Autonomiczny samochód Ubera zabija kobietę - mamy nagranie - Motogen.pl

Firma Uber zamówiła autonomiczne samochody Volvo XC90 i wykorzystuje je, między innymi w Stanie Arizona, do przewozu osób. Auto, choć samo podejmuje decyzje i jedzie bez ingerencji człowieka, to ze względu na obecnie panujące prawo i ze względów bezpieczeństwa, nadzorowane jest przez „ludzkiego” kierowcę. Tyle w teorii. Praktyka pokazuje, że jeżeli człowiek samodzielnie nie prowadzi auta, to nie skupia się w 100% na drodze, nie wypatruje zagrożeń, nie trzyma nogi w pogotowiu, by nacisnąć na hamulec… Ale do rzeczy…

18 marca, po zmroku, auto potrąciło kobietę, która przeprowadzała rower przez dwupasmową jezdnię. W wyniku zderzenia kobieta zmarła. Kierowca przebywający w aucie nie zdążył zareagować. Kamera, lidar, radar i jakiekolwiek inne urządzenie, w które wyposażone było auto, nie wykryło przeszkody.

Czy wypadku można było uniknąć? Tego nie wiem. Na video kobieta pojawia się znikąd. Widać ją dopiero gdy wchodzi tuż przed maskę. Tylko, że to co widzimy, to obraz z kamery, a nie obraz widziany ludzkim okiem, które, co tu dużo mówić, w wielu przypadkach widzi lepiej, niż kamera. Czy jeżeli auto prowadziłby kierowca, w pełni skupiony na drodze (widzimy, że tuż przed zdarzeniem kierowca nawet nie patrzył na jezdnię) to do zderzenia by nie doszło? Być może… Tego również nie wiemy. Najprościej byłoby, gdyby kobieta przechodząca przez jezdnię upewniła się, że może na nią wejść. Za znakomitą większość wypadków, do których codziennie dochodzi na całym świecie odpowiada człowiek. Wydaje mi się, że również w tym przypadku winą za wypadek można śmiało obarczyć człowieka, czyli samą poszkodowaną.

Niemniej jednak przypadek ten pokazuje, że pojazdy autonomiczne wcale nie sprawią, że wypadków nie będzie. Nadal będzie do nich dochodzić. Oczywiście odpadną te spowodowane brawurą, pośpiechem, czy też brakiem wiedzy odnośnie pierwszeństwa przejazdu. Możliwe, że w świecie autonomicznych pojazdów ludziom będzie żyło się bezpieczniej, ale czy lepiej?

Nieuchronnie zbliża się również era autonomicznych, nieprzewracalnych motocykli, których prototypy testowane są już przez koncerny Yamahy, Hondy czy BMW. A co z przyjemnością jazdy? Co z miłością do motocykli, poczuciem wolności? Wszystkiego nie da się argumentować wzrostem bezpieczeństwa… Na szczęście chyba już nie dożyję czasów, w których przejażdżka „zwykłym” motocyklem będzie zabroniona, a że będę po drodze mijał i wyprzedzał pasażerów autonomicznych motocykli – jakoś nie będzie mi to chyba przeszkadzało.