Relacja z trzeciej rundy WSBK - Walencja - klątwa przedniej opony... - Motogen.pl

Pierwsza niespodzianka 3 rudy World Superbike, to walka o Superpole. Mnóstwo widowiskowych przejazdów z poślizgami tylnej opony, walka o jak najlepsze czasy i zaskakujący finał w postaci dwóch Suzuki zajmujących pierwsze pola startowe.

To jednak nie był koniec weekendowych niespodzianek i serii niesamowitych dzwonów.

Na pierwszy ogień poszły Superstock 600. Już w czasie dwóch pierwszych okrążeń poległo bodajże 3 zawodników, zapoznając się dość dokładnie z poboczem toru. Kiedy wszystko uspokoiło się i kolejność w stawce wydawała się niezachwiana, zapłonęła na torze Yamaha R6. Wyścig przerwano, a po wznowieniu na mecie zameldowali się kolejno Loris Baz (Yamaha YZF Junior Team), Daniel Arcas (Honda Merson), Danilo Petrucci (Team Trasimeno) and Dan Linfoot (Beowulf Yamaha). Arcas wypadł jednak z klasyfikacji po tym, jak komisja techniczna stwierdziła niezgodność jego motocykla z regulaminem.

Superstock 1000 przyniosły pierwsze emocje w niedzielę. Zaraz po starcie wypada z toru jeden z Dukatów w barwach Xerox’a, chwile później Badowini na Kawasaki kozłuje w bandę. A wyścig prowadził pewnie Brendan Roberts na 1098, skutecznie odjeżdżając konkurentom. Zaraz na początku drugiego okrążenia „Mechaniczna Pomarańcza” ze stajni KTW wypada z zakrętu. I tak Ci, którzy nastawiali się na spektakularny debiut austriackiego motocykla połączony ze zdobyciem punktów i niezła pozycją, mogli pożegnać się z marzeniami. Na metę wpadli kolejno Brendan Roberts (Ducati Xerox Junior Team), Davide Giugliano (Cruciani Moto Suzuki Italia) i Xavier Simeon (Alstare Suzuki).

W Supersport też nie zabrakło emocji i dobrego ścigania. Joan Lascorz (Glaner Motocard.com Honda) prowadził od startu do mety, nie dając szans rywalom. Pokaz jazdy na najwyższym poziomie zgotowali kibicom Fabien Foret (Yamaha World Supersport) i Craig Jones (Parkalgar Racing Honda), którzy po wywrotce na piątym okrążeniu Andrew Pitt’a (HANNspree Ten Kate Honda), ścierali się o 2 i 3 miejsce na podium. Finałowe okrążenie to nieustające ataki Jones’a, jednak finalnie okazało się, iż musiał uznać wyższość Żabojada-Foret’a. Na 4 pozycji wyścig ukończył Broc Parkes (Yamaha World Supersport), a za nim był Gianluca Nannelli (HANNspree Honda Althea), który jechał z kontuzją ramienia. Z gry wypadł Joshua Brookes (HANNspree Stiggy Motorsport), który ze względu na problemy z oponą musiał zjechać do depot.

Wyścigi królewskiej klasy pokazały, jak los potrafi zakpić z niektórych, innym niespodziewanie sprzyjając. Lorenzo Lanzi (RG Ducati) i Noriyuki Haga (Yamaha Motor Italia WSB), to dwaj triumfatorzy spektakularnego wyścigowego weekendu.

Od samego początku pierwszy wyścig klasy Superbike był pokazem koncertowych gleb kolejnych zawodników. W trakcie kilku pierwszych kółek z toru wypadli Noriyuki Haga, Yukio Kagayama, Ruben Xaus oraz Michel Fabrizio. A wszystko, jak określili to komentatorzy wyścigu, na skutek „klątwy przedniej opony”. Biaggi zakończył na 16 pozycji, nie zdobywając punktów po tym, jak pojawiły się kłopoty ze skrzynią biegów (prawdopodobnie tzw. międzyluz i brak możliwości redukcji biegów oraz hamowania silnikiem) i Max musiał „na chwilę” wyjechać na pobocze. Za to Max Neukirchner (Suzuki Alstare), zdobywca Superpole, zdecydowanie odskoczył reszcie, zostawiając z tyłu lidera klasyfikacji generalnej, Baylistycznego, za którym niezmordowanie podążał Lanzi. Do czasu jednak. „El Torro” Checa zaatakował, zostawiając z tyłu dwa Dukaty. Zdecydowanie ruszył w pogoń za spokojnie jadącym Niemcem. Na ostatnim okrążeniu uczepił się Neukirchner’a, cały czas atakując. Ostatni zakręt przed metą okazał się pechowy dla obydwu zawodników. Checa postawił wszystko na jedną kartę i zaatakował po wewnętrznej, wjeżdżając Maxowi wprost pod koła. Niestety poległ, zabierając ze sobą z toru również Suzuki z Alstare. Obaj poszli ślizgiem w żwir, grzebiąc w nim marzenia o podium. Co ciekawe, Carlos pozbierał jeszcze swoją Hondę i dijechał do mety na piątej pozycji. Ale to nie był koniec ciekawostek. Po upadku liderów, najbardziej prawdopodobnym scenariuszem wydawało się zwycięstwo Bayliss’a. Jednak pierwszy z ostatniego winkla wpadł na metę Lorenzo Lanzi. Kiedy wszyscy skupiali się na walce Neukirchner / Checa, Lanzi na przedostatnim okrążeniu wyprzedził Troy’a i nieoczekiwane wydarzenia popchnęły go w stronę zwycięstwa w wyścigu. Za nimi ukończyli Corser i Fonsi Nieto.