Testujemy BMW z koszem polskiej produkcji - Motogen.pl
TO JEST NASZE ARCHIWUM KATEGORII 'Artykuły'

Połączenie iście diabelne i bezsensowne. Manewrowość ciężarówki połączona ze wszystkimi wadami motocykla, czyli wieje i pada. Do tego przy okazji odbieramy sobie całą przyjemność z jazdy, czyli pochylenia w zakrętach.

 

Jedynym powodem dlaczego mógłbym chcieć motocykl z wózkiem jest pokazowa jazda na zlotach. Właściciele starych „rusów” uwielbiają to, a po tym czego nauczyłem się na Uralu – wcale nie jest to trudne, więc nie ma czym się chwalić.

 

Sytuacja zmieniła się, kiedy podczas jednego ze Speed Day w moje ręce wpadł zaprzęg wymyślony i zrealizowany przez polaków. Marek Adamczewski i Jacek Mielczarek, czyli dwóch wesołych gości z Łodzi postanowiło zamiast zadowalać się gotowymi rozwiązaniami, które nie spełniały ich oczekiwań, zrobić coś samemu.

film

 

Kiedy Jacek zapytany o szczegóły techniczne budowy zaczął się rozkręcać, zrobiło mi się słabo. Uznałem, że moje umiejętności techniczne pozwalające głównie na zdjęcie obudowy w Nokii 3310 oraz wyciągnięcie korka z wina nie wystarczą, aby prawidłowo to spisać i Wam przekazać. Dlatego starą, indiańską metodą postanowiłem oddać mu „głos”, czego efektem jest poniższa historia powstania BMW z koszem:

 

Jacek Mielczarek: Cała historia zaczęła się banalnie z chwilą, kiedy mojemu przyjacielowi Markowi urodziła się córka i postanowił, że od teraz będzie jeździć z całą rodziną. Zakupił więc Velorexa i podczepił do swojego BMW. Niestety, pojazd nie okazał się łatwy w prowadzeniu. Kolega naczytał się w Internecie o zaprzęgach z wózkiem wahliwym i zaproponował, żebyśmy zrobili taki pojazd. Przerabiało się już niejeden motocykl, więc i z tym mogliśmy sobie poradzić. Niestety, nie okazało się to takie proste. Profesjonalne zachodnie zaprzęgi kosztują kilka tysięcy euro, a firmy niechętnie zdradzają swoje rozwiązania konstrukcyjne, natomiast bezkrytyczne korzystanie z zasobów Internetu może prowadzić w ślepą uliczkę. Przekonaliśmy się o tym nie raz, o czym świadczy nasza galeria nieudanych prototypów.

 

Przedstawiany zaprzęg to BMW K100 rocznik 1986, połączony wahliwie z gondolą wózka według naszego autorskiego projektu. Całość jest typowym przedstawicielem tej klasy pojazdów, do motocykla podczepiona jest pomocnicza rama tzw. podciąg. Jest on przymocowany do ramy pojazdu w punktach przenoszących obciążenie. Do podciągu w dwóch miejscach podpina się ramę z osadzoną na niej gondolą wózka. Punkty mocowań przegubów na ramie pod silnikiem są tak dobrane, aby pochylenie motocykla w dowolną stronę powodowało zataczanie koła wózka w stronę skrętu. Przy skręcie w lewą stronę w złożeniu ogranicza nas tylko nasza odwaga, inaczej ma się to z prawej strony - tu ze względów konstrukcyjnych zastosowany jest ogranicznik wychylenia motocykla, pozwalający na 45-stopniowe złożenie. Do celów parkingowych przewidziany jest rozłączany zastrzał pozwalający na spięcie na sztywno motocykla z wózkiem. Rama wózka wykonana jest z grubościennych rur, wszystkie spawy wzmocnione są dodatkowymi usztywnieniami. Jest dość ciężka, ale walka ze zbędnymi kilogramami nie była naszym priorytetem, natomiast bezpieczeństwo naszych pociech - tak. Sama gondola zrobiona jest z laminatu, wnętrze zaopatrzone w wygodne siedzenie z pasami bezpieczeństwa wyłożone jest wykładziną samochodową. Gondola zamocowana jest do ramy wózka na elementach gumowych, całość amortyzacji dopełnia amortyzator resorowanego koła wózka. Pałąk przeciwkapotażowy, zamocowany jest na sztywno do wzmocnionej podłogi gondoli. Pełni on też bardzo ważną funkcję elementu stelaża dla uszytej specjalnej osłony przeciwdeszczowej dla pasażera. Za odchylanym oparciem fotela mieści się spora przestrzeń bagażowa.

 

Jak się tym jeździ? To trochę tak jak przesiadka z samochodu osobowego do dostawczego - niby wszystko znane, ale gabaryty trochę przeszkadzają, mimo że już po chwili człowiek się oswaja z rozmiarami. Z zaprzęgami jest podobnie, chociaż mają swoje ograniczenia (np. korki), ale można nimi bezpiecznie podróżować z prędkościami 120 -140 km/h, a przy tym nie tracić nic z przyjemności składania się w zakrętach. Prezentowane BMW bez problemów rozpędza się do 160 km/h. Co więcej, podczas czerwcowego Speed Day, ten 28-letni pojazd z Jackiem Molikiem za kierownicą pokonał okrążenie Toru Poznań w czasie 3.002 min.  Jest to więc konstrukcja bezpieczna i dająca dużo frajdy z jazdy, zarówno dla kierowcy, jak i pasażera. To doskonała propozycja dla osób, które chciałyby podróżować całymi rodzinami bez konieczności rezygnowania z jazdy motocyklem.

 

Aktualnie pracujemy nad powiększoną gondolą, w której zmieściłaby się dwójka dzieci. Projekt jest już w końcowej fazie i być może wkrótce będziemy mogli go zaprezentować. W kolejce czekają też projekty napędzanego koła wózka i ramy ze skrętnym kołem gondoli.

Podsumowanie

Kilka okrążeń za kierownicą BMW zmieniło mój pogląd na tzw. sidecary. Oczywiście nie diametralnie. Cały czas wieje, pada i między autami nie przejedziemy. Na szczęście autorska koncepcja Jacka i Marka ratuje najważniejszy bastion motocykla, czyli przyjemność z jazdy... i to w jakim stylu!

 

Jeżeli tak jak autorzy tego sprzętu, zaraziliście się pasją do jednośladów z wózkiem, oferta www.sidecars.pl jest chyba w tej chwili najciekawsza na rynku.

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany