Premiera Yamahy YZF-R1 w Polsce - Motogen.pl
Tak, naszedł w końcu ten moment… Oficjalna prezentacja najnowszego dziecka Yamahy, okrętu flagowego klasy sport… Motocykla innego niż dotychczasowe R1, ale jednocześnie wizualnie podobnego do poprzednika. W siedzibie Mitsui Motor Polska, jak również w innych większych salonach w kraju, w piątek o 19:00 nastąpiła odsłona motocykla określanego przez marketingowców z Tokio jako: „prawie jak M1 Rossiego".

"Prawie jak…" jest hasłem przewodnim kampanii reklamowej najnowszej R1. Zacząłem się zastanawiać czy ktoś z Tokio nie był przypadkiem w zeszłym roku na wycieczce w Polsce i nie oglądał reklamy Żywca. Generalnie powinniśmy być dumni, z polskiego akcentu w kreowaniu wizerunku nowego motocykla.

Co w tym przypadku oznacza "prawie jak…"? Miano nam, potencjalnym klientom wbić w psychikę, że kupując ten sprzęt, nabywamy drogową wersję motocykla z klasy motoGP. Przecież wielu z nas marzy o przejechaniu się taką prawdziwą wyścigówką rodem z klasy królewskiej. A tu proszę, uświadamia się nam, że oto możemy mieć to w zasięgu ręki, że możemy spełnić nasze marzenia, wystarczy tylko sięgnąć do kieszeni, zrezygnować z pralki, lodówki czy kredytu na dom czy mieszkanie… i już…Czy tak jest w rzeczywistości? Zaraz się nad tym wspólnie zastanowimy.

Prezentacja odbyła się w niesamowitej scenerii, na zewnątrz szalała śnieżyca, świat był skryty pod białym puchem, a w środku, w świetle stroboskopów i ultrafioletów stało coś przykryte skrojonym na miarę pokrowcem. Z głośników wydobywała się muzyka z basami wgniatającymi klatkę piersiową, na telebimie przesuwały się obrazy ukazujące R1 w akcji. Napięcie sięgało zenitu i było specjalnie podsycane. Trzeba przyznać, że robiło to niesamowite wrażenie. Na chwilę oderwałem wzrok od pokrowca, spod którego wystawały tylko fragmenty opon i zlustrowałem twarze przybyłych gości. Wyglądali tak, jak by powietrze nie było im do życia potrzebne. Zafascynowani, ze skupieniem na twarzach , oczekujący z zapartym tchem ostatecznej odsłony. W końcu nadszedł ten moment. Na scenę wkroczył zdobywca tytułu Mistrza Polski w klasie Superbike 1000 – Andrzej Pawelec. Muszę to przyznać, że z pełną gracją i po mistrzowsku powoli zsuwał przykrycie z R jedynki, tak jak zsuwa się ubranie z atrakcyjnej kobiety po romantycznej kolacji przy świecach. I o to oczom przybyłych ukazała się piękna bestia, jak jakaś femme fatale. Wzbudzała podziw i jednocześnie respekt. Po opadnięciu emocji nastąpiła prezentacja motocykla na telebimie, jego możliwości, rozwiązań technicznych, parametrów i osiągów z dużym naciskiem na wspaniały dźwięk wydobywający się z tłumików. Na filmie mogliśmy zobaczyć jak Rossi wyciskał z tego modelu ostatnie soki. Chodził bokami, ślizgi robiły wrażenie, ostro redukował biegi, przyśpieszał z efektownym wheelie będąc w lekkim złożeniu na wyjściu z zakrętu. Po tym niesamowitym show, mogliśmy usłyszeć jego zdanie na temat wrażeń z jazdy oraz ogólna ocenę i porównanie motocykla do M1. Oczywiście nie miał żadnych zastrzeżeń.

Ale nie o to chodziło. Faktem jest, że porównanie było utrzymane w tonie " prawie jak.". Jednak słowa Valentino zwróciły uwagę na jeden istotny fakt: że w motocyklach seryjnych zaczyna się pojawiać technologia z motoGP. Konstruktorzy z Yamahy skupili się tym razem tylko i wyłącznie na przydatności motocykla na tor. Ma on lepsze, przebudowane zawieszenie, mocniejsze hamulce oraz większą moc i moment obrotowy, zmieniono także sztywność ramy.
Technologią prosto z klasy królewskiej jest m.in. YCC-T czyli Yamaha Chip Controlled Throttle, układ znany nam już z zeszłorocznej R6. W nim przepustnice otwierają siłowniki, a nie linka gazu. Steruje tym silnik krokowy, do którego dostarczane są informacje z licznych czujników. W skład układu wchodzi również potencjometr kontrolujący położenie manetki gazu, żeby system nie dodał więcej poweru niż chce tego jeździec. Kolejną nowością jest YCC-I czyli Yamaha Chip Controlled Intake – system zmieniający długość kanałów ssących. Przy niewielkich obrotach są one skrócone, natomiast po wkręceniu do granicy obrotów przy których uzyskiwany jest największy moment obrotowy – kanały wydłużają się o 28 mm.
W modelu tym, podobnie jak w M1 zrezygnowano z 20-sto zaworowej głowicy. Teraz popychacze szklankowe pracują z czterema zaworami na cylinder. Zwiększono średnicę zaworów i ich skok. Praktycznie oprócz stosunku średnicy tłoka, do jego skoku, silnik jest całkowicie nową konstrukcja. W porównaniu do poprzedniej wersji R1 zwiększono stopień sprężania o 0,3 i wynosi on teraz 12,7:1. Oprócz zwiększenia mocy chciano uzyskać lepszy moment obrotowy. Teraz wynosi on 113 NM już przy 10.000 obr/min, a poprzednio wynosił on 104 NM i to dopiero przy 10.500 obr/min.

Więcej o motocyklach Yamaha