Kask SHOEI XR-1100 – poprawiona legenda? - Motogen.pl

Shoei przyzwyczaił nas do wysokiej jakości produktów. Za cenę tych japońskich kasków trudno nie oczekiwać by była ona najwyższa. Gdy kilka lat temu na rynku pojawił się model XR-1000, wyznaczył on w pewien sposób standardy wykonania i komfortu kasków motocyklowych z wysokiej półki.

 

Był i jest on bardzo udany, jednak nie obeszło się bez drobnych wad. Shoei postanowił go ulepszyć i po wielu miesiącach intensywnych prac pokazał światu swoje nowe dziecko – kask <a href="https://motogen.pl/aktualnosci/nowosci-rynkowe/shoei-xr-1100-zupelna-nowosc,art185.html”>Shoei XR-1100. Czy zmiany te poszły w dobrym kierunku? Wszystkiego dowiecie się z naszego drobiazgowego testu.

 

Gdy pewnego dnia natrafiłem na jeszcze gorącą informację z premiery kasku Shoei XR-1100, po prostu się ucieszyłem. Po przeczytaniu zapowiedzi wiedziałem, że nowa skorupa będzie w kilku aspektach lepsza od poprzednika, w którym mam przyjemność jeździć już drugi sezon. Na wstępie muszę to napisać: nie myliłem się!

 

Kask testowało dla Was kilku kierowców, przemierzając przy tym kilka tysięcy kilometrów w różnych warunkach atmosferycznych i na kilku pojazdach (m.in. na sportowej Hondzie CBR600RR, maxi skuterze Suzuki Burgmanie 400 oraz nakedzie Suzuki GS500).

 

O kasku słów kilka
W estetycznym pudełku znajdziemy trochę więcej niż zwykle. Oprócz kasku, przyjemnego w dotyku i praktycznego pokrowca, bezbarwnej szyby, pinlocka, pakietu instrukcji i dodatkowych pinów do wizjera dostajemy Chin Curtain, czyli siateczkową osłonę spodniej części brody (tzw. podbródek). Bardzo miły i, jak się okazuje, przydatny dodatek.

 

<a href="https://motogen.pl/galeria/akcesoria/kaskshoei-xr-1100,art76.html”>Shoei XR-1100, podobnie jak jego poprzednik, występuje w czterech rodzajach skorup dla lepszego dopasowania do głowy (XXS–S, M, L, XL–XXL). Zdziwiłbym się, gdyby było inaczej. Cztery skorupy to świetny wynik; dzięki temu osoby mające małą głowę, nie muszą nosić na niej przysłowiowego wiadra wypchanego poliuretanem i wkładkami. Skorupę wykonano w technologii, którą Shoei nazwał AIM+. Składa się ona z kilku warstw różnego rodzaju kompozytów posiadających specyficzne właściwości. Całość ma idealnie chronić głowę motocyklisty i absorbować trafienie w skorupę. Wypełnienie kasku składa się z poliuretanu o dwóch gęstościach, by lepiej pochłaniać energię uderzenia.

 

Największym krokiem wstecz, jeśli chodzi o komfort noszenia kasku, jest jego masa, która wzrosła o 100 g w stosunku do poprzednika. Podyktowane jest to solidniejszą skorupą, większą szczęką i innymi elementami zabezpieczającymi, jednak na głowie jest to po prostu odczuwalne. <a href="https://motogen.pl/testyakcesoriow/shoeixr-1000-jak-zwykle-u-shoeia,art5.html”>XR-1000 w grafice ważył 1350 g, zaś Shoei XR-1100, również z grafiką, to – według producenta –– -masa rzędu 1450 g (kaski z grafiką są cięższe o ok. 50 g od jednokolorowych).

 

Kask posiada, oczywiście, moim zdaniem najlepsze zapięcie typu podwójne D.
 

 

 

Wizjer
W Shoei XR-1100 zastosowano zupełnie nowy wizjer o oznaczeniu CW-1. Szyba jest większa niż u poprzednika, zapewnia dużo lepszą widoczność zarówno do przodu (głównie, gdy patrzymy w dół i do góry), jak i na boki. Po pierwszej przymiarce miałem wrażenie, że to raczej szyba autobusu aniżeli wizjer w kasku. Dodatkowo pinlock został znacznie powiększony – wypełnia cały wizjer (na górze nie widzimy nawet jego brzegu) i nie koliduje z polem widzenia; sprawia wrażenie, jakby go nie było, jakbyśmy patrzyli przez pojedynczą szybkę. Jedyne miejsca, gdzie go widzimy, to jego boki. Oczywiście, spełnia swoje zadanie bardzo dobrze; nie zdarza się, aby podczas jazdy wnętrze wizjera parowało.

 

Ponadto w Shoei XR-1100 mamy do czynienia z nowym mechanizmem otwierania wizjera, który działa bardzo sprawnie. Ciekawostką jest fakt, że szyba pracuje niejako w dwóch płaszczyznach – otwiera się i zamyka do góry i do dołu, a także „dociskana” jest do skorupy hełmu, aby minimalizować szczeliny i nie dopuszczać, by między wizjer a uszczelkę wdzierało się powietrze. Wizjer solidnie trzyma się na swoim miejscu. Nie da się go otworzyć lekkim ruchem ręki, więc nie ma mowy o tym, by nam go podwiewało. Dodatkowo możemy zablokować jego otwarcie dźwigienką umieszczoną z lewej strony kasku (co w tym przypadku jest zbędne, bo i tak nie otworzy się nam sam z siebie – sprawdziliśmy to przy prędkości do 250 km/h na torze), a także minimalnie uchylić (a w zasadzie rozszczelnić) szybę do jazdy po mieście. Ta przydatna funkcja, moim zdaniem, nie jest zbyt dopracowana – wizjer rozszczelnia się głównie z jednej strony i trochę za mało. Daje to efekty dodatkowego odparowania szyby i zwiększonego dostępu powietrza przy jeździe z bardzo niskimi prędkościami, ale osobiście wolałbym, by wizjer podnosił się bardziej. Otwarcie szyby na „pierwszy ząbek” jest z kolei zbyt duże. Sądzę że „city position” powinna być gdzieś pomiędzy tymi dwoma wartościami. Gdy wizjer jest otwarty, nie ma szansy, by sam się zamknął, np. przy gwałtownym ruchu głową w dół. Mechanizm jest trwały i trzyma szybę w takiej pozycji, w jakiej ją ustawiliśmy.

 

Wnętrze
Wyściółkę kasku wykonano z takiego samego materiału, co w innych Shoeiach – jest dość przyjemna w dotyku, ale nie zachwyca. Wprawdzie spotyka się dużo milsze materiały wewnątrz kasków, ale na ten specjalnie nie można narzekać. W poprzednich modelach odpowiadała mi ona, jednak chyba dojrzałem do stwierdzenia, że wolałbym delikatniejszą. Miałem nadzieję, że producent pójdzie o krok do przodu i zastosuje lepszy materiał, bowiem nie ma tu ani coolmaxu, ani tkaniny antyalergicznej. Jedyny plus to wysoka trwałość wnętrza.

 

Cała wyściółka jest wyjmowana (środek, policzki, paski) i nadaje się do prania w pralce. To świetnie, bo <a href="https://motogen.pl/galeria/akcesoria/kaskshoeixr-1000,art3.html”>Shoei XR-1000 nie miał takiej możliwości, co było jego gigantycznym minusem. Policzki zostały zintegrowane z bocznymi dolnymi kołnierzami i, niestety, mają tendencję do wypinania się w tylnej części kasku przy delikatnym pociągnięciu (czasem podczas zdejmowania, gdy kask jest ciasno dopasowany). Nie owijając w bawełnę, wkurzało mnie to!

 

We wnętrzu nowego dziecka Shoeia wygospodarowano więcej miejsca na uszy w związku z czym poziom komfortu dla nich jest o niebo lepszy niż w „tysiącu” – nie muszę już za każdym razem wkładać palca między kask a głowę i poprawiać swoich uszek (a nie mam ich specjalnie dużych 😉 ). Dodatkowo znalazła się przestrzeń na interkom. Komfort wyraźnie wzrósł również za sprawą zwiększonej odległości szczęki kasku od twarzy motocyklisty. W poprzednim modelu niektórzy po prostu bezpośrednio dotykali kasku ustami, a w moim przypadku wystarczyło zrobić „dzióbek” (jak tatuś zrobi dzióbek to nie ma… 😉 ). W kasku Shoei XR-1100 jest dużo więcej miejsca. Sama szczęka jest również większa, bardziej masywna i znacznie lepiej chroni. O ile w <a href="https://motogen.pl/testyakcesoriow/shoeixr-1000-jak-zwykle-u-shoeia,art5.html”>XR-1000 mój podbródek nie był osłonięty, to w XR-1100 chowa się za szczęką i nie jest atakowany przez wiatr. Dodatkowo gdy założymy akcesoryjną „bródkę”, doświadczamy niesamowitego komfortu – jest po prostu świetnie! Podbródek jest osłonięty, jest ciszej i cieplej – bardzo dobrze, że Shoei postanowił dorzucić w cenie ten gadżet.
 

 

 

Wentylacja
Wentylację rozbudowano i dość poważnie zmieniono w porównaniu do poprzedniego modelu. Na szczęce tradycyjnie znajdziemy wlot powietrza, kierujący jego strumień na wizjer. Niewiarygodnie skutecznie odparowuje szybę i dodatkowo kieruje miły podmuch wiatru na twarz; schładza ją w gorące dni, nie jest to uciążliwe, a powietrze nie uderza punktowo. To chyba najlepszy szczękowy wlot powietrza, jaki do tej pory spotkałem w kaskach. Na dodatek naprawdę widać różnicę między pozycją otwartą a zamkniętą, czego w innych kaskach często się nie zauważa. Tutaj już po chwili od otwarcia nawiewu czujemy, że działa. Jedynym minusem jest wyraźnie zwiększony poziom głośności po jego uchyleniu.

 

W części czołowej znajdują się dwa wloty podobne do tych w <a href="https://motogen.pl/testyakcesoriow/shoeixr-1000–jak-zwykle-u-shoeia,art5.html”>XR-1000, które zostały przekonstruowane i dzięki temu są wydajniejsze. Zamknięcia są przesuwane i posiadają trzy pozycje (otwarta, otwarta w połowie oraz w całości). Ich obsługa w rękawicach nie jest problematyczna, chyba że chcemy ustawić je w środkowej pozycji otwarcia – niemal nie da się w nią trafić.

 

Najwięcej zmieniło się w tylnej części skorupy – zintegrowany ze spoilerem wlot zastąpiły cztery indywidualnie regulowane wywietrzniki, a spoiler jest obecnie po prostu profilem skorupy. Tylne otwory na początku jazdy są bardzo wielką tajemnicą, a przynajmniej mi sporo czasu zajęło, aby je okiełznać i dopasować ustawienia i ich skuteczność do warunków jazdy. Jakie są moje spostrzeżenia? Otóż przy niskich, miejskich prędkościach i na niektórych pojazdach (np. maxi skuterach) nie czuć różnicy między ustawieniami tylnych wylotów. Gdy lecimy szybciej mniej osłoniętym sprzętem przy otwartych wlotach czołowych i skrajnych tylnych, wewnątrz czuć zdecydowanie największy przeciąg. Z przodu, na naszym czole, bardzo mocno czuć, że chłodne powietrze wpada do środka skorupy, a tył skutecznie usuwa gorące. Gdy dodatkowo otworzymy drugą parę tylnych wlotów (tę bliżej środka kasku), z tyłu głowy czuć zdecydowanie intensywniejsze pozbywanie się ciepła, jednak nawiew na czoło jest dużo delikatniejszy. W obu pozycjach wpadające powietrze dotyka głowy na większej powierzchni, nie punktowo – bardzo dobrze. Gdy zamkniemy wszystkie cztery tylne wyloty, powietrze cyrkuluje przez całą skorupę i jest usuwane na jej dole z tyłu – takie ustawienie nie powoduje zbyt wielkiej cyrkulacji.

 

Ogólnie rzecz ujmując, wentylacja zasługuje na miano bardzo skutecznej i, co najważniejsze, nie powodującej nadmiernego hałasu wewnątrz skorupy. Faktycznie czujemy, że nasza głowa jest wentylowana, a nie tylko chłodzona czy brutalnie atakowana przez powietrze dostające się do kasku.

 

Kask na głowie, a więc jazda!
Na wstępie akapitu wrócę do kwestii masy – czuć, że jest większa zarówno gdy mamy hełm na głowie, jak i w rękach. Niby 100 g to zaledwie masa tabliczki czekolady, a jednak różnica jest odczuwalna. Pociesza fakt, że dzięki świetnej aerodynamice kasku jego masa nie obciąża szyi.

 

Nowa skorupa Shoei XR-1100 zachowuje się wzorowo podczas radosnego nawijania kolejnych kilometrów. Zachowuje stabilność nawet przy wysokich prędkościach, nie drży, nie „buja się” na boki, nie odnosimy wrażenia, że zsuwa nam się z głowy. Panuje po prostu totalny spokój. Skorupa nie stawia dużych oporów bocznych, a gdy obracamy głowę, nie czuć silnego „parcia” na nią – jest OK!
 

 

 

Jak już pisałem, wnętrze jest dobrze ukształtowane i wygodne, pomijając kwestie średniej, w porównaniu do konkurencji, wyściółki. Kask dobrze leży na głowie, świetnie się do niej dopasowuje i zapewnia naprawdę bardzo wysoki poziom komfortu. W naszym testowym egzemplarzu o rozmiarze M daliśmy się przejechać osobie zazwyczaj jeżdżącej w S-ce – mimo że skorupa była trochę za luźna, nie przesuwała się, nie wibrowała, leżała dość pewnie – to dobrze świadczy o tym modelu.

 

Jeśli chodzi o głośność wewnątrz Shoeia XR-1100, to mamy do czynienia z niezłym wynikiem. Ta kwestia jest o tyle trudna do ocenienia, że wiele zależy od pojazdu, jakim jedziemy (inny strumień powietrza uderza w kask na nakedzie, inny na motocyklu sportowym, a jeszcze inny na skuterze), warunków atmosferycznych (wiatr – jego siła i kierunek) oraz prędkości i subiektywnej oceny poziomu głośności przez kierowcę. Moim zdaniem hełm jest dobrze wyciszony, a na pewno lepiej niż jego poprzednik. Poziom hałasu jest zależny od tego, jakie otwory wentylacyjne otworzymy i, oczywiście, wzrasta, gdy są one otwarte. Podczas jazdy słyszałem delikatny świst z okolic uszczelki wokół szyby. Mimo że nowy mechanizm i samo uszczelnienie jest dużo lepsze, to trafił mi się egzemplarz z dość słabo wyregulowanym wizjerem (a w tym czasie importer nie posiadał jeszcze specjalnego wizjera z otworami do regulacji mechanizmu). Zastosowanie siatkowego podbródka dodatkowo eliminuje hałas. Ogólnie jest dość cicho, a przynajmniej mnie taki poziom zadowala, gdy patrzę na średnie odczucia z jazd na różnych sprzętach (najgorzej było na maxi skuterze, gdzie struga powietrza z jego szyby uderzała w wizjer kasku).

 

Podsumowanie
Shoei XR-1100 nie zawiódł naszych oczekiwań. To kawał bardzo dobrej, świetnie dopracowanej skorupy, która oferuje wysoki poziom komfortu i jeszcze wyższy bezpieczeństwa. Nie obyło się bez drobnych wad, które mogłyby zostać poprawione – niezbyt dobra wyściółka i wyższa masa. Plusów jest jednak więcej: gigantyczne pole widzenia, fenomenalny i wielki pin lock, świetna wentylacja, więcej miejsca na uszy i przed ustami, wzorowa aerodynamika i ciekawy mechanizm mocowania wizjera. Ten kask z całą pewnością zasługuje na to, by zapłacić za niego, bądź co bądź, spore pieniądze. Zasługuje, by być produktem zaspokajającym potrzeby motocyklisty. Zasługuje, by go Wam polecić.

 

 

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany