BMW GS Challenge 2018 – takich imprez się nie zapomina! - Motogen.pl

W tym roku, podobnie jak i w ubiegłym, baza imprezy mieściła się w Osadzie Śnieżka, gigantycznym kompleksie hotelowym, malowniczo położonym w miejscowości Łomnica w Karkonoszach. Te rejony są wprost idealne do nieskrępowanej offroadowej jazdy motocyklem, o czym wiedzą organizatorzy BMW GS Challenge.

GS Challenge to impreza dla wszystkich motocyklistów, którzy jeżdżą motocyklami oznaczonymi dwiema literami – GS. Każdy, nieważne czy stary offroadowy wyjadacz, czy też zupełnie początkujący amator, odnajdzie się na tym evencie. Akademia Enduro, której instruktorzy opiekują się uczestnikami imprezy, zadbała, aby to było możliwe. Otóż wyznaczono trzy główne grupy – turystyczną, dla osób, które bardziej od jazdy w terenie cenią sobie asfaltowe zakręty oraz atrakcje turystyczny, adventure – czyli offroad dla średniozaawansowanych, ale również z wewnętrznym podziałem na szybkich, średnioszybkich i tych wolniejszych (każdą grupę innym tempem prowadził instruktor akademii) oraz grupę GS Challenge.

Ta ostatnia grupa miała dwie dodatkowe trudności na 74-kilometrowej pętli. Po pierwsze wszyscy zawodnicy musieli nawigować samemu przy użyciu dosyć skomplikowanego roadbooka oraz przejść 4 próby sprawnościowe – przejazd przez bród, skok przez belkę, jazdę obserwowaną a także już na miejscu zlotowiska dokonać naprawy motocykla na czas. Cały rajd nie odbywał się na czas, co pozwoliło zawodnikom na spokojną i rozsądną jazdę, a na zasadach trialowych – pomyłka równa się odjęciu punktów. Wygrywa zatem nie ten, kto dojedzie do mety w jak najkrótszym czasie, ale ten, kto zbierze jak najmniej punktów. Punkty karne można było dostać np. za nie podejście do próby, albo też za niezatrzymanie się na znaku stop, czy przekroczenie limitu prędkości w danym obszarze (o wszystkim informował roadbook).  

Trasa była niezwykle zróżnicowana, prowadziła zarówno przez asfaltowe drogi publiczne i teren zabudowany, jak i przez drogi polne, leśne, piaskowe wyrobiska, kamienne żleby, a nawet rzekę. Przejazd przez bród nie tylko był pierwszą próbą, ale także okazał się megaatrakcją dla uczestników imprezy – niektórzy pokonywali rzekę kilkukrotnie – ot tak, dla przyjemności.

O ile trasa nie była zbyt wymagająca technicznie dla wprawionego motocyklisty, o tyle dwie próby robiły wrażenie na każdym. Przejazd, a właściwie przeskok przez belkę był nie tyle skomplikowany, ile wymagał odwagi. Za to miejsce do jazdy obserwowanej okazało się najtrudniejszym wyzwaniem. Przejazd po wyznaczonej trasie odbywał się na zasadach trialowych, czyli punkty karne otrzymywało się za: zgaszenie silnika, podparcie się, zejście z motocykla, przewrotkę a nawet za najechanie na linie wyznaczające tor jazdy. Nie zauważyłem osoby, która nie podparłaby się ani razu.

Po kolejnych kilometrach jazdy w niezwykle przyjemnych okolicznościach karkonowskiej przyrody ukazała się nasza baza – czyli Osada Śnieżka. Tutaj czekał na uczestników kolejny challenge – naprawa motocykla, polegająca na zakołkowaniu przebitej opony – czas operacyjny 60 sekund. Narzędzia w dłoń i do dzieła – okazało się, że zakołkować oponę skutecznie mi się udało, ale niestety w dwukrotnie dłuższym niż przewidział to organizator czasie. Cóż, i tak jestem zadowolony, opona trzymała ciśnienie!

Dziesięciu zawodników, którzy zebrali najmniej punktów karnych w czasie przejazdu po trasie obserwowanej, dostało jeszcze jedno, ostateczne zadanie, które miało wyłonić najlepszego z nich – przejazd przez tor przeszkód. Zasady przejazdu były również trialowe – nie można było podpierać się nogami, najeżdżać na linię wyznaczającą tor, należało przejechać prawidłowo wszystkie przeszkody i nie przewrócić się. Okazało się, że sekcje były bardzo wymagające dla zawodników poruszających się na ciężkich mocyklach enduro – 80% zawodników jechało na GSach 1200.

Nie zabrakło zatem spektakularnych przewrotek, paciaków, baboli, parkingówek i innych przygód, które owocowały zetknięciem się boku motocykla z matką ziemią. Bardzo spektakularną konkurencję wygrał Bartosz Widecki, który zdeklasował rywali także pod względem atrakcyjności wizualnej swojego przejazdu. Brawo! Ale cała impreza miała nie tylko przecież jednego zwycięzcę, bo wyróżnionych i nagrodzonych osób było tyle, że ledwo zmieścili się wieczorem na koncertowej scenie podczas uroczystości rozdania nagród. Była nagroda dla jedynej kobiety, która przejechała całą trasę Challenge oraz dla pechowca, który nie trafił w rzeczny bród i utopił swojego GS-a oraz wyróżnienia dla najaktywniejszych i najlepiej radzących sobie na trasie Adventure oraz Turystycznej.

Cichym bohaterem tegorocznej edycji BMW GS Challenge okazała się też pogoda, która była po prostu idealna – nie za gorąco, nie za zimno, stabilne 20 stopni oraz pełne słońce. Takie warunki są wprost idealne do jazdy w terenie. Miejmy nadzieję, że i za rok organizatorowi uda się zamówić taką właśnie pogodę!

Niestety ze względu na dziennikarskie obowiązki nie wypełniłem wszystkich zadań i nie zostałem sklasyfikowany. Może za rok uda się pogodzić pracę z udziałem w tej imprezie? Jeżeli oczywiście BMW Motorrad Polska zaprosi nas po raz kolejny…

   

Więcej o motocyklach BMW