160 km/h pierdopędem z silnikiem 50 cm3? Nawet najbardziej oburzeni obywatele muszą uznać to za wyczyn. Rekordzista, z pewnością dumny ze swojego dokonania, żyłby bezpiecznie, gdyby nie szukał poklasku w mediach społecznościowych.
Niejeden i niejedna z nas swoją motocyklową przygodę zaczynała na jakimś podkręconym Aeroxie, motorynce lub innym wynalazku z nędzną pojemnością i symboliczną mocą. Wszystkie te wehikuły różniły się między sobą dość istotnie, ale miały jedną cechę wspólną – mocy było tam zawsze za mało. Modyfikacje, których celem było wykręcanie kolejnych rekordów prędkości uczyły nas mechaniki, kreatywnego myślenia i, co ważne, zimnej krwi, bo w końcu trzeba było jakoś te osiągi sprawdzać.
W ubiegłym wieku, kiedy internet był czymś w rodzaju luksusu, a media społecznościowe nawet nie wiedziały o swojej przyszłej karierze, rekordami chwaliliśmy się między sobą i mało komu przychodziło do głowy, by ogłaszać to szerzej. Tak ze względu na fakt, by nie dowiedzieli się rodzice, jak i z powodu możliwego zainteresowania policji.
Dziś, kiedy sukces osobisty w dużej mierze zależy od dobrych zasięgów w wirtualnym świecie, żaden skuterowy rekordzista nie przepuściłby okazji, by pochwalić się swoim wyczynem. Tak właśnie, na swą zgubę, zrobił posiadacz podkręconego motoroweru z Bochni. 17-latek na swoje sociale wrzucił film dokumentujący jazdę z prędkością 160 km/h po mieście.
Film szybko stał się viralem, przez co, jak łatwo się domyślić, wzbudził zainteresowanie policji, która postanowiła znaleźć autora nagrania. Po krótkim śledztwie namierzono młodego człowieka, a ten w obliczu przytłaczających dowodów przyznał się do winy. Jego motorower, teoretycznie stworzony do powolnego toczenia się po mieście, okazał się dość poważnie zmodyfikowany, przez co znalazł się w zupełnie innej kategorii pojazdów, na które posiadacz jednośladu nie miał uprawnień.
Policja, zamiast pogratulować chłopakowi inwencji twórczej, skierowała do sądu wniosek o ukaranie, proponując grzywnę w wysokości 4 tysięcy złotych i zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na rok. Kara może wydawać się sroga, ale taki już los wielkich wynalazców – muszą cierpieć za sukcesy przyszłych pokoleń.
Morał jest krótki, lecz dobrze go znamy –
jeśli zap***lamy, to nigdzie nie wrzucamy.
Leave a Reply