Yamaha FZ1 - Motogen.pl
Według nas najseksowniejszym obecnie produkowanym motocyklem jest Yamaha R1. Przynajmniej wierząc 2/3cim redakcji, a co za tym idzie możemy to chyba uważać za prawdę objawioną.
 

Zatem wyobraźmy sobie tą sportową Yamahę porównując ją do jednej z tych pięknych dziewczyn zdobiących okładki kolorowych czasopism. Jest niezła, co? A teraz wyobraźcie ją sobie „bez owiewek”! Robi się naprawdę gorąco! Tak samo jak gorąco jest gdy obok stoi najmocniejszy naked bike spod znaku skrzyżowanych kamertonów – FZ1. Goły sport, dla którego agresja i adrenalina to podstawa!

Aparycja

W modelu FZ1 wiele części i rozwiązań wywodzi się wprost ze sportowej R1. Jedną z nich jest silnik, który w tym przypadku został bezwstydnie odkryty i dostarcza nam niemałej porcji wrażeń. Dalej nasz wzrok przykuwają masywne elementy przedniego zawieszenia, solidny tylny wahacz z tzw. przestrzałem, potężny tłumik oraz hamulce zdolne zatrzymać rozpędzony pociąg. Ciekawy w kształcie, wykonany z gładkiego szkła reflektor cieszy oko i nadaje dynamiki całej sylwetce. Oprócz niego warte wspomnienia są całkiem zgrabne kierunkowskazy oraz klasyczne w kształcie i z niewiadomych przyczyn całkiem dobrze pasujące do nowoczesnego wyglądu „Ef-zeta” lusterka. I o to właśnie chodzi, bo wygląd tuż obok własności jezdnych, jest największą zaletą i zarazem kartą przetargowa w walce o klienta.

…Gdy wsiadasz na tą Yamahę, już wiesz, że najbliższe chwile będą należały do Ciebie…


Zestaw przyrządów pokładowych jest skonstruowany w sposób, jaki lubię najbardziej – czytelny analogowy obrotomierz połączony z ciekłokrystalicznym wyświetlaczem prędkości. Do tego dwa liczniki przebiegu dziennego, wskaźnik poziomu paliwa i temperatury cieczy chłodzącej. Szkoda tylko, że ten dobrze dobrany zestaw wyposażono w fatalne kontrolki, które nie dość, że małe to i świecą słabo. Jadąc w słoneczny dzień możecie zapomnieć o widocznej kontrolce kierunkowskazu przypominającej o konieczności jego wyłączenia.

Gdy wsiadasz na tą Yamahę, już wiesz, że najbliższe chwile będą należały do Ciebie. Wszystko jest dopracowane z chirurgiczną precyzją i zegarmistrzowską wprost dokładnością. Wszelkie czynniki wpływające na ogólnie pojmowaną jakość wykonania takie jak ślady po spawach na elementach podwozia, powłoki lakiernicze czy spasowanie części nie pozostawiają niczego do życzenia.

Miasto

Naturalny teren łowiecki tego drapieżnika. A co mamy na ruszcie? W zasadzie… wszytko. FZ1 legitymując się mocą 150 KM zazwyczaj jest najszybszym pojazdem w okolicy. Jeśli zaś za sterami siedzi potrafiący wykorzystać niżej położoną krzywą momentu obrotowego rider, to nawet właściciele litrowych sportów, nie mających przy niskich obrotach takiej mocy, muszą się mieć na baczności…

Jak już wspominałem sylwetka FZ1, przynajmniej optycznie, sprawia wrażenie dużej. Na szczęście w mieście raczej nie sprawia to problemów. Szeroka kierownica ułatwia lawirowanie między samochodami, nie będąc jednocześnie zbyt szeroką. Precyzyjna i cicha (rzadkość u Yamahy!) skrzynia biegów i lekko działająca dźwignia sprzęgła nie męczą nas, nawet przy okazji częstego korzystania, do jakiego zmusza nas miejska dżungla. Wspominane już wcześniej, klasyczne lusterka spisują się dobrze, dają niezłe rozeznanie w sytuacji panującej za naszymi plecami, nie zmieniają swojego położenia oraz nie drżą. Może wydawać się to oczywiste, ale niestety z doświadczenia wiem, że czasem takie detale bywają zaniedbywane, a tu proszę – precyzja pod każdym względem!

 

Nieco irytująca jest za to boczna stopka do stawiania motocykla. Japoński projektant odpowiedzialny za nią powinien popełnić harakiri. Doprawdy, dawno nie spotkałem motocykla, w którym element z założenia wykorzystywany bardzo często został tak nieprzemyślanie skonstruowany. Zanim wypracujemy sobie odpowiednią technikę, wielokrotnie będziemy męczyć się, wyszukując butem sposobu jak rozłożyć to ustrojstwo, klnąc przy tym jak szewc.

Trasa

Dla wszystkich, którym dłuższy wyjazd kojarzy się z krążeniem kilkanaście kilometrów od miasta brak owiewek nie będzie jeszcze aż tak przeszkadzał, jeżeli jednak marzy Ci się dłuższy wyjazd z normalnymi prędkościami podróżnymi, to zapomnij o takiej przygodzie, a przynajmniej tym motocyklem. Przyjemność – jak to zwykle w nakedach – kończy się przy mniej więcej 140 km/h. Dłuższym wyjazdom nie sprzyja również jeszcze jeden szczegół. Otóż o ile trójkąt jaki tworzą podnóżki, siodło oraz kierownica wydaje się optymalny, nogi ugięte są pod rozsądnym kątem, a kanapa jest całkiem wygodna, o tyle kierownica okazuje się nienaturalnie wygięta, o czym, już po pokonaniu 200 km, boleśnie przypominają nam nadgarstki.

Szkoda, gdyż miejsca zarówno dla kierowcy, jak i pasażera jest całkiem sporo. Pamiętajmy jednak o wersji „S”, która przeznaczona jest dla turystów. Jeżeli mimo wszystko zdecydujemy się na FZ1 zwiedzić kawałek świata, ucieszy nas fakt nisko poprowadzonego wydechu ułatwiającego montaż kufrów, całkiem precyzyjny wskaźnik poziomu paliwa oraz przyzwoity zasięg wynoszący przy spokojnej jeździe nawet ponad 300 km.

Korzenie

Jak już wspomniałem, FZ1 pełnymi garściami czerpie z rozwiązań, które do tej pory sprawdzały się w sporcie, a sam silnik to jednostka napędowa R1 po zaliczonym kursie dobrych manier. Postanowiliśmy sprawdzić, w odpowiednich do tego warunkach, ile jadu pozostało w motocyklu, który z założenia ma być teraz maszyną codziennego użytku.

…silnik to jednostka napędowa R1 po zaliczonym kursie dobrych manier…


A gdzie znajdziemy takie miejsce? Jedyna ostoja dla ludzi z wyciętą klepką strachu. Tam nie obowiązują durne ograniczenia prędkości, zaś za zakrętem nie czają się panowie w niebieskich uniformach z suszarką w dłoni. Tor Poznań.

Wyjeżdżam z depo, prosta start – meta, tym razem mogę sobie pozwolić na odkręcenie gazu na maksa co poskutkowało delikatnym wheelie, które zakończyć musiałem tylko z powodu zbliżającego się zakrętu. Pierwszy winkiel w prawo, wyhamowanie dzięki dwóm potężnym tarczom o średnicy 310mm nie stanowiło problemu, ładne złożenie i… hrrrrrgr – dobiegł mnie odgłos ścieranego o asfalt metalu, który niestety zabrzmiał wyjątkowo kosztownie, tylko co to? Podnóżki? A może osłona wydechu? Mniejsza o to, za chwilę ostry w lewo i kolejne ekstremalne hamowanie – na szczęście Yamaha wszystko to przyjmuje ze stoickim spokojem, zachowując stabilność i obrany kierunek jazdy. Pełne otwarcie gazu będącego jeszcze w pochyleniu motocykla skutkuje dwiema reakcjami, które mniej odpornych przyprawią o palpitację serca. Na szczęście o ile uślizg tylnego koła jest łatwy do wyprowadzenia i wytłumaczenia (w końcu pracuje tu 150 mechanicznych koni, tyle samo co w pierwszej wersji Yamahy R1) o tyle przez potężne shimmy już nie było mi tak do śmiechu. W tym momencie dzięki składałem konstruktorom za szeroką kierownicę, dzięki której można było to wszystko opanować.

 

Tuż po mnie na FZtkę wsiadł zawodnik WMMP, Michał Bożałek, którego zdanie pokrywało się z moim. To nie jest motocykl stworzony do jazdy po torze. Tendencja do shimmy, wyczuwalny efekt podnoszenia motocykla w zakręcie podczas hamowania oraz nisko osadzone podnóżki, które bezpowrotnie starły się o asfalt tylko tą opinię potwierdzają. Niemniej jednak trzeba pamiętać, że wszystko to działo się tylko i wyłącznie przy jeździe na granicy możliwości konstrukcji, a i tak Yamaha wyszła z tej próby obronną ręką i nie wyprowadziła nas w okalające tor bandy.

W takim razie śmiało można powiedzieć, że normalny użytkownik poruszający się po drogach publicznych, nawet przy naprawdę ostrej i agresywnej jeździe może na ten sprzęt liczyć w każdej sytuacji.

Podsumowanie

Rozmyślając dla kogo przeznaczona jest Yamaha FZ1 doszedłem do mało optymistycznych wniosków. Po pierwsze – turystyka: w wersji bez owiewek całkowicie odpada, spory potencjał kończy się już przy 140 km/h kiedy to pęd powietrza zaczyna być naprawdę nieznośny. Co innego FZ1 Fazer, lub jeszcze lepiej FZ1. Tu jest to doskonałe rozwiązanie jako ogniwo pomiędzy R1 a FJR 1300. Po drugie – miasto: też nie jest najlepiej. Próby wykorzystania potencjału drzemiącego w silniku podczas poruszania się w terenie zabudowanym to kręcenie bata na własną… no sami wiecie na co. W miejskim gąszczu lepszym rozwiązaniem będzie FZ6. Sport też, jak już sami dobrze wiecie, odpada. Także miłośnicy klasycznych nakedów z dużymi silnikami nie znajdą tu nic dla siebie z prostej przyczyny – FZ1 nie jest klasyczna! Tu Yamaha ma do zaoferowania XJR 1300. Co więc pozostaje? Do głowy wpadają mi tylko dwa rozwiązania. Albo po prostu zakochaliście się w tym motocyklu i jakiekolwiek głosy rozsądku do Was nie trafiają, albo zdecydujecie się na ten motocykl do… lanserki po mieście, do której – o zgrozo – FZ1 właśnie doskonale się nadaje!

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany