Natalia Florek w Misano - Motogen.pl

autor: Natalia Florek

Dwa tygodnie przed pierwszą rundą miałam swój bedbiut na torze w Misano. Obiekt mieści się na wybrzeżu Włoch, jego długość to 4226 m, posiada dziesięć prawych zakrętów i sześć lewych. Nitka jest bardzo szeroka aż na 14 m.

Z sesji na sesję poznawałam tor poprawiając czasy okrążeń. Jak się okazało, przełożenia w moim motocyklu nie do końca pasowały na ten tor. Po treningach uzyskałam czas 1:51; wiedziałam, że sama zmiana zębatek pozwoli na urwanie około 1–2 sekundy.

Po niecałych dwóch tygodniach przyjechałam ponownie do Włoch. Mechanik dopasował odpowiednie przełożenia, ja również przyspieszyłam, uzyskując czas na kwalifikacji 1:48:616, co dało mi szóstą pozycję startową. Pierwsza zawodniczka uzyskała czas 1:46, druga 1:47 a od trzeciej do siódmej zawodniczki czasy oscylowały w granicach 1:48, reszta powyżej. Startowało 15 dziewczyn, z których większość wielokrotnie jeździła po tym torze.

Aż do kwalifikacji nad Misano świeciło słońce, upał 40°C. Dzień wyścigu (13 maja) był zimny i deszczowy – było około 15°C i padał nieprzyjemny deszcz. Mimo to mój nastrój nie był zły; po zeszłorocznym warm-upie na Slovakiaring na rundzie Mistrzostw Polski przestałam bać się deszczu. Kilkadziesiąt minut przed wyścigiem przestało padać, ale tor był bardzo mokry, dlatego miałam założone deszczowe opony.

Na okrążeniu wyjazdowym, niestety, w mój motocykl uderzyła inna zawodniczka, co spowodowało upadek. Pamiętam tylko, że gdy podniosłam motocykl, nie działał przedni hamulec, a prawa kierownica była znacząco skrzywiona. Wirażowi dziwili mi się, że decyduję się jechać. Mimo to pojechałam na pola startowe, używając przed zakrętami tylnego hamulca i skręcając przy uwzględnieniu krzywej kierownicy. Przewrotka musiała być na tyle silna, że utraciłam pamięć chwilową – nie pamiętam momentu, kiedy znalazłam się na polach startowych. Teraz mogę opisywać dalsze zdarzenia tylko z relacji zespołu i rodziny. Nie wiedziałam czy to jest wyścig, czy kwalifikacje, zadawałam pytania, z którego pola startuję itp. Zanim mechanicy zreperowali motocykl, minęły już niecałe dwa okrążenia wyścigu. Startowałam z dużym opóźnieniem. W wyścigu było mnóstwo upadków innych zawodniczek. Pamięć zaczęła mi wracać na mniej więcej 1–2 okrążenia przed metą. Przez mgłę zdawało mi się, że aby ukończyć wyścig, muszę zrobić po szachownicy na mecie dla zwyciężczyni wyścigu jeszcze jedno dodatkowe okrążenie, co normalnie jest dozwolone. I tak też po szachownicy chciałam jechać dalej, aby mieć ukończone ponad 70% wyścigu i być sklasyfikowana. Niestety, wirażowi zdjęli mnie z toru – następny wyścig innej klasy miał się rozpoczynać lada moment, a że na torze było sporo motocykli zawodniczek, które trzeba zwieźć do boksów, nie było już mowy o dokończeniu okrążenia. Nie zostałam sklasyfikowana, na 15 zawodniczek tylko sześć ukończyło wyścig.

Zaraz po wyścigu karetka przewiozła mnie do szpitala, gdzie zrobiono mi rentgen i tomografię. Okazało się, że doznałam wstrząśnienia mózgu przy upadku. Mam nadzieję, że więcej już nie będzie takich niefortunnych wyścigów, a następna runda na torze Vallelunga będzie owocna. Poznam kolejny nowy tor, trzymajcie za mnie kciuki!