Indian Roadmaster - synonim klasycznego turystyka [TEST] - Motogen.pl

Co to jest w ogóle ten Indian

 

Indian to najstarsza amerykańska marka motocykli, która została założona już w 1901 roku jako Hendee Manufacturing Companyw miejscowości Springfield w stanie Massachusetts. Tak, dobrze czytacie, najstarsza – powstała dwa lata przed Harley-Davidson Motor Company… W 1901 roku pierwszy motocykl Indiana, a właściwie Hendee, przejechał przez bramę fabryki, natomiast pierwszy model z napisem Indian na baku wyjechał na amerykańskie ulice w 1928 roku.

 

Tyle historii, bo w teraźniejszość wprowadza nas jeden z najbardziej wypasionych motocykli, na których miałem okazję jechać – Indian Roadmaster. Ten sprzęt to szczyt motocyklowego luksusu, wygody i splendoru. Pojazd, który służy do dalekich, komfortowych wyjazdów, choć okazało się, że całkiem nieźle radzi sobie także w niby nienaturalnym dla siebie środowisku – w miejskich korkach, ale o tym za chwilę…

 

 

Bez palca nie pojedziesz

 

Przygoda z Roadmasterem zaczyna się bezstresowo i bezkluczykowo – jednym dotknięciem palca. Wystarczy nacisnąć duży przycisk umieszczony po prawej stronie panelu sterującego, aby ożyła elektronika pojazdu, drugi przycisk, przycisk rozrusznika, klasycznie budzi do życia masywną „fałkę” pojemności bagatela 1811 ccm, maksymalnej mocy 87 KM i powalającym momencie obrotowym – 150 Nm. To kultowy już ThunderStroke 111 – silnik spełniający normy Euro 4, chłodzony i cieczą, i dzięki klasycznemu ożebrowaniu, także powietrzem.

 

Fabryczny tuning

 

Jeżeli przez myśl przeleciało ci – „Phi, 1,8 litra i tylko 87 KM?”, to nie zwróciłeś uwagi na powalające 150 Nm, ale dobrze, niech będzie i tak. Mało? Indian mówi – nie ma problemu i proponuje fabryczny tuning jednostki, którego do wyboru mamy aż trzy stopnie, czyli Stage 1, Stage 2 oraz Stage 3. Ostatecznie na oryginalnych częściach możemy powiększyć, i tak gigantyczną pojemność silnika, do równiutkich 1901 ccm pojemności (ciekawe, czy to celowy zabieg, przypominający rok założenia firmy), czyli ze 111 do 116 cali sześciennych. Dzięki tuningowi możemy osiągnąć 20 procentowy wzrost mocy i 15 procentowy wzrost momentu obrotowego – czyli ponad 100 KM i 172,5 Nm – to już budzi twój respekt??

 

Wyścig ze zwinną sześćsetką

 

Zastanawiam się tylko, po co komu tuning Roadmastera, który przecież nie służy do ścigania się… a jednak potrafi odepchnąć się całkiem nieźle. Otóż ten ponad 420 kilogramowy mastodont, wielkości Fiata 500, spokojnie pogonił kota spod świateł 70 konnej SV 650. Sprawdzone empirycznie i niejednokrotnie… A prędkość w trasie? Spokojnie można utrzymać na nim 180 km/h, ale najprzyjemniej jechało mi się w okolicach 160 km/h.

 

 

Połykacz winkli

 

Ale nie tylko na prostej ten sprzęt sobie dobrze radzi, bo otóż okazuje się, że w zakręty wchodzi całkiem nieźle. Łatwo daje się prowadzić po winklu, czuję nad nim pełną kontrolę, nawet w głębokim złożeniu. I tutaj ciekawostka – wyżej umieszczone (także niż w sprzętach jego krajowej konkurencji) podesty i wydechy pozwalają na spore przechyły. Dociskając Roadmastera w winklach na ślimakach różnych warszawskich mostów i tras szybkiego ruchu – ani razu nie udało mi się przytrzeć o asfalt jakimś elementem motocykla. Dobra robota panowie Amerykanie.

 

Jeżeli nie chcesz, to w korku nie postoisz

 

Kolejne zaskoczenie to to, jak ten motocykl prowadzi się w korku. Podczas tygodnia spędzonego z Roadmasterem, któregoś dnia miałem misję, żeby dotrzeć na drugi koniec Warszawy w godzinach szczytu. W pierwszej chwili pomyślałem sobie, że na pewno się spóźnię, przyjadę spocony jak mysz i wkurzony staniem w korkach. Otóż nic z tych rzeczy. Roadmaster nawet już przy niewielkich prędkościach prowadzi się całkiem przewidywalnie, nie wężykuje, jak to mają w zwyczaju niektóre, tak ciężkie jak on jednoślady. Jedzie prosto, dziarsko wjeżdża między samochody i spokojnie znajduje się miejsce na jego szerokie na równo metr cielsko. Co ciekawe, najszerszy jest z przodu, więc jadąc łatwo zobaczysz, czy zmieścisz się między samochody, czy też będziesz musiał odpuścić… albo nie – po prostu zrobić przegazówkę!

 

Drżenie serca i gęsia skórka gwarantowane

 

I tutaj dochodzimy do kolejnego plusa tego motocykla – czyli brzmienia gigantycznego ThunderStroke’a. Już na fabrycznych wydechach charakterystyczny bulgot silnika V2 sprawia, że kierowca i pasażer dostają gęsiej skórki, a inni użytkownicy drogi – zauważają Roadmastera i np. w korku robią mu miejsce. Rewelacja. Aż nie jestem w stanie wyobrazić sobie dźwięku tuningowych wydechów Kalińskiego…

 

Wygoda przede wszystkim

 

Pozycja na Roadmasterze jest odprężona, a dzięki szerokiej, skórzanej kanapie wyprofilowanej tak, aby dać oparcie lędźwiom kierowcy, dużym podestom i szerokiej kierownicy z grubymi, wygodnymi chwytami – można jechać i jechać. Ostatnią rzeczą na którą mogłem narzekać w czasie jazdy Roadmasterem to ból jakiejś części ciała. Oczywiście pasażerka siedzi jak na tronie, wygodnie oparta o tapicerowany skórą tylny kufer.

 

Przejażdżkę Roadmasterem sponsoruje literka L, jak Luksus

 

Musicie mocno się wysilić, żeby trafić w jakieś turystyczne udogodnienie, którego ten motocykl nie ma na swoim pokładzie. Podgrzewana kanapa i manetki? Są. Nawigacja w standardzie? Jest. Trzy pojemne, wodoszczelne kufry? Czy 140 litrów na bagaż wystarczy? Nie? To dodatkowy reling na bagaż jest? Tak. Światła LED i światła przeciwmgielne? Mhm… Elektrycznie regulowana szyba? Obecna. Centralny zamek kufrów obsługiwany z pilota? Oczywiście…Sprzęt grający z głośnikami? Pewnie… Tempomat? Jasne! To co by tu… Mam! Nie ma uchwytu na kubek!

 

Jedyny taki Ride Command

 

Kolejnym wyznacznikiem luksusu jest system Ride Command. To nic innego jak centrum zarządzania twoim Rodamasterem. Na 7-calowym dotykowym wyświetlaczu, który obsługiwać możesz precyzyjnie w rękawiczkach, pojawia się wszystko, czego tylko zapragniesz. Komputer pokładowy informuje o parametrach pracy maszyny, takich jak: zużycie paliwa, zasięg, ciśnienie w ogumieniu, stan oleju, średnia prędkość, aktualnie zapięty bieg, temperatura otoczenia, przejechane motogodziny, stan naładowania akumulatora, ma też wbudowany kompas. Dodatkowo jest tutaj też nawigacja z dokładną mapą, a za pośrednictwem bluetootha możesz połączyć ze swoim telefonem…

 

Pokazywanych funkcji jest tyle, że ogólnie trzeba zmuszać się do tego, żeby patrzeć na drogę – ale spokojnie, bo oprócz opcji personalizacji ekranu, jest też możliwość jego wygaszenia, aby nic nie rozpraszało kierowcy w czasie jazdy. Jednak nawet po wygaszeniu 7-calowego wyświetlacza najważniejsze parametry nadal będą widoczne na dwóch analogowych zegarach z ciekłokrystalicznym ekranikami i klasycznymi kontrolkami. Sprytne!

 

Jeżeli motocykl w standardowej wersji według ciebie jest zbyt ubogi, albo chciałbyś go dodatkowo spersonalizować – zawsze możesz sięgnąć do katalogu oryginalnych akcesoriów Indian. Będziesz miał pewność, że zakupiona przez ciebie część pasować będzie idealnie i jakością nie będzie odbiegać od twojego motocykla. 

 

Ochrona przed czynnikami atmosferycznymi

 

Choć wg. Kazika „tylko zimno i pada, zimno i pada na to miejsce w środku Europy”, jednak ja na Roadmasterze nie doświadczyłem ani kropli deszczu, natomiast upał lał się z pogodnego nieba strumieniami. Motocykl ten chroni bardzo dobrze przed deszczem i chłodem dzięki rozbudowanej owiewce, dużej szybie elektrycznie regulowanej i specjalnym przezroczystym lotkom-owiewkom, wypełniającym luki, którymi mogłoby wiać. To wszystko sprawiło, że na Roadmasterze, szczególnie jeżdżąc po mieście w temperaturze 30 stopni, było mi po prostu gorąco. Podczas jazdy w upał na pewno tak pełne owiewki nie są twoim sprzymierzeńcem, jednak sytuacja zmienia się drastycznie, kiedy zachodzi słońce. Wtedy, letnio ubrany w przewiewne ciuchy, wcale nie zmarzniesz wracając do domu nocą przy 14 stopniach. Coś za coś.

 

Zasięg i spalanie

 

Podczas jazdy ze zmiennym obciążeniem i w cyklu mieszanym Roadmaster spalił wg komputera pokładowego 6,9 litra paliwa na 100 km. Wg moich obliczeń na stacji benzynowej było to około 7 na setkę, a więc wszystko się zgadza. Takie spalanie silnika pojemności 1,8 litra przy masie ponad 400 kg to przyzwoity wynik. A teraz rzecz ważna dla każdego turysty – zasięg. Bak Roadmastera ma dokładnie pojemność 20,8 litra, ale wiadomo, że jest tam też paliwo tzw. martwe, a wiec wychodzi na to, że oszczędzając manetkę i jadąc głównie w trasie da się przejechać na zbiorniku prawie 300 km.

 

Wielkie zainteresowanie Roadmasterem

 

W czasie jazdy w otwartym kasku na Indianie Roadmasterze muszę zachować powagę, bo przecież widać moją twarz. Usta przybierają więc poważny, delikatnie zacięty grymas, żeby moja facjata pasowała do aury roztaczanej przez ten gigantyczny motocykl. Czuję, że jadąc nim wzbudzam pomieszanie podziwu, niedowierzania ze szczyptą delikatnej zazdrości… szczególnie wśród mężczyzn w średnim wieku. Testowałem już różne motocykle, ale zdecydowanie jeżdżąc Indianem zaczepiło mnie najwięcej osób, pytając jak to jeździ, co to za motocykl, a słuchając odpowiedzi rytmicznie kiwali głowami w przód i w tył – wyrażając aprobatę.

 

A teraz hit

 

Zdecydowanie najsympatyczniejszą rozmowę miałem z małżeństwem w Białobrzegach nad Zalewem Zegrzyńskim. Zaczepili mnie pytając się co to za motocykl. Indian – odpowiadam. A marka? No, Indian, taka marka – przybliżam króciutko historię fabryki ze Springfield. – Aaaaa, widzi pan – mówi mężczyzna – bo u nas w Pułtusku to był zlot takich motocykli, takich jak ten i to były Hondy. – Nie proszę pana, to na pewno nie jest Honda – odpowiadam. – No widzisz, co ty mówisz, słuchaj pana, to nie Honda – pomaga przekonać niedowiarka żona… Pozdrawiam Państwa serdecznie!

 

Dwie rysy na zbroi

 

Czy mógłbym chcieć jakiejś zmiany w Roadmasterze? Czy coś mi nie przypadło do gustu? No niestety jedną taką rzeczą są hamulce. Trzy pływające tarcze o średnicy 300 mm, z przodu dwa czterotłoczkowe zaciski, z tyłu jeden dwutłoczkowy – wszystko zgodnie ze sztuką. Co prawda są wystarczające, posiadają ABS, ale na pewno nie są mocną stroną Indiana. Motocykl hamuje dobrze, ale trzeba używać zarówno przedniego, jak i tylnego hamulca, żeby być w miarę zadowolonym z opóźnień generowanych przez układ. Jeżeli jesteście przyzwyczajeni do obsługiwania hamulca delikatnie, dwoma palcami – jeżdżąc Roadmasterem będziecie musieli hamować od razu zdecydowanie, inaczej sprzęt nie będzie się was w pełni słuchał.

 

Druga rzecz, która mogłaby się znaleźć na pokładzie motocykla aspirującego do tytułu „sprzętu wszystkomającego”, to wsteczny bieg. Tak ciężki motocykl, żeby nie wiem jak dobrze był wyważony, ciężko będzie wypychać pod delikatną górkę, albo zawracać nim na wąskiej gruntowej drodze. Sam tego doświadczyłem, wycofując go całą siłą swojego ciała z wału nad Zalewem Zegrzyńskim, gdzie robiłem relację live z testu. Zdecydowanie, nawet elektryczny wsteczny podpięty pod rozrusznik załatwiłby sprawę.

 

Wspólne wyjazdy tylko z IMRG

 

Roadmaster to motocykl turystyczny, a turystykę fajnie uprawia się w kilka sprzętów. I tutaj z pomocą przychodzi społeczność Indian Motorcycle Riders Group – czyli motocyklistów jeżdżących na Indianach zrzeszonych przy swoich dealerach. To trochę źle zabrzmi, ale troszkę prawdy w tym jest, że kupując Indiana, kupujesz też przyjaciół, ale spokojnie może się okazać, że ci przyjaciele okażą się lepsi od tych z podstawówki.

 

Przepraszam, ile to kosztuje?

 

Ile trzeba zapłacić, żeby wejść w posiadanie tego cudu na dwóch kołach? 129 900 zł – ale… jeżeli nie masz od razu całej kwoty, a tylko marzenie posiadania Indiana Roadmastera – zawsze możesz skorzystać z bogatej oferty produktów finansowych Indian Financial Services – np. z leasingu 102%!

 

Jeżeli masz już swojego wymarzonego Indiana i masz już z kim jechać w swoją motocyklową wyprawę życia, to teraz musisz zastanowić się gdzie się wybrać. W tym pomoże Ci Karta Podróżnika. IFS obdarowuje każdego posiadacza motocykla Indian zakupionego w swoim finansowaniu Kartą Podróżnika. Karta upoważnia do skorzystania z preferencyjnych warunków (nocleg w cenie śniadania i obiadu) w 1200 hotelach w 17 krajach Europy!

 

Warto jeszcze wspomnieć, że na fabrycznie nowe motocykle Indian kupowane u jednego z autoryzowanych, polskich dealerów dostajesz aż 5 lat gwarancji.

 

Nad czym się więc jeszcze zastanawiasz?

 

Dane Techniczne

 

Pojemność 1811 CM³
System chłodzenia Chłodzenie powietrzem i olejem
Średnica cylindra x skok tłoka 101mm x 113mm
Elektroniczny układ wtrysku paliwa Zamknięta pętla / 54mm
Maksymalna moc 64 kW/4800 rpm
Maksymalny moment obrotowy 150 Nm/2900 rpm
Przeniesienie napędu pas napędowy
Typ sprzęgła mokre wielotarczowe
Długość całkowita 2656 mm
Prześwit 140 mm
Szerokość całkowita 1000 mm
Wysokość całkowita 1491 mm
Wysokość siedzenia 673 mm
Rozstaw osi 1668 mm
Kąt nachylenia główki ramy 25°
Wyprzedzenie 150 mm
Pojemność zbiornika paliwa 20,8 litra
Ciężar (z płynami/bez płynów) 421 kg / 407 kg
Dopuszczalna całkowita masa pojazdu 628 kg
Zawieszenie przednie Widelec teleskopowy średnica 46 mm/skok 119 mm z podwójnymi sprężynami
Zawieszenie tylne Pojedynczy amortyzator skok 114 mm w systemie pneumatycznym
Hamulce przednie Podwójne pływające tarcze hamulcowe / średnica 300 mm / zaciski 4-tłoczkowe / ABS
Hamulce tylne Pojedyncza pływająca tarcza hamulcowa /średnica 300 mm / zacisk 2 tłoczkowy / ABS
Opony przednie Dunlop® Elite 3 130/90B16 73H
Opony tylne Dunlop Elite 3 Multi-Compound 180/60R16 80H
Felgi 16″ x 3.5″ z przodu i 16″ x 5″ z tyłu
Wydech Podwójny wydech
Podstawowe wyposażenie ABS; tempomat; system bezkluczykowy; skórzane siedzenie kierowcy i pasażera, podgrzewane manetki, kufry boczne i centralny (ponad 140 litrów przestrzeni bagażowej), gmole, elektryczna szyba; monitoring ciśnienia w oponach, 200 watowy system audio z radiem, bluetooth i wejściem do smartfona, obsługiwany na 7 calowym ekranie dotykowym – INDIAN RIDE COMMAND

 

Zostaw odpowiedź

Twój e-mail nie zostanie opublikowany