Motor Bike Show Central Europe 2008 - Motogen.pl

autor: Tomasz „skinny500” Pluszczyk

Gdy wracacie z jakiejś imprezy, zlotu czy też targów motocyklowych, wszyscy zadają wam to samo pytanie – „jak było?”. No właśnie… Jak było na Motor Bike Show Central Europe 2008?

Krótko mówiąc – bez rewelacji, ale nudą nie wiało. W piątek było bardzo mało zwiedzających, jednak frekwencję nadrobiono w kolejne dwa dni targów. Hala Expo zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu niż MOSIR, w którym odbywało się MBS w ubiegłych latach – więcej miejsca, nie trzeba było się przeciskać, żeby z bliska oglądać motocykle. Dodatkowo scena była umieszczona w centrum tak, że z każdej strony można było oglądać odbywające się na niej pokazy. Jak zwykle część osób przyjechała tylko żeby pooglądać hostessy i porobić sobie z nimi zdjęcia… Oni też nie mogli narzekać, chociaż w piątek wydawało się jakby było mniej dziewczyn. Ale prawdziwych fanów motocykli nie hostessy interesują najbardziej, tylko to co promują. No właśnie…

Suzuki postawiło na promocję B-kinga, czyli nakeda z silnikiem Hayabusy. Dodatkowo Przemysław Saleta (który jest posiadaczem tej bestii) opowiadał na scenie o swoich wrażeniach z jazdy i pozował do zdjęć z B-Kingiem. Co jeszcze pokazało Suzuki? Dwie Hayabusy na stoisku plus jeszcze jedna na scenie, kilka GSXF i wiele innych, pojedynczych egzemplarzy swoich motocykli. Zabrakło nowego GSX-R 750, na szczęście wersja o pojemności 600ccm dotarła, jednak z lekkim opóźnieniem. Dodatkowo Suzi zafundowało odwiedzającym występy trzech tancerek na scenie, i to nie byle jakie występy – dziewczyny na dziesięciocentymetrowych obcasach ruszały się tak, jakby w baletkach były. Z całej japońskiej czwórki to właśnie stoisko Suzuki najbardziej mi się spodobało. Warto dodać, że PolandPosition wystawiało się osobno. Kawasaki pokazało ponad piętnaście pojazdów razem z quadami. Można było też zobaczyć motorówkę i skuter wodny w jedynym słusznym kolorze. Na stoisku Yamahy było aż pięć quadów, w tym do YFM 350 i YFZ 450 Special Edition. Z jednośladów nie mogło zabraknąć R1 i R6. Był też znany wszystkim Fazer i FJR 1300A z ABS. Zwolennicy skuterów mogli usiąść na czterech maszynach, w tym na YP 250R X-MAX i na wielkim T-Maxie XP 500A. Dodatkowo firma WallraV miała u siebie na stosiku sześć stuningowanych yamaszek. Honda w centrum umieściła Goldwinga 1800, nie można było na nim usiąść, ponieważ chroniło go ogrodzenie ze stalowych lin. Na specjalnym podwyższeniu wyeksponowano również nowego Fireblade’a. Był też czterosuwowy skuter PS 125i, wyścigowa wersja Hondy CBR 125r oraz trzy quady. Do tego na ogromnym wyświetlaczu (składającym się z aż szesnastu mniejszych!) można było oglądać supersporty Hondy w akcji – na torze.

Japońska czwórka już za nami, a co pokazała Europa? Ducati przyciągało uwagę swoim Desmosedici D16RR. Do tego żółte i (a jakby mogło być inaczej!) czerwone 1098R. Monster 696 również nie pozwalał przejść obok siebie obojętnie. Tutaj również nie obyło się bez LCD z Dukatami w rolach głównych. Na stoisku Triumpha triumfował Rocket III, niestety nie można było na nim usiąść. U Aprilii najbardziej w oczy rzucały się crossy we wściekło – pomarańczowym malowaniu. Był też od lat świetnie sprzedający się skuter SR. Chcecie coś sportowego? RSV 1000R i kilka ścigów o mniejszej pojemności też było. Całkiem nieźle prezentowało się BMW. To właśnie na ich stoisku można było odpocząć od wszechobecnych super sportów i pooglądać motocykle stworzone do pokonywania kilometrów w nieraz bardzo trudnych warunkach. W sam raz na polskie drogi.

Skutery

Kingway zaszalał, jak na importera chińskich skuterków całkiem nieźle się prezentowali. Mieli hostessy, które były jednocześnie tancerkami, do tego Mariusz Pudzianowski promował ich markę. Na stoisku było oczywiście sporo skuterów, w tym także model wyposażony w (demontowany) dach. Zipp pokazał u siebie prawie 30 pojazdów i do tego jeszcze… rowery. Kolejnym importerem chińszczyzny była firma Benzer, ok. 20 skuterków i jeden stuningowany optycznie i mechanicznie. Pozostali importerzy nie wyróżniali się raczej niczym, ale trzeba przyznać, że sporo firm bierze się za import skuterków… Zdecydowanie za dużo. Było także stoisko Rometa, a na nim m. in. xero Peugeota Speedfighta… W sumie 23 jednoślady i ani jednego quada. Apollo Cross obrało nieco inną strategię, otóż oni także importują z Chin (a jakże!)… Ale tylko crossy i supermoto. Na stoisku mieli tylko jeden pojazd. Importerów chińskich podróbek było znacznie więcej, ale kogo zorientowanego w temacie one obchodzą? Dobrze, że było obecne Malaguti, przynajmniej tam można było zobaczyć coś innego niż kolejne kopie. Malaga miała dziewięć skuterów, w tym wielkiego Spider Maxa GT500. W tym roku zabrakło niestety skuterów Peugeota.