Ciężki początek Orlen Team na Sardegna Rally Race - Motogen.pl

Kuba Przygoński po dwóch pierwszych odcinkach specjalnych, z których składał się pierwszy etap Sardegna Rally Race, zajmuje dziewiątą lokatę w klasyfikacji Mistrzostw Świata. Młody zawodnik Orlen Team miał niegroźny upadek, nic mu się jednak nie stało. Klasę Open Trophy zdominowali lokalni zawodnicy. Startujący w niej Polacy, Jacek Czachor i Marek Dąbrowski, byli kolejno czwarty i dziesiąty.

 

Rajd rozpoczął się w bardzo gorącej atmosferze. Od rana na Sardynii świeciło palące słońce, a temperatura oscylowała w okolicach 40°C stopni. W planie dnia do pokonania były dwa odcinki specjalne, z czego pierwszy liczył 90,3, a drugi 85,9 kilometra.

 

W klasyfikacji Mistrzostw Świata walka trwała od pierwszych kilometrów, a rozstrzały w wynikach pomiędzy poszczególnymi zawodnikami były sekundowe. Pierwszy odcinek specjalny wygrał Włoch Alessandro Botturi, który jednak wypracował zaledwie 17 sekund przewagi nad Markiem Comą. Trzeci był Jordi Viladoms. Drugi OS niespodziewanie zwyciężył Hiszpan Escale Palaez, jego wygrana nie zmieniła jednak układu w generalce. Po pierwszym etapie liderem jest Botturi, przed Viladomsem (+1’11.75) i Comą (+1’29.45). Kuba Przygoński, który uległ niegroźnemu upadkowi, zajmuje dziewiąte miejsce, do lidera traci 8’49.

 

„Rozpoczęliśmy w potwornym upale, który powodował dyskomfort jazdy. Musiałem się trochę przyzwyczaić zarówno do specyfiki trasy jak i do temperatur. Jedziemy po bardzo specyficznym, twardym terenie, który jest niespotykany podczas innych rund Mistrzostw Świata. Pracujemy również nad optymalnym zestrojeniem poszczególnych podzespołów motocykla, aby się lepiej prowadził. Na drugim dzisiejszym odcinku specjalnym miałem mały problem. Patrzyłem w road book i starałem się jechać jak najszybciej. Niestety zbyt późno zauważyłem ścieżkę, w którą powinienem skręcić. Próbowałem wyhamować maszynę, jednak przestrzeliłem drogę i upadłem. Na szczęście nic się nie stało i jestem na mecie z całkiem dobrym rezultatem” – mówił Kuba Przygoński.

 

W Open Trophy zdecydowanie tempo nadają lokalni zawodnicy. Włosi zajmują trzy pierwsze pozycje w generalce, prowadzi Graziani, przed Mancą (+1’14.48) oraz Ciottim (+7’21.31). Jacek Czachor jest zaraz za liderami ze stratą 9’46.42, Marek Dąbrowski zajmuje dziesiątą lokatę, traci 34’30.25.

 

„Graziani to bardzo szybki zawodnik, który niejednokrotnie potwierdził swoją klasę na trasach Sardynii. Cały czas muszę szczególnie uważać na nogę, którą w dalszym ciągu rehabilituję po kontuzji. Jedzie mi się jednak bardzo dobrze i nawiązuję walkę. Pierwszy odcinek specjalny upłynął pod znakiem szukania optymalnego tempa jazdy, drugi pojechałem znacznie lepiej. Na trasie dogoniłem Andreę Mayer, zdziwiłem się jak szybko ona jechała, głowa latała jej na wszystkie strony. Nie byłem w stanie wyprzedzić jej przez kolejne piętnaście kilometrów. Rywalizacja się dopiero zaczęła i jeszcze wiele kilometrów przed nami” – komentował Jacek Czachor.

 

„Jestem całkiem zadowolony z dzisiejszej rywalizacji. Bardzo wielu zawodników wyprzedziłem na etapie. Myślę, że klasyfikacja może jeszcze ulec zmianie, gdyż zostaną doliczone kary. Startowaliśmy w grupie i sporo zawodników wyprzedziłem. Jestem w dobrej formie i mam nadzieję, że jeszcze przyspieszę na kolejnych etapach” – powiedział Marek Dąbrowski.