Targi Poznań Motor Show 2018: wrażenia ambiwalentne - Motogen.pl

To czwarte co do wielkości targi motoryzacyjne w Europie. W dziesięciu pawilonach, na 50 tysiącach metrów kwadratowych 150 wystawców prezentowało swoje modele. Pomińmy kwestię camperów, samochodów ciężarowych i osobówek, skoncentrujmy się na evencie od strony motocyklowej.

Nasz głos podczas Areny Motovlogerów o motoryzacji przyszłości…

Od strony organizacyjnej ciężko eventowi cokolwiek zarzucić. Miejsce, infrastruktura (no, może poza parkingami ale przy tej liczbie odwiedzających żadna ilość nie będzie wystarczająca) i klimat ocenię zdecydowanie na plus. Na odwiedzających czekało trochę atrakcji między innymi Stunt Wars Poland czyli zawody w jeździe ekstremalnej. Stunterzy są gwarancją udanej imprezy. Widowisko, które prezentują zawsze przyciągnie i porwie tłumy. Oprócz tego publiczność mogła zobaczyć między innymi motocykl Marca Marqueza, strefę custom (na której widać, że rodzimym kreatorom indywidualnych konstrukcji nie brakuje weny) czy strefę kobiet. O stoiskach z akcesoriami nie wspomnę. Zaplecze socjalne i gastronomiczne również spełniło oczekiwania.

Nasza redakcja miała zaszczyt wziąć udział w konferencji dotyczącej przyszłości motoryzacji, dodatkowo nasz naczelny został zaproszony do dziennikarskiej kapituły konkursu Motor Show Awards. Nagrodził wyjątkowy i bardzo ciekawy motocykl – Husqvarnę Vitplilen 701.

Nasz wybór: Husqvarna Vitpilen 701…

Ilość odwiedzających, szczególnie w sobotę była tak duża, że czasami ciężko było w ogóle się poruszać. To wszystko sprawia, że targi, jako obraz odzwierciedlający kondycję rynku motocyklowego powinien być zdecydowanie pozytywny. Jest zainteresowanie i to duże są ciekawostki…jednak są pewne rzeczy, które budzą niepokój – przede wszystkim, branża motocyklowa sprawia wrażenie, jakby po mocnym wzlocie (spowodowanym zmianą przepisów umożliwiającą poruszanie się motocyklem do 125 ccm przez osoby posiadające prawo jazdy kategorii B dłużej niż trzy lata) wyhamowała.

Wideorelacja z Poznań Motor Show…

Duża część marek była reprezentowana przez lokalnych dealerów, a nie importerów na nasz kraj. Wielu z nich w ogóle nie było. Dodatkowo, pewna część producentów produkujących auta i motocykle, połączyła stoiska samochodowe i motocyklowe, oczywiście marginalizując jednoślady.

Było także kilku wielkich nieobecnych, szczególnie wśród japońskich oraz włoskich producentów. Czy to efekt słabej pogody w zeszłym sezonie?

A może Poznań jest miejscem, które nie jest istotne dla branży? Mamy nadzieję, że nie jest to w każdym razie kwestia ekonomiczna.

Tak czy inaczej, po cichu liczymy, że w przyszłym roku ta tendencja się odwróci. Mam wrażenie, że odwiedzających było więcej niż zwykle, natomiast sukcesywnie spada ilość i w niektórych przypadkach rozmach wystawiających…