Nolan N61 – integral ze średniej półki - Motogen.pl
Kask musi mocno przylegać do głowy, zachowując przy tym wygodę. Powinien być dobrze wentylowany i mieć aerodynamiczny kształt. Wizjer musi być odporny na zarysowania i parowanie. Wyściółka wyjmowana,  łatwa w czyszczeniu. Całość nie powinna być też ciężka. Co najważniejsze kask MUSI być bezpieczny! Taki był by kask idealny, a jaki jest Nolan N61?
Nolan ma od dawna wyrobioną opinię wśród motocyklistów – opinię co najmniej dobrą. Dla niewtajemniczonych napiszę, że Nolan dzieli się na 3 pomniejsze firmy: Grex, czyli najniższa półka cenowa, X-lite – sportowe kaski, których cena jest adekwatna do jakość (czyt. wysoka) oraz Nolan – coś pomiędzy dwoma w/w wymienionymi – kaski ze średniej półki cenowej, jednak oferujące nam dużą wygodę i bezpieczeństwo.
 
Otwieramy pudełko
Kask dostajemy zapakowany w kartonowe pudełko wraz instrukcją obsługi w 12 językach, polskiego niestety zabrakło. Trochę rozczarowuje brak pokrowca, płacąc tyle za kask taka drobnostka powinna być dołączona, tym bardziej że najtańsze kaski konkurencji mają go w standardzie. Mile zaskakuje gwarancja – aż 5 lat!
 
Pierwsze spojrzenie na kask
Skorupa kasku (wykonana z Lexanu) nie wyróżnia się wymyślnym kształtem, ot taki standardowy do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni. Całość jest całkiem atrakcyjnie pomalowana i pokryta lakierem. Z przodu, na szczęce, znajduje się jeden wlot powietrza, na górze kasku są jeszcze dwa umieszczone jeden za drugim, wszystkie zamykane. Wizjer przylega idealnie do skorupy kasku dzięki specjalnej uszczelce. Wnętrze kasku wykonane zostało z veloru, niestety wyjmować do czyszczenia można tylko poduszki przylegające do policzków. Samo wyjmowanie wnętrza nie jest skomplikowane, polega na odczepieniu rzepów, na których całość się trzyma, rozwiązanie proste i zarazem wygodne.  Do prania nie musimy używać specjalnych specyfików, wystarczy zwykły proszek.

Garnek na głowę i jaaaazda!
Zakładam Nolana, przylega bardzo ciasno do policzków, norma – musi się dopasować do twarzy. W uszy nie uwiera, wydaje się całkiem wygodny. Zamykam wizjer – w tym momencie wypadało by otworzyć przedni wlot wentylacyjny, inaczej wizjer po chwili będzie pokryty parą. Pora przetestować nasz garnek w trasie…

Czerwone, pomarańczowe, wrzucam jedynkę… Zielone – wskazówka obrotomierza wędruje przed czerwone pole, wrzucam dwójkę, trójkę… Czwórka. Wskazówka się uspokoiła, ale chwila, chwila… Co jest? Jadę ze stałą prędkością – obroty spadły więc silnik nie wyje już tak głośno, ale mimo wszystko w kasku cicho nie jest. Powiedział bym nawet, że jest dość głośno. Nie jest to dokuczliwy świst, jednak może przeszkadzać. Otwieram wloty powietrza na górze skorupy kasku, jednak żadnego powiewu wiatru (jak np. w Airohu TR-1) nie odczułem, wloty w N61 służą jedynie do odprowadzenia ciepłego powietrza na zewnątrz. Trzeci i ostatni wlot znajduje się standardowo, z przodu na szczęce, jednak ten ma o wiele ważniejsze od dwóch pozostałych zadanie. Służy on do odprowadzania wydychanego powietrza na zewnątrz i daje nawiew na szybkę, dzięki temu wizjer przestaje parować. Działa to całkiem sprawnie, jednak w chłodniejsze dni, przy niskich prędkościach nie wystarcza. Wtedy z pomocą przychodzi nam pinlock, czyli dodatkowa szybka, którą montuje się po wewnętrznej stronie normalnego wizjera. Dzięki pinlockowi można chuchać w wizjer z całych sił, a mimo to nie będzie zaparowany. Niestety pinlocka nie dostaniemy razem z kaskiem. Jego koszt to ok. 60zł, ale zapewniam, że opłaca się w niego zainwestować. Warto wspomnieć jeszcze o jeździe podczas deszczu – krople utrzymują się na wizjerze, ale nie rozpływają się zamazując tym samym widok. Spokojnie można jeździć nawet w największe ulewy, jednak w nocy już nie jest tak dobrze – kiedy z naprzeciwka ktoś jedzie, to światło jest nieprzyjemnie rozpraszane przez krople deszczu, które ciągle utrzymują się na szybce. Czasami nawet trzeba dźwignąć wizjer żeby nie zostać oślepionym.
 

Po dłuższym przebiegu
Spędziłem w tym kasku niemało czasu, przejechaliśmy razem ok. 20 000km. W tym czasie wyszły na jaw wszystkie dobre i złe strony ‘N61’. Kask okazał się bardzo wygodny, nigdzie nie uwierał i można było w nim przejechać sporo kilometrów. Denerwował mnie wspomniany wcześniej hałas i zapinanie w jakie został  wyposażony ten model, a właściwie jego regulacja – ustawiam sobie długość paska tak, żeby przylegał mi do szyi… I wszystko jest ok. Tylko że z czasem pasek staje się luźniejszy i trzeba go poprawić. Rozwiązaniem tego problemu może być chyba tylko zszycie paska na stałe, w przeciwnym wypadku będziemy go musieli regulować co tydzień albo i częściej. Na szczęście w tej chwili montuje się w N61 inne zapinanie – znany z wyższych modeli Nolana micro lock (to akurat jest świetnym rozwiązaniem!). „Odporny na zarysowania” przy specyfikacji wizjera to nie tylko chwyt marketingowy; po tylu przebytych kilometrach nie ma prawie żadnych rys, jedynie te powstałe w wyniku mocnego zahaczenia o coś podczas przemieszczania się pieszo z kaskiem w ręce. Żeby usunąć zaschnięte insekty wystarczy mokra szmatka (chyba że hodowaliśmy na wizjerze zdechłą muchę przez ostatnie 6 miesięcy i jest już tak twarda, jakby chciała przetrwać wybuch). Lakierowanie kasku stoi na wysokim poziomie, do tej pory ciężko znaleźć na nim jakieś rysy.
 
Podsumowanie
N61 określił bym mianem wygodnego kasku, ze sporą ilością zalet i kilkoma dokuczliwymi wadami (hałas, regulacja zapinania w niektórych wersjach i brak pinlocka w zestawie). Nie jest to kask, który kładzie na łopatki konkurencyjne, w swoim przedziale cenowym, produkty.  Mówiąc krótko – rewelacji nie ma, jednak na pewno warto na niego zwrócić uwagę planując nowy zakup.

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany