I runda MP i PP w Cross Country - Motogen.pl

W ten weekend na terenie hałdy Lubelskiego Węgla „Bogdanka” odbyły się pierwsze zawody z cyklu Mistrzostw i Pucharu Polski w Cross Country.

Pogoda była bardzo zmienna, więc nieco odstraszająca. Ten weekend zaserwował nam chyba wszystkie pory roku – było słońce, deszcz, wiatr, a nawet odnotowaliśmy chwilowe opady śniegu. Jednak nie tak łatwo odstraszyć zawodników uprawiających tę dyscyplinę. Na starcie stanęło ponad 200 osób gotowych zmierzyć się z trudnościami serwowanymi przez trasę i pogodę.

Trasę poprowadzono zarówno na samej hałdzie, jak i na terenach ją okalających. Dzięki temu zabiegowi była bardzo urozmaicona i dość trudna. Dodatkowo pogoda dorzuciła swoje trzy grosze, wcale nie ułatwiając zawodnikom zadania. Niektóre odcinki były mocno błotniste, co sprawiało sporo problemów wolniejszym zawodnikom; a i ci szybsi często mieli sytuacje podbramkowe. Na szczęście osoby funkcyjne szybko udzielały pomocy, więc postoje w błocie nie trwały długo. Z czasem trzeba było nieco zmienić przebieg tych odcinków, żeby w miarę możliwości utrzymać płynność przejazdów.

Błoto błotem, jednak chyba najbardziej uciążliwym czynnikiem pogodowym był porywisty wiatr. Porywał namioty, przewracał banery i utrudniał życie zawodnikom, zwłaszcza w wyższych partiach hałdy. Wielu twierdziło, że czasami chciało ich dosłownie zdmuchnąć z motocykla.

Organizatorem tej imprezy była Sekcja Motorowa GKS Bogdanka”, która od momentu powstania odnosi niebywałe sukcesy w tej dyscyplinie, zgarniając prawie wszystko, co jest do wygrania. Głównymi sponsorami byli Lubelski Węgiel Bogdanka” i Browary Lubelskie Perła.

Sobota
Tego dnia opady deszczu nie były obfite i skończyły się dość szybko, więc trasa była przyjemna i bardzo przyczepna.

Jak to było do przewidzenia, rywalizacja została zdominowana przez zawodników GKS Bogdanka. W klasie Senior1 (dawna E1) dominował Karol Kędzierski, natomiast w klasie Senior2 (dawna E2/E3) jego brat, Łukasz, który wygrał także klasyfikację generalną tego dnia. Za ich plecami do połowy wyścigu utrzymywał się Łukasz Kurowski, jednak w końcówce biegu chyba nieco osłabł, bo tracił coraz więcej czasu. Za nimi jechał Paweł Szymkowski na rzadko spotykanym w naszym kraju motocyklu, Husabergu.

W klasie Junior od początku do końca prowadził Filip Więckowski, który przez cały wyścig utrzymywał bezpieczną przewagę nad drugim Michałem Kędziorą. Na trzecim miejscu jechał powracający po kontuzji Jakub Piątek. Jego jazda poprawia się z każdym treningiem, choć czasem dokucza mu jeszcze kontuzjowany nadgarstek.

Na wieczór, co powoli staje się tu tradycją, organizatorzy przewidzieli kilka atrakcji. Pod wielkim namiotem można było się posilić, napić Perły, a główną atrakcją był 130-kilogramowy pieczony świniak, który mimo rozmiarów, zniknął w mgnieniu oka.

Niedziela
Kolejność na mecie była powtórką z soboty, jednak tym razem rywalizacja była znacznie bardziej zacięta. Trasa była już wyjechana, pojawiły się duże dziury, a kropiący deszcz czy chwilowe opady śniegu sprawiły, że zrobiło się bardzo ślisko.

W klasie Senior1 zdecydowanie wygrał Karol Kędzierski, który był tego dnia najszybszym zawodnikiem w generalce. Jego brat miał przygodę na jednym z błotnych odcinków, gdzie stracił sporo czasu. Na początku wyścigu w tej klasie prowadził Paweł Szymkowski, który wypracował sobie dużą przewagę. Z biegiem czasu jednak dopadli go dwaj Łukasze – Kurowski i Kędzierski – którzy szybko wskoczyli na czoło wyścigu. Rywalizacja pomiędzy tymi dwoma zawodnikami trwała do samego końca. Ostatnie okrążenie bardziej przypominało motocross niż cross country, co po prawie 1,5-godzinnej jeździe nie było łatwe. Kilkakrotnie wymieniali się na prowadzeniu. Ostatecznie to Kędzierskiemu udało się dowieźć zwycięstwo do mety.

W klasie Junior sobotni zwycięzca, Filip Więckowski, miał bardzo słaby start. Nie mógł odpalić motocykla i na trasę wyruszył jako ostatni. Jechał bardzo szybko, dogonił czołówkę, jednak w tym momencie się przewrócił. Taka sytuacja powtórzyła się jeszcze raz – nadgonił do drugiego miejsca i znowu upadł. Potem jednak się pozbierał się, jechał bezbłędnie i w końcówce wyścigu wyszedł na prowadzenie, które dowiózł już do mety.

Kuba Piątek prowadził przez większość wyścigu, jednak zaczął boleć go nadgarstek, więc musiał nieco zwolnić. Ostatecznie zawody ukończył znów na trzecim miejscu, za Więckowskim i Kędziorą.

 

W rywalizacji uczestniczyły również quady. Szczegółowe wyniki wszystkich klas znajdują się tutaj.

 

Obszerna galeria zdjęć z zawodów ukaże się już wkrótce.
 

Filip Więckowski:”W sobotę bardzo dobrze wyszedłem ze startu i prowadziłem wyścig od początku do końca. Na początku Michał Kędziora siedział mi na kole, więc musiałem być bardzo skoncentrowany i jechać bezbłędnie. W niedzielę kompletnie nie udał mi się start. Nie mogłem odpalić motocykla i ruszyłem jako ostatni. Potem przewróciłem się na pierwszym okrążeniu. Udało mi się dogonić czołówkę i znowu leżałem. Byłem na siebie bardzo zły, ale udało mi się skoncentrować i nie popełniać już błędów. Znowu dogoniłem czołówkę i wyszedłem na prowadzenie, które dowiozłem do mety”.

Największym utrudnieniem na trasie były wystające betonowy płyty, które po opadach stały się niewiarygodnie wręcz śliskie oraz bardzo silny wiatr, który prawie zdmuchiwał zawodników z maszyn. Podsumowując jestem bardzo zadowolony z mojego występu. Jest to moje pierwsze zwycięstwo w Mistrzostwach Polski w Cross Country.

Karol Kędzierski: „Wolę miękkie nawierzchnie, gdzie można jechać dużo na stojąco. Twarde tory przeważnie robią się bardzo śliskie i łatwo popełnić wtedy błąd. Tutaj jednak jechało mi się wyjątkowo dobrze. Pierwszego dnia jechałem razem z zawodnikami klasy Senior2 – moim bratem, Łukaszem Kurowskim i Pawłem Szymkowskim. Kondycyjnie wytrzymywałem bardzo dobrze. Nie wiem czy to mój szczyt formy, gdyż to dopiero pierwsze zawody. Będę wciąż pracował nad kondycją, choć w sezonie jest to dużo trudniejsze, gdyż oprócz startowania w zawodach prowadzimy też autoryzowany serwis Yamahy, więc mamy znaczniej mniej czasu na trenowanie”.

Łukasz Kędzierski: „Pierwszego dnia opady deszcze bardzo dobrze wpłynęły na trasę. Nie było dużych dziur i jechało mi się bardzo dobrze. Było przyczepnie i przyjemnie. W niedzielę trasa wyschła, zrobiła się śliska i pojawił się kurz. Wtedy spadł śnieg i zrobiło się jeszcze bardziej ślisko. Trasa była już bardzo wybita, i już tak przyjemnie nie było, ale nie ma co narzekać. Miałem kilka przygód związanych z panującymi warunkami, jednak jakoś udawało mi się ustrzec przed upadkiem. Jedynym wyjątkiem był błotnisty odcinek, na którym postawiło mnie bokiem i katapultowało z motocykla. Motocykl się nico pokrzywił i ciężko było znowu złapać rytm, jednak goniłem bardzo ambitnie i dopadłem czołówkę. Na koniec wyścigu mocno naciskał mnie Łukasz Kurowski. Zmienialiśmy się na prowadzeniu, a na ostatnim okrążeniu doszło do lekkiej konfrontacji, z której udało mi się wyjść zwycięsko”.