Nasi posłowie rzadko podejmują tematy związane z motocyklami, a jeśli już to robią, to zawsze z przytupem, którego echa niosą się bardziej niż sloganów ich kampanii wyborczych. Nie zmienia to faktu, że czasami powstają inicjatywy, które – tutaj pewnie zaskoczę wielu – mogą ułatwić nam życia. Ot, „buspasy dla motorów”.
Ale to co ostatnio wpadło mi w ręce sprawiło, że do dziś jestem
zdziwiony i staram się podnieść z podłogi, na którą zrolowałem po
przeczytaniu czegoś, co poseł Józefa Lassota oraz posłanka Lidii
Gądek (Platforma Obywatelska) wyprodukowali w zaciszu swoich biur.
Jeśli stoicie – usiądźcie. Jeśli siedzicie – trzymajcie się. Będzie
grubo! Nasi posłowie wystosowali
interpelację do Ministra Spraw Wewnętrznych „W sprawie
motocyklistów ze stalowymi linkami na szyi”. Poniżej przedstawiam
treść, ale od razu uprzedzam, że ryje mózg i prostuje zwoje niczym
kolejne ekspertyzy ekipy smoleńskiej.
Szanowny Panie Ministrze! Z policyjnych statystyk z ostatnich
lat wynika, że rocznie w wypadkach motocyklowych ponosiło śmierć
ok. 250 osób. Sytuacja w 2013 r. znacznie się poprawiła, gdyż
śmierć poniosło „tylko” ok. 150 motocyklistów. Głównie są to ludzie
młodzi, a główną przyczyną wypadków była nadmierna szybkość.
Jednocześnie pojawiają się informacje, że zdarzają się sytuacje,
gdzie motocyklista zakłada na szyję pętlę z linki stalowej, której
drugi koniec przymocowany jest do elementu motocykla, do rurki
kierownicy. Praktykujący ten proceder nazywają je „pętlami
śmierci”, a chodzi podobno o to, aby w razie wypadku ponieść śmierć
na miejscu, a nie zostać kaleką. Ponadto taka jazda ma podnieść
poziom adrenaliny, co ma uczynić jazdę bardziej atrakcyjną.
Trudno nawet wyobrazić sobie ocenę takiego zachowania. Ale jeśli
faktycznie ma to miejsce, to oczywiście jest to świadome igranie z
samobójczą śmiercią. Wprawdzie nie ma przepisu zabraniającego
takiego zachowania, ale kłóci się to z zasadą obowiązku zapinania
pasów bezpieczeństwa w samochodach. Jeśli więc takie zachowania
występują, to wydaje się, że konsekwentnie powinien pojawić się
przepis zabraniający takich praktyk.
W związku z powyższym pytania do Pana Ministra:
1. Czy znane są przypadki jazdy na motocyklu z „pętlą śmierci”
na szyi?
2. Czy zdarzały się śmiertelne wypadki motocyklistów, w których
ponieśli oni śmierć spowodowaną „pętlą śmierci”?
3. Czy widzi Pan Minister potrzebę uregulowania ustawowego
zakazu stosowania „pętli śmierci” przez motocyklistów?
Z poważaniem
Posłowie Józef Lassota
i Lidia Gądek
Warszawa, dnia 29 sierpnia 2014 r.
I jak ich nie kochać? W każdym razie jest moc, a ja
prawdopodobnie ową treść wydrukuję, kupię jakąś fikuśną ramkę,
oprawię i strzelę na drzwiach wejściowych do klatki, aby wszyscy
sąsiedzi zobaczyli, że jest ktoś, kto o nas (motocyklistów) walczy.
Ponieważ do dziś dnia posłowie nie doczekali się odpowiedzi od
ministra (zakładam, że obecnie trwają wzmożone prace nad zbieraniem
materiału), pokuszę się o napisanie czegoś w rodzaju listu
otwartego, który takową odpowiedź będzie stanowił.
Szanowna Pani Posłanko, Szanowny Panie Pośle!
Jako motocyklista ze sporym stażem, a również niemałym
doświadczeniem, jestem do głębi poruszony tym, co przeczytałem w
Państwa interpelacji. Nie ukrywam, że napawa mnie przerażeniem, iż
motocykliści mogą stosować tak ohydne metody w celu podniesienie
poziomu adrenaliny. Dziwi mnie to tym bardziej, że większość z nich
posiada żony, a co za tym idzie, również teściowe, zatem wysokie
ciśnienie mają gwarantowane 24h na dobę. Właściwie nie znam również
przypadku, aby któryś był tzw. „singlem”, więc i tutaj temat
„adrenalina w moim życiu” jest mocno na czasie. Mimo to postaram
się, w miarę skromnych możliwości, ustosunkować do meritum. Zanim
jednak to nastąpi kilka słów wyjaśnienia odnośnie kwestii, którą
poruszyliście Państwo na początku interpelacji.
Szanowny Panie Ministrze! Z policyjnych statystyk z
ostatnich lat wynika, że rocznie w wypadkach motocyklowych ponosiło
śmierć ok. 250 osób. Sytuacja w 2013 r. znacznie się poprawiła,
gdyż śmierć poniosło „tylko” ok. 150 motocyklistów. Głównie są to
ludzie młodzi, a główną przyczyną wypadków była nadmierna
szybkość.
Obawiam się, że informacje, na które się Państwo powołujecie, są
albo niekompletne, albo po prostu źle zostały zrozumiane. Nadmierna
prędkość, wg statystyk policyjnych, nie jest powodem śmierci
motocyklistów (sam również podzielam to zdanie), a najczęstszą
przyczyną wypadków jest nieustąpienie pierwszeństwa przez
kierującego pojazdem (tutaj jednak moja zgodność z policyjnymi
danymi nieco się rozchodzi). Tylko znikomy promil wypadków jest
spowodowany winą motocyklisty, z czego – tutaj można się zgodzić –
nadmierna prędkość odgrywa znaczącą rolę. Oczywiście można podnosić
kwestię głupoty, braku wyobraźni, braku umiejętności przewidywania,
czy nawet braku umiejętności prowadzenia motocykla przez
motocyklistę, jednak takich elementów statystyki policyjne nie
ujmują, więc powoływanie się na nie raczej nie ma sensu. Zresztą,
byłyby one ciężkie do ustalenia.
Odpowiadając na zadane pytania:
Czy znane są przypadki jazdy na
motocyklu z „pętlą śmierci” na szyi?
Nie, nie są znane takie przypadki, a przynajmniej nie są znane w
Polsce (nie mówimy tutaj o źródłach typu Super Express, czy innych,
niemniej wiarygodnych). Wspomniane przez Państwa „pętli śmierci”,
to nic innego jak zlepek guseł i mitów, które powstały na
samym początku nowego stulecia, kiedy to w jednym z bardziej
popularnych pubów dla motocyklistów zjawił się jakiś pismak z Super
Expresu (lub czegoś podobnego) i zaczął dopytywać o nielegalne
wyścigi. Niestety został potraktowany sikiem. Kiedy miał się
zebrać pod pub podjechał motocyklista; typ z kamizelką
powietrzną i zrywką przyczepioną do kierownicy (chyba do
kierownicy). Pismak zwietrzył materiał i spytał, co to jest. I
tutaj się zaczęła się radosna twórczość braci motocyklowej, a
jednym z ciekawszych motywów była ów o „lince śmierci”. Kilka dni
później pojawił się artykuł, a mit o rycerzach na mechanicznych
rumakach, którzy nie chcą być kalekami, był coraz szerzej
powtarzany (ach Ci motocykliści, takie zgrywusy!). Dziś jednak mit
taki rozpowszechniany jest wyłącznie przez gimnazjalistów, którzy
wyrywają starsze koleżanki na „niebezpieczne hobby”. Dlatego też,
mając to na względzie, sugerowałbym zastanowienie się nad
dalszymi próbami zgłębiania tematu, ponieważ argumentacja oparta o
fakty może okazać się niestrawna i nie stworzy podwaliny do
merytorycznej dyskusji.
Czy zdarzały się śmiertelne wypadki
motocyklistów, w których ponieśli oni śmierć spowodowaną „pętlą
śmierci”?
Nie są znane takie przypadki w Polsce, a wynika to w prostej
linii z faktu, że motocykliści linek , czy też „pętli śmierci” nie
używają. Aby jednak oddać sprawiedliwość, to słyszano o jednym
przypadku (ale również niepotwierdzonym) z Niemiec, który miał
miejsce jakieś 30 lat temu. Byłbym jednak daleki od stwierdzenia,
że takie zachowanie jest normą.
Czy widzi Pan Minister potrzebę uregulowania ustawowego
zakazu stosowania „pętli śmierci” przez motocyklistów?
Nie jestem ministrem, ale – moim skromnym zdaniem – potrzeby
uregulowania czegoś, co nie istnieje, raczej nie ma.
Oczywiście rozumiem Państwa troskę o bezpieczeństwo
motocyklistów oraz chęć uregulowania wielu kwestii związanych z
poruszaniem się motocyklem po drogach. Jednak proponowałbym zająć
się sprawami bardziej realnymi, ot linkami porozciąganymi w lasach,
które służą jedynie jako forma urządzenia do dekapitacji jadącego
motocyklisty (fakty potwierdzone przez Policję), barierami
energochłonnymi montowanymi przy jezdni (a właściwie ich brakiem),
czy choćby uwolnieniem buspasów dla motocykli (które obecnie mogą
jeździć w taki sposób wyłącznie w jednym mieście).
Zanim jednak usiądziecie Państwo do tego typu interpelacji,
względnie rozpoczniecie realizację projektu czy ustawy w tej
sprawie, gorąco zachęcam do udania się na długi urlop i odpoczynek
w cieniu palm, z drinkiem serwowanym z bibułkową parasolką i
oliwką. Jak bowiem widać z popełnionej przez Państwa treści, trudy
zarządzania Państwem i decydowania o jego losach, potrafią odcisnąć
swoje piętno nawet na najbardziej odpornych psychicznie
jednostkach. No i, nie ulega wątpliwości, że taka ustawa bez
wątpienia przyczyniłaby się do podniesienia poziomu bezpieczeństwa
na drogach. A przynajmniej nikt nie musiałby zakładać kamizelek z
linką.
Z nieukrywanymi i głębokimi wyrazami szacunku
Redaktor Marcin „Wiewiór” Piotrowski
Serdeczne podziękowania dla Marka “Mam Fajny Kuferek w mojej
Hayce” Bieniarza, który naprowadził mnie na przemyślenia naszych
posłów.
Hahahaha. Chociaż z drugiej strony po co się spinać? Niech dopiszą do kodeksu drogowego, że jazda z "pętlą śmierci" jest zabroniona. Dodatkowo do taryfikatora mandatów można dodać wykroczenie pt. "jazda z pętlą śmierci lub używanie innego urządzenia powodującego zgon prowadzącego podczas wypadku - 10pkt. karnych i 500zł" i po sprawie :D
Z policyjnych statystyk z ostatnich lat wynika, że rocznie w wypadkach motocyklowych ponosiło śmierć ok. 250 osób. Sytuacja w 2013 r. znacznie się poprawiła, gdyż śmierć poniosło „tylko” ok. 150 motocyklistów.
Jak to "około"? 251, 255? Czy 251,3?
Poza tym motocyklistów najczęściej zabija zwykła głupota, brawura i nieumiejętność przewidywania.
dragman.... motocyklistów najczęściej zabija paniusia rozmawiająca przez tel. komórkowy, albo emeryt wyjeżdżający z podporządkowanej, albo skręcający w lewo na skrzyżowaniu... wystarczy zajrzeć do statystyk, jeśli głupota, to głupota kierowców katamaranów itp
To już w naszym zarobionym po pachy "Zondzie" nastał sezon ogórkowy??Nie może być. Jak to tak?Dwoje zapracowanych P-osłów wzięło się za bary z myśleniem?W pale się nie mieści taka rozrzutność energii, mocy sprawczej o wypitej w czasie baniowania kawie nie wspomnę. Zwoje mózgowe wspomnianej wyżej duo histerii tak się zagrzały że mamy ciepłą jesień - i tu widzę jedyny pozytyw zaistniałej akcji.A całkiem serio to powala jeden aspekt - oni to robią za nasze ciężko zarobione pieniążki.