Jeansy motocyklowe w ostrym zdarciu! - Motogen.pl

Jeansy motocyklowe to prawdziwe zbawienie dla motocyklistów, którzy za nic nie chcą się wbijać w ciasny i niewygodny skórzany kombinezon. Zdecydowana większość tego typu produktów posiada cywilny wygląd, lub reprezentuje miejski, agresywny styl co w sam raz pasuje do mocarnego nakeda. Co jednak z bezpieczeństwem?

 

Po przejrzeniu ofert dostępnych na naszym rynku wyklarowało się, że istnieją dwie filozofie szycia kevlarowych wzmocnień. Do wyboru mamy kevlar jako oddzielną warstwę podszytą pod zewnętrzną warstwą denimu lub kevlar w postaci nici wplecionej w jeans. Co więc zrobiliśmy? Z bagażnika wygrzebaliśmy linkę holowniczą, wieszak posłużył jako rączka do trzymania, a z garażu wyprowadziliśmy mocarnego KTM 525 XC – w ten sposób powstał zestaw zniszczenia dla dwóch par motocyklowych jeansów. Specjalnie w całym materiale nie wspominamy o markach obu par, a na zdjęciach i klipie logo zostały zamazane. Materiał ten nie miał na celu promowania konkretnych produktów, bowiem aktualnie producentów takich ciuchów jest multum. Chodziło tylko o sprawdzenie czy rzeczywiście portki dadzą radę oraz który system się lepiej sprawdza.

Dawaj, dawaj, dawaj!

Oczywiście wiadomo, że wypadek to sytuacja ekstremalna, podczas której wszystko się może zdarzyć. Naszej symulacji nie można traktować jako stuprocentowe odzwierciedlenie drogowych zdarzeń. Jednak nieco mniejszą prędkość (maksymalnie do 80 km/h) rekompensowaliśmy „przeszuranym” po asfalcie dystansem. Każdą parę szlifowaliśmy przez prawie 1000 metrów.

Kandydat nr 1

Na pierwszy ogień poszła para z kevlarem jako część składowa całego materiału. Absolutnie nie wiedzieliśmy czego się można spodziewać. Czy telefon z hasłem „Kochanie, właśnie jadę uczestniczyć w wypadku, będę później” byłby nie na miejscu? Mniejsza z tym. Jedynka zapięta, a ponad 50 konny KTM czekał tylko na puszczenie sprzęgła.…spodnie darte były przez mniej więcej kilometr…

 

W wyniku obawy o własne zdrowie, pierwsza próba miała wyliczone 20 metrów długości. Delikatny zastrzyk adrenaliny i… już po krzyku. Wstałem, otrzepałem się, a na spodniach nie było ani śladu! Skoro tak, poszliśmy na całość. Jak wspomniałem, każde spodnie darte były przez mniej więcej kilometr, starałem się przy tym obracać na różne strony. Po skończonej zabawie przeanalizowaliśmy zakres strat.

 

Przede wszystkim bardzo dobrze spisał się dodatkowy czarny materiał naszyty na pośladkach (w tym wypadku o nazwie damotex). W innych miejscach bawełna wytarła się, odsłaniając coś w rodzaju kevlarowej siateczki. Ogólnie całe spodnie trzymały się bardzo dobrze, najważniejsze szwy nie puściły. Możemy przypuścić, że podczas wypadku przez ową siatkę skóra mogłaby doznać bardzo delikatnych otarć, ale wielkość przetarć jeansu była znikoma więc podczas prawdziwego wypadku nic poważnego nie powinno się stać. Mimo całkiem wysokiej temperatury, której wzrost zanotowałem mimo posiadania na sobie dodatkowego, skórzanego kombinezonu, materiał starł się, a nie topił dlatego nie powinniśmy się obawiać, że drobinki kevlaru stopią się i przywrą do skóry. W przypadku tej pary bardzo istotny jest fakt, że kevlar zastosowany został do wykonania absolutnie całości spodni. Żółte kevlarowe nici wystawały z każdego przetarcia, nawet szlufek. Dlatego dzięki temu motocyklista w jednakowym stopniu chroniony jest w każdym możliwym miejscu.

Kandydat nr 2

Po zamordowaniu pierwszej pary, wyrok kary zdarcia padł na drugą. Tym razem warstwa wytrzymałej bawełny stanowiła pierwszą linię obrony, a tuż pod nią wszystkie newralgiczne miejsca podszyto oddzielną warstwą kevlaru. Tak przy okazji, materiał ten jest ponad pięciokrotnie lżejszy od stali – jego gęstość wynosi 1,44 g/cm³, przy czym ważne jest, że przy tej samej masie jest pięć razy od niej odporniejszy na rozciąganie; dodatkowo jest niepalny. Kevlar jest materiałem, z którego produkuje się włókna stosowane m.in. w kamizelkach kuloodpornych, kaskach i hełmach ochronnych, a nawet częściach pancerza lotniskowców. Skoro tak, to jedziemy dalej!

 

Już po pierwszym przejeździe drugie spodnie na pierwszy rzut oka wyglądały na dużo bardziej zmasakrowane. Po dokładnym przyjrzeniu się wyszło na to, że to tylko mało estetyczne wrażenie. Wierzchnia warstwa, czyli bawełna, wytarła się bardzo szybko dlatego całość nie wyglądała zbyt zachęcająco. Na szczęście druga – najważniejsza warstwa trzymała się bardzo dobrze. Po kilku powtórkach niewiele uległo zmianie. Dopiero długotrwałe szorowanie w jednym miejscu doprowadziło do rozerwania materiału, ale umówmy się – podczas wypadku motocyklista nie sunie kilkuset metrów, przynajmniej gdy jedziemy z rozsądną prędkością. Jak możecie zauważyć w naszym klipie, po puszczeniu się liny, zwykle zatrzymywałem się po kilku – kilkunastu metrach.…obie pary motocyklowych jeansów spełniły swoje zadanie bez problemu…

 

Drugie rozwiązanie ma zarówno wady jak i zalety. Miejsca, które posiadają drugą warstwę są naprawdę świetnie zabezpieczone. Podczas tarcia odczuwałem znacznie niższą temperaturę, dlatego też ryzyko oparzeń jest mniejsze. Problem w tym, że na spodniach pojawiło się dużo przetarć na wylot w miejscach, które wzmocnione już nie były. Widać to szczególnie w okolicy nogawek. W tym egzemplarzu jeansów kevlarem podszyte były całe pośladki, przód mniej więcej do połowy odcinka od biodra do kolana, boki bioder aż po kolana oraz całe kolana. W praktyce może się to okazać za mało.

And the Winner is!

Na koniec wypadałoby wyłonić zwyciężce, którym jest… mój tyłek! Jest cały i ma się dobrze. Obie pary motocyklowych jeansów spełniły swoje zadanie bez problemu. W naszej próbie przeżyły dużo większe katorgi, niż podczas szlifu z umiarkowaną prędkością. Nikt o zdrowych zmysłach tak ubrany nie będzie rozwijał prędkości rodem z toru wyścigowego. Obietnice o podstawowym poziomie bezpieczeństwa okazały się zatem sprawdzone. Podsumowując pierwsza para chroni na całej powierzchni, ale siateczka która pozostaje po przetarciu bawełny może doprowadzić do niewielkich obtarć naskórka. Druga para doskonale chroni miejsca które podszyto kevlarem, ale zwłaszcza dolne partie nóg mogą doświadczyć nieplanowanego peelingu. Ideał? Połączenie obu technologii w jednych jeansach. Zobaczymy, czy kiedyś ktoś coś takiego wyprodukuje.

 

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany