Suzuki GSX 650F - Motogen.pl
Sportowo-turystyczne motocykle serii GSX-F nie są nowością w ofercie Suzuki. Poprzednie, znane z lat 90`tych wersje, zaopatrzone w silniki o pojemności 600 oraz 750ccm zostały przez użytkowników ochrzczone „imbryk” albo „jajko”. Wszystko za sprawę szczelnego kokonu owiewek. W praktyce stanowiły całkiem udane, w miarę tanie konstrukcje, oferujące przyzwoite osiągi. Było to nawet niegdysiejsze „Najtańsze 200 km/h na rynku”.
 

Patrząc na najnowszą wersję nie da się ukryć, że poprzednie „Gixefy” to przeżytek. Przyznam szczerze, że na odbiór tego motocykla czekałem z utęsknieniem. Po pierwsze: wiedziałem, że będzie to jeden z pierwszych testów tego pojazdu w Polsce. Po drugie: analizując wygląd, dane techniczne i mając świadomość potrzeb polskiego rynku przeczuwałem, że GSX-F 650 może odnieść w kraju nad Wisłą wielki sukces. Czy się myliłem? Czy Suzuki mając już w ofercie Bandita 650 SA (z owiewką) i turystycznego V-Stroma 650 nie strzela przypadkiem gola do własnej bramki? Przekonajcie się sami.

 

Design

Suzuki bardzo chce wyglądać jak sportowy motocykl i trzeba przyznać, że wychodzi mu to całkiem nieźle. Nawet ludzie dobrze znający się na jednośladach mogą na pierwszy rzut oka pomylić go z modelem GSX-R 600/750, zwłaszcza z edycji K4. Pełne owiewki, przypominający odwróconą choinkę reflektor, potężny, jak na tą pojemność, układ wydechowy oraz czołowe wloty powietrza – takie zabiegi stylistów sprawiają, że wielu będzie zainteresowanych tym pojazdem za sprawą samej wyścigowej powierzchowności. Swoistą kropką nad „i” są bojowe, biało-niebieskie barwy Suzuki w jakie pomalowany był testowany przez nas egzemplarz.

…Zegary są żywcem przeniesione z GSX-R`ów…

Przyglądając się uważniej detalom wychodzi dbałość w sferze wykończenia. Wykonanie spawów oraz powłoki lakierniczej nie dają powodów do narzekań. To tym ważniejsze, że jeszcze kilka lat temu motocykle Suzuki były za takie rzeczy krytykowane. Jako zabawną ciekawostkę można uznać, wspomniane już wcześniej, przednie wloty powietrza. Gdy przyjrzeliśmy się im z bliska, rozbawiły nas one do łez. Suzuki wprowadziło chyba nowy, ulepszony system dynamicznego doładowania pod nazwą SRADN, którego tłumaczenie mogłoby oznaczać Suzuki Ram Air Do Nikąd… Owe wloty kończą się bowiem zaślepką!

 

Za sterami – komfortowo

Jednoczęściowa kanapa oraz pojedyncza kierownica przypominają mi, że mam do czynienia z cywilizowaną maszyną codziennego użytku. Pozycja jaką zajmujemy jest delikatnie pochylona do przodu, nogi mamy ugięte pod rozsądnym kątem. To wszystko w połączeniu ze wspomnianą, wygodną kanapą i kierownicą wróżą komfortowo spędzone, zarówno krótkie jak i dłuższe wyjazdy. Zegary są żywcem przeniesione z GSX-R`ów, co jak się okazuje było doskonałym posunięciem. Nie dość, że prezentują się naprawdę świetnie, to obdarowują one kierowcę wieloma cennymi informacji. Oprócz standardowych dwóch liczników przebiegu dziennego znajdziemy tu również mój ulubiony wyświetlacz aktualnie wybranego biegu, dokładny i czytelny w formie wskaźnik poziomu paliwa oraz spuściznę po sportowym rodowodzie w postaci mrugającego flasha informującego o zbyt wysokich obrotach. Przydatna okazać się może też funkcja RES trip, wyświetlająca ilość kilometrów przejechanych od czasu zapalenia się rezerwy.

 

 

Heble

Układ hamulcowy jest w zupełności wystarczający. Zarówno przedni, czterotłoczkowy zacisk Tokico z podwójną 310 milimetrową tarczą oraz tylny jednotłoczkowy z 240 milimetrową tarczą są łatwo dozowalne, skuteczne i w 100 procentach przewidywalne. Doskonale pasują do charakteru motocykla – uniwersalnego, codziennego środka transportu. Niestety całość psują kiepskie opony. O ile w zakrętach spisują się bardzo dobrze, tak przy mocniejszym hamowaniu popiskują, a w sytuacjach awaryjnych z łatwością tracą przyczepność. Tym bardziej dziwi brak ABS`u, bo pomijając sportowe akcenty, jest to w końcu motocykl dla przeciętnego Kowalskiego.

Silnik

Aksamit, jedwab, ocean spokojny – to trafne określenia kultury pracy jednostki napędowej. Moc oddawana jest bardzo harmonijnie, bez wyraźnego „pazura” czy nagłego przyrostu przy określonych obrotach. Wszyscy, którzy mieli okazję wsiąść za stery GSX-F`a chwalili zaskakująco wysoki moment obrotowy dostępny zwłaszcza przy niskich i średnich obrotach. Sprzyja to spokojnej, ale dynamicznej jeździe – powtórzę to raz jeszcze: w sam raz pasującej do charakteru całego motocykla. Silnik został prawie bez zmian przeszczepiony ze starego, znanego i popularnego Bandita. Wróży to wiele kilometrów bezawaryjnej jazdy. Po dokładne dane techniczne odsyłam do tabelki poniżej tekstu.

Zawieszenie

Jedna z kolejnych zalet nowego „Jajka”. W pierwszej chwili chciałem napisać, że nastawy są kompromisem między komfortem, a prowadzeniem. Później doszedłem do wniosku, że byłoby to nieprawdą. Zawieszenie jest po prostu komfortowe, a przy tym precyzja ,z jaką poruszamy się nowym Suzuki, jest wprost zadziwiająca. W porównaniu z konkurencyjnymi, znanymi konstrukcjami klasy średniej, GSX-F wypada świetnie. Mając w pamięci stan nawierzchni okolicznych dróg i pamiętając jak się nimi jeździ co chwila zadziwiony mówiłem sam do siebie: O, tu nie trzęsie! O, tym razem nie telepie! Warto również wspomnieć o spokoju z jakim przychodzą nam przejazdy przez tarki i koleiny. Zarówno przedni widelec o średnicy 41 milimetrów, jak i tylny amortyzator mają możliwość regulacji napięcia wstępnego sprężyny.

Wyjazd na tor zapewne obnażyłby kilka wad, ale… pamiętajmy, to nie jest motocykl wyścigowy! W drogowych warunkach takie parametry jak stabilność, zwrotność i sztywność są zdecydowanie zadowalające, nawet dla bardziej wybrednych użytkowników.

Jak to działa?

Tyle suchych opisów, warto by było wreszcie powiedzieć jak ten cały zestaw sprawdza się w praktyce. Zwłaszcza w codziennym użytkowaniu i lekkiej turystyce, czyli w sytuacjach, z którymi przyjdzie się Suzuki zmierzyć.


Codzienne użytkowanie, jak wiadomo, dla każdego oznacza co innego. W moim przypadku jest to głównie poruszanie się po zatłoczonym mieście. Teoretycznie, nazwijmy to „przyzwoita” jak na dzisiejsze warunki masa (konkurencja potrafi być nawet o 20 kilo lżejsza) i pełen zestaw owiewek może odstraszać. Na szczęście GSX-F daje sobie radę. Jest on bardzo dobrze wyważony, dzięki czemu 216 kg suchej masy nie sprawiają większych problemów. Charakterystyka silnika, z naciskiem na efektywną pracę przy niskich i średnich obrotach, uprzyjemnia miejską i podmiejską jazdę.

 

 

Gorzej jeśli chodzi o lusterka. Tutaj projektanci Suzuki zrobili ukłon w stronę turystów i zamontowali genialne, daleko i szeroko osadzone zwierciadła. Niestety zmuszają nas one do wzmożonej uwagi, gdy tuż obok nas znajdzie się, coraz popularniejszy ostatnimi czasy, samochód typu SUV czy mała ciężarówka. Szczególna ostrożność przyda się również na wszelkiego rodzaju śliskich pasach i innych podejrzanych nawierzchniach. Przyczepność opon lubi sobie co jakiś czas zrobić wolne. Co nieco mógłby o tym powiedzieć nasz fotograf. Zdarzyło się bowiem złapać uślizg przedniego koła „na białym” kiedy jechał jako mój pasażer. Dodajmy tylko, że minę miał raczej nietęgą.

Dłuższe wyjazdy to sama przyjemność. Owiewki spisują się bardzo dobrze, bez względu na prędkość. Pęd powietrza skutecznie odchylany jest od stóp do okolic barków. Wasze kolana będą wdzięczne, że nareszcie przestaliście je wychładzać. Jeżeli zapragniecie sprawdzić czy rzeczywiście GSX-F osiąga prędkość maksymalną 220 km/h, przestrzeń pomiędzy kierownicą, a szybą wystarczy, aby schować się całkowicie. Wtedy, jedynym wyznacznikiem prędkości będzie wskazanie instrumentów pokładowych i szybko napierająca wstęga szosy – żadne powiewy czy turbulencję nie docierają do kierowcy. Szkoda tylko, że szeroka i wysoka kierownica utrudnia długie utrzymywanie takiej pozycji… cóż, w końcu chcący jeździć bardzo szybko i wygodnie sięgają raczej po Hayabusę.

 …ludzie mający wcześniej doświadczenie z motocyklami mogą odnaleźć właśnie w tym modelu idealne połączenie wielu cech…

Siodło swoją wygodą nie torturuje tyłka, ma jednak pewną przykrą cechę – jest mocno nachylone do przodu. W wyniku czego Ty zsuwasz się w kierunku zbiornika, a pasażer przy każdym hamowaniu zsuwa się na Ciebie. Wierzcie mi, taki szczegół po całym dniu jazdy potrafi być upierdliwy. Gdyby nie to, nie byłoby do czego się przyczepić. Dzięki solidnemu uchwytowi z tyłu i nisko osadzonym podnóżkom pasażer czuje się jako pełnoprawny członek załogi, a nie chwilowy dodatek.

Podsumowanie

Moje przewidywania się sprawdziły. Suzuki GSX-F 650 to bardzo udany motocykl. Wygląda atrakcyjnie, prowadzi się w pełni poprawnie, a jego osiągi są wystarczające, by zaspokoić ambicje większości zjadaczy chleba. Jest też łatwy do opanowania i przyjemny w codziennym użytkowaniu. Nie jest dedykowany początkującym, ale ludzie mający wcześniej doświadczenie z motocyklami mogą odnaleźć właśnie w tym modelu idealne połączenie wielu cech. GSX-F 650 wpisuje się w podobny nurt co GS500F. Bierzemy sprawdzonego naked bikea, doprawiamy sportowo wyglądającymi owiewkami i voila, gotowe.

 

 

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany