BMW G650 Xmoto - Motogen.pl
Motocykle Bayerische Motor Werke, czy jak kto woli pojazdy spod znaku wirującego śmigła, od zawsze były „inne” niż konkurencja. Pisząc „inne”, nie mam ma myśli pejoratywnego określenia. Może zatem lepszym wyrazem byłaby „oryginalność”.
 

Wystarczy tylko wspomnieć o rozwiązaniach takich jak paralever, duolever czy tradycyjny już ABS oraz opracowywany ostatnio system motocyklowego ESP, aby potwierdzić to, że konstruktorzy BMW zwykli patrzeć w nieco inny sposób na różne kwestie.

Nie inaczej jest z modelem Xmoto. Hardcorowe supermoto, posiadające ABS, powstałe jako trojaczki (Xchallenge i Xcountry to reszta rodzeństwa), których korzenie sięgają spokojnych, użytkowych motocykli uniwersalnych serii F. Prawda, że brzmi intrygująco?

Siadamy, nie wsiadamy

Odmienność Xmoto czuć natychmiast po zajęciu miejsca na kanapie. Kiedy przełożymy nogę nad wysoko poprowadzonym siodłem, mamy bardzo silne wrażenie, że na ten motocykl się siada, a nie na niego wsiada. Uczucie to można porównać do wdrapania się na cienko tapicerowaną deskę, ponad którą wystaje jedynie kierownica.

Kanapa ciągnie się przez całą długość i łączy się na tej samej płaszczyźnie z atrapą zbiornika paliwa oraz tylnym błotnikiem. Bardziej płaska jest już chyba tylko tafla jeziora Bonneville. Skoro już mowa o wyglądzie Xmoto, to trzeba wspomnieć, że jest on mocno futurystyczny.

…Ostre, odważnie pociągnięte linie, ciekawe zestawienie kolorów no i ten reflektor a`la myszka Mickey z oberwanym uchem…

Ostre, odważnie pociągnięte linie, ciekawe zestawienie kolorów no i ten reflektor a`la myszka Mickey z oberwanym uchem. Podsumowując, młodym klientom, do których ten motocykl jest kierowany, całość będzie się na pewno podobać.

Po pierwszych kilku sekundach w siodle z zadowoleniem zauważyłem, że tym razem BMW zaoszczędziło nam własnych patentów z rozmieszczeniem kontrolerów na kierownicy. Układ jest w pełni klasyczny i taki, do jakiego zdążyliśmy się przyzwyczaić dosiadając japońskich maszyn. Zestaw wskaźników podąża za stylem całego motocykla – jest nowoczesny, ale czytelny. Szkoda tylko, że tak ubogi: prędkościomierz, licznik przebiegu dziennego, zegar, wskaźnik napięcia akumulatora oraz kilka podstawowych kontrolek. To wszystko.

Pewne problemy sprawiać może wysoko umieszczone siodło. Ja, pełniąc w redakcyjnej ekipie rolę kurdupla ze swoimi 178 cm wzrostu, musiałem podpierać się na postoju czubkami palców. Obawiam się, że niżsi, czy też początkujący kierowcy mogą odczuwać spory dyskomfort lub, co gorsza, nie opanować sprzętu i zaliczyć konkretną, parkingową glebę. Czy Niemcy to aż tak wysoki naród? To pytanie pozostanie na razie bez odpowiedzi. Jednak jedno jest pewne: Xmoto nie będzie najbardziej rozchwytywanym modelem na japońskim rynku.

Bitte starten!

Silnik pracuje w dość ciekawy sposób. Nieco ospale wkręca się na obroty, przypominając dźwiękiem i kulturą pracy karabin maszynowy ciężkiego kalibru. Na szczęście, rekompensuje to całkiem niezłym ciągiem, który generowany jest już od niskich wartości obrotowych. Nie trzeba przez to kręcić aż do czerwonego pola, aby, pomimo 650ccm pojemności i jednego cylindra, całkiem sprawnie radzić sobie w miejskim i podmiejskim ruchu.

53 KM przy 7.000 obr./min. oraz moment obrotowy 60 Nm przy 5.250 obr./min., to parametry w pełni wystarczające do miejskiego użytkowania.

 

Roztrojenie jaźni?

Xmoto jest członkiem trzyosobowej rodzinki. Należą do niej najbardziej zorientowany na teren Xchallenge, pełniący rolę nakeda-trialówki Xcountry, oraz właśnie stworzone do podboju miasta Xmoto. Konstruktorzy nie pozbawili go niezbędnego do tego oręża: duża, 320 mm tarcza hamulcowa, czterotłoczkowy zacisk Brembo, sztywne nastawy zawieszenia oraz ogólna zwartość motocykla sprawiają, że prowadzi się go niczym dwukołowego gokarta.


ABS w supermoto, to temat niezwykle dyskusyjny. Zamiast roztrząsać jego sens, lepiej powiedzieć co nieco o praktyce. Najlepsza w tym całym ustrojstwie jest opcja jego odłączenia. Wystarczy kilka sekund i po sprawie. Jeżeli już zdecydujemy się na jazdę z włączonym systemem – nie zawiedziemy się.

…prowadzi się go niczym dwukołowego gokarta…

. Nie przeszkadza w normalnej jeździe, uruchamia się tylko w naprawdę kryzysowych sytuacjach i nie wariuje na często spotykanej przed skrzyżowaniami tarce. Trudno tylko powiedzieć, czy jest on aż tak dobrze dopracowany, czy po prostu dzięki niskiej masie motocykla i wysokiej klasy podzespołom ma ułatwione zadanie. Z pewnością jednak Xmoto obyłoby się bez niego, a, jako potencjalny przyszły właściciel, bardziej ucieszyłbym się z niższej ceny zakupu motocykla bez tej opcji (2840zł), niż z niepotrzebnego gadżetu.

Podwozie

Ostra Bawarka toczy się na lekkich, odlewanych felgach obutych w opony Pirelli Diablo. Z przodu bujamy się na 240 mm skoku zawieszenia up side down firmy Marzochi, a za poskramianie tyłu odpowiada centralny amortyzator hydrauliczny Sachsa z 215 mm skokiem.

Do sztywnego zawieszenia trzeba się po prostu przyzwyczaić. Ci, którzy po supermoto oczekiwać będą resorowania łagodzącego wszelkie nierówności – zawiodą się. Niestety czuć dziury, ale nie robią one żadnego wrażenia na motocyklu. Jest to cena, jaką płacimy za doskonałe wyczucie prowadzenia. Osobiście właśnie takie zachowanie bardziej odpowiada mi, niż uczucie unoszenia się na latającym dywanie.

Skrzynia biegów

Tu, niestety, „Beemce” oberwie się nieco po uszach. O ile sprzęgło działa bardzo dobrze, o tyle skrzynia biegów sprawia już pewne problemy. Jest nieprecyzyjna, zdarza się, że podczas postoju ciężko znaleźć luz. Poza tym lubi wydawać z siebie niepokojące odgłosy. Gdyby poprawić te niedociągnięcia, trudno byłoby przyczepić się do jakichkolwiek innych technicznych mankamentów tego motocykla.

Jazda

Smukłość sylwetki oraz wspomniana duża wysokość sprawiają, że przeciskając się w korku, będziemy mogli zmieścić się wszędzie, przemykając z kierownicą znajdującą się ponad lusterkami samochodów. Wysoka i wyprostowana pozycja daje nam doskonały ogląd sytuacji panującej na drodze. Krawężniki, studzienki i inne miejskie niespodzianki nie stanowią dla nas problemu.

Na dłuższe wojaże wraz z Xmoto nikomu wybierać się nie polecam. To chyba oczywiste, że połączenie braku ochrony przed wiatrem i kanapy, na której przeciętny Kowalski wysiedzi co najwyżej kilkadziesiąt minut, zniechęca do opuszczania terenów zurbanizowanych. Odważni lub co bardziej ciekawscy z pewnością ruszą (na niemiecką, a jak!) autostradę, aby sprawdzić, że spokojnie tym motocyklem osiągnąć można prędkość nieco ponad 170 km/h. Zapewniam – nic przyjemnego. Niemniej jednak wspomnieć trzeba, że nawet przy maksymalnej prędkości, mimo ostrej geometrii zawieszenia, BMW zachowuje się stabilnie i przewidywalnie. Szkoda tylko, że już od prędkości powyżej 100 km/h motocykl zaczyna nieprzyjemnie przenosić na kierowcę wibracje. Na dłuższą metę jest to męczące i stanowi kolejny czynnik zniechęcający do dłuższych wypadów.

Jazda z pasażerem? Zapomnij! Konstruktorzy w standardzie nie dają takiej opcji. Frajdę z jazdy tym motocyklem czerpie się z zupełnie innych powodów, niż wspólne, dalekie wyjazdy w nieznane.

 

Niemieckie figle

Tylko bez skojarzeń proszę. Chodzi oczywiście o stunt – doskonałą zabawę na tym motocyklu. Podstawą jest wyłączenie ABS`u. Dopiero bez niego stoppie i palenie gumy stają się realne. Oczywiście nie ma takiego wyzwania, którego ekipa motogen.pl by nie podjęła. Uprzesz się? Proszę bardzo. Możesz spalić gumiaka z włączonym ABS`em. Będziesz potrzebował do tego zestawu: zdesperowany kierowca, jedna sztuka BMW Xmoto oraz roześmiany od ucha do ucha Olaf. Efekty możecie podziwiać na zdjęciach w galerii. Pytanie tylko… Czy więcej dymu nie powstało z Olafowego papierosa…


Zachwycająca jest spontaniczna reakcja przedniego koła przy ostrym odkręcaniu na pierwszych dwóch biegach. Ludzie z BMW chyba specjalnie zrobili nam dowcip i napompowali przednią Pirelkę helem

…Ludzie z BMW chyba specjalnie zrobili nam dowcip i napompowali przednią Pirelkę helem…

. Musimy tylko pamiętać, że biegi kończą się szybko i albo złapiemy punkt równowagi (co na tym motocyklu jest bajecznie łatwe), albo skończy nam się gaz i wylądujemy z powrotem na obu łapach. Kolejnym ulubionym zajęciem Xmoto są skoki na „śpiących policjantach”. To zadziwiające, jak człowiek sam sobie nagle szuka pretekstów do załatwienia kilku pilnych spraw na mieście, kiedy w garażu czeka na niego ta zwariowana bawarka. Pamiętajcie, ABS Off i miasto stoi przed Wami otworem!

Podsumowanie

BMW G650 Xmoto jest pierwszym motocyklem typu supermoto w ofercie niemieckiego producenta, a początki bywają trudne. Na szczęście, pomijając skrzynię biegów, nie zauważyłem żadnych poważnych dolegliwości czy wad. Sporym minusem jest z pewnością cena, wynosząca na chwilę obecną 36.600 zł. To dużo, bo nawet o ¼ więcej niż konkurencja. Wytłumaczeniem może być wysokiej klasy osprzęt i ciekawe rozwiązania, jak np. standardowo zakładane przewody w stalowym oplocie, światła w technologii LED czy bardzo łatwy do demontażu wspornik pod tablicę rejestracyjną i kierunkowskazy. Niewątpliwie jest to pojazd dla indywidualistów, gotowych zapłacić tych kilka tysięcy więcej za to, aby jeździć BMW. Czy warto? Ja z żalem rozstawałem się z tym motocyklem, po tygodniu pełnym świetnej zabawy.

Okiem złego, czyli Olaf dodał:

Cóż… Jak dla mnie bomba! Xmoto będzie przyjazne dla początkujących motocyklistów. Nie porazi mocą, ale… Wymaga przyzwyczajenia, choćby do wysokości siodła. Osoby o wzroście powyżej 180 cm mają szansę podeprzeć się na postoju, ale nie na całych stopach. Jednak duża wysokość siodła, generowana głownie przez zawieszenia, umożliwia bezstresowe wjazdy na wysokie krawężniki, których w naszych miastach nie brakuje. Sam motocykl będzie zdecydowanie miejskim killerem. Nie jest to wszak typowa przeróbka enduro na Supermoto, ale pełnoprawny SM. Bardziej wprawni jeźdźcy wycisną ze sporego singla siódme poty, ale silnik zniesie to bez większych protestów. Plusem, i to dużym, jest wtrysk paliwa, a także spore przebiegi międzyserwisowe (10.000km).


Zabawa na Xmoto zaczyna się dopiero po wyłączeniu ABS, przybraniu odpowiedniej pozycji i dawaniu „w pióra” ile wlezie. Mimo omawianej już sporej wysokości, motocykl pięknie składa się w zakrętach, a przy odrobinie „wjeżdżenia” jest szansa na przelatywanie winkli z uślizgiem tylnego koła. Heble – potęga! Bez sprzeciwu przednia tarcza (320mm, pływająca) i czterotłokowy zacisk Brembo osadza w miejscu 143 kg motocykla plus masę kierowcy. Najczęściej kończąc z tyłkiem wysoko w górze.

W tym słoju miodu jest też łyżka dziegciu – Xmoto, niestety, do najtańszych nie należy. Gleba może skończyć się nieciekawie dla układu chłodzenia, plastikowych osłon bocznych i magnezowych dekli silnika. Będzie bolało! A wydech… Cóż… Z wydechu wydobywa się dźwięk przypominający pierdzenie znudzonego szympansa. Zawsze jednak można skorzystać z akcesoriów oferowanych przez BMW i zaopatrzyć sprzęt w lekki tłumik Akrapovic. Po wyjęciu dB-killera można już siać terror. Łoooogień!

 

 

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany