Skully zwija interes - nie będzie inteligentnych kasków motocyklowych
W połowie lipca informowaliśmy o zwolnieniu prezesa i współzałożyciela projektu Skully. Teraz okazuje się, że firma zostanie zamknięta.
Kaski Skully zapowiadały się
świetnie. Startup uzbierał miliony dolarów przez zbiórki
społecznościowe oraz od inwestorów. Swoje kaski otrzymało jednak
tylko około stu osób. Winę zrzucono na problemy logistyczne. W
połowie lipca został odwołany prezes i współzałożyciel projektu -
Marcus Weller. Z firmy wyrzucono również jego brata Mitcha.
Nowym prezesem Skully miał zostać Martin Fitcher, ale teraz
pojawiła się informacja, że firma zostanie zamknięta, a 3000 osób,
które zamówiły kaski, będzie musiało obejść się smakiem. Do tego
pozostaje kwestia spłacenia długów i fakt, że 50 osób straci pracę.
Póki co nie wiadomo, jak firma zamierza spłacić długi.
Wcześniej pojawiły się informacje, że do końca lipca 400 kasków
trafi do klientów, a pozostałe zamówienia zostaną zrealizowane
przed końcem września. Teraz wiadomo, że tak się nie stanie. Upadek
Skully pokazuje, że inwestowanie w startupy to spore ryzyko i może
zagrozić pozostałym projektom starającym się o dofinansowanie od
przyszłych użytkowników nieistniejących jeszcze produktów lub
dużych firm. W Skully wpompowano ponad 15 milionów dolarów. O tym
jak poważnie traktowano projekt świadczy fakt, że współpracę ze
Skully postanowiła nawiązać między innymi marka Aprilia.