocie – dopóki nic nas nie przyspiesza ani nie spowalnia, nasz organizm nie ma sposobu, by wyczuć, że się poruszamy.
I bardzo dobrze! Gdyby było inaczej, każda podróż byłaby dla nas nieustannym rollercoasterem. Dlatego warto podziękować prawom fizyki za to, że możemy spokojnie pić kawę na wysokości 10 000 metrów, nie czując pędu, z jakim przemieszczamy się nad chmurami. Na motocyklu nie jest może to tak oczywiste, ale kto by tam pił kawę w czasie jazdy…
źródło: IFL Science
Zostaw odpowiedź