Belgijscy motocykliści protestują przeciwko zmianie prawa - Motogen.pl

Belgijscy politycy dyskutują właśnie na temat zmian w prawie, które zdaniem motocyklistów –szczególnie uderzyłyby w ich grupę.

Motocykliści z całego kraju podpisują petycje przeciwko zmianom, które najprawdopodobniej jeszcze w tym roku miałyby wejść w życie. Wśród nich są m.in.:

  • obowiązkowe wymiary tablicy rejestracyjnej 27 x 18 cm,
  • obowiązkowa odzież ochronna,
  • dzieci poniżej 3 roku życia nie mogą jeździć na motocyklu jako pasażerowie, a poniżej 8 roku życia nie mogą być pasażerem motocykla o pojemności większej niż 125 ccm,
  • wymijanie samochodów stojących w korku ma się odbywać wyłącznie lewym pasem z maksymalną prędkością 50 km/h i jednocześnie z prędkością nie większą niż 20 km/h od tej, z którą poruszają się wymijane pojazdy,
  • obowiązkowa jazda samochodem na światłach mijania przez cały rok, także w dzień.

Zmiany miałyby także dotyczyć lepszego utrzymania dróg, które – zdaniem wielu Belgów – są w fatalnym stanie i stanowią zagrożenie dla motocyklistów, nawet autostrady. Mimo to belgijscy motocykliści nie są zadowoleni z proponowanych zmian w prawie i zamierzają to okazać.

Można się spierać, czy obowiązkowa odzież ochronna jest potrzebna. Każdy decyduje przecież za siebie, ale skoro obowiązuje nakaz zakładania kasku, dlaczego nie wprowadzić także nakazu noszenia odzieży? Tym bardziej, że gleba w dżinsach i podkoszulku różni się w skutkach od upadku w skórzanym kombinezonie z protektorami. Przewożenie małych dzieci motocyklem także jest kwestią dyskusyjną, pod warunkiem że weźmiemy pod uwagę, że inaczej podróżuje dziecko, które tata zabrał Goldwingiem na zlot, a inaczej dziecko, które sąsiad przewozi dookoła osiedla CBR-ką po ślizgu. Do każdego z tych przepisów można znaleźć tyle samo "za”, co i "przeciw”, choć w Polsce nie znalazłby się chyba nikt, kto nie chciałby lepiej utrzymanej nawierzchni drogowej – bez względu na pojazd, jakim się porusza.

Jak sądzicie, czy zmiany w belgijskim prawie uderzają w motocyklistów aż tak mocno? Czy można rozważać wprowadzenie takich przepisów na naszym podwórku? Niektóre z nich, jak całoroczna jazda samochodem na światłach, już mamy. Czy to jedynie absurdy, jakich wiele w UE i w Polsce, czy może podstawa do dyskusji, co można zmienić, by jeździło nam się lepiej i bezpieczniej?