Dakar 2012 – „Łoker” poza rajdem, „Hołek” trzeci - Motogen.pl

Niestety, wczorajszy etap po raz kolejny nie był najszczęśliwszy dla Polaków.

 

Do kolejnego, ósmego etapu Rajdu Dakar wyruszyło już tylko 123 motocyklistów, 19 zawodników na quadach, 113 załóg samochodowych i 68 ciężarówek, a ukończyło go jeszcze mniej uczestników. Wielkim pechowcem tego OS-u był Łukasz „Łoker” Łaskawiec. Zawodnik miał wypadek przed CP3. W jego quadzie pękła piasta i stracił koło. Zawodnika przetransportowano do szpitala. Okazało się, że jest poobijany, ale nic mu nie jest, czego nie można było powiedzieć o jego quadzie, który nie nadawał się już do dalszej jazdy. Dla Łukasza oznacza to koniec marzeń o dojechaniu do mety.

 

Jedynym biało-czerwonym zawodnikiem quadowym w stawce pozostaje Rafał Sonik. Niestety, przegrał on walkę z sędziami i jest nieklasyfikowany. Wczoraj na mecie pojawił się z siódmym czasem.

 

„Cóż, niestety, ale w tej nierównej dakarowej walce pozostałem sam. Ale nie poddam się i dowiozę naszą biało-czerwoną flagę do mety. A przynajmniej postaram się, bo, jak widać, na Dakarze wszystko może się zdarzyć. Jestem pełen nadziei. Jeśli wszystkie etapy do końca będą takie, jak dzisiejszy, to do zobaczenia w Limie. Nadal trzymajcie za mnie kciuki!” – mówił Rafał Sonik.

 

Najlepsi na tym odcinku byli ponownie bracia Patronelli. Pierwszą trójkę odcinka zamknął Maffei.

Także motocykliści nie mieli wczoraj łatwego zadania. Czołówka utknęła w niespodziance błotnej, która podobno nie została oznaczona. Tę sytuację wykorzystał Coma, który bezbłędnie nawigował i bez problemu wyprzedził Cyrila Despresa. Marc jako pierwszy pojawił się na mecie i teraz on jest liderem generalki. Jako drugi wczoraj dojechał Ullevalseter. Trzeci był Faria.

 

Ostatecznie Jacek Czachor wczoraj zajął 20 miejsce, a w klasyfikacji generalnej kapitan Orlen Teamu jest 16.

 

„Etap bardzo szybki. Cały czas jechaliśmy na pełnym gazie. Od razu było widać kto ma szybszy silnik. Ja osiągnąłem najwięcej 158 km/h. W końcu nie zdecydowałem się na remont ani wymianę jednostki napędowej w dniu przerwy. Mechanicy zaraz rozkręcą silnik i zdecydujemy czy wymieniamy cylinder, czy całą jednostkę. Na początku etapu była zdradliwa rzeka, ominąłem ją, ale widziałem, że spora liczba zawodników tam utknęła, między innymi rewelacyjnie jadący Cyril Despres. Końcówka etapu była bardziej techniczna, trasa prowadziła przez rzekę i była bardzo wymagająca. Na koniec wyprzedziło mnie dwóch zawodników, ale najwyraźniej opuścili jeden way point” – opowiadał Jacek Czachor.

 

Marek Dąbrowski do tego etapu przystąpił z kontuzją kolana, której nabawił się na odcinku przed przerwą. Mimo tego kierowca trzymał dobre tempo.

 

„477 kilometrów na pełnym gazie. Musiałem uważać w kurzu, którego było dużo. Nie wyprzedzałem przez pierwsze 120 kilometrów, po prostu się nie dało. Później zrobiło się bardziej wietrznie, szerzej zaatakowałem i wyminąłem kilku zawodników. Etap był szybki, nie trzeba było wkładać wiele siły, żeby dobrze jechać, nie ograniczało mnie więc moje kontuzjowane kolano. Liczę, że z dnia na dzień będzie coraz lepiej” – mówił Marek Dąbrowski.

 

W klasyfikacji generalnej Rajdu na trzecim miejscu jest nasza załoga samochodowa. Krzysztof Hołowczyc zakończył ten etap również z trzecim czasem. Hołowczyc, dzięki szybkiej jeździe, zmniejszył stratę generalną do Peterhansela do zaledwie 7’36 s. W wynikach jednak prześcignął go Gordon, który posiada nad Polakiem przewagę 12 s. To pierwszy taki Rajd Dakar, gdzie aż pięciu kierowców w klasyfikacji generalnej walczy o każdą sekundę.

 

„Długi odcinek, 477 kilometrów, było trochę technicznych partii, po których bardzo dobrze mi się jechało. W klasyfikacji generalnej jesteśmy wszyscy rozstawieni bardzo ciasno. W ośmiu minutach zamyka się pierwszych trzech zawodników, a goni nas bardzo mocno Nani Roma. Mamy wszyscy świadomość, że Rajd jest w dalszym ciągu nierozegrany, wszyscy ciśniemy ile się da i zastanawiamy się, co jeszcze pokażą Hummery. Dzisiaj prowadziłem przed ostatnim punktem pomiaru nad Robbym, który mnie doszedł, odkręcił gaz i niemalże odfrunął. Skok zawieszenia w Hummerze ma prawie pół metra i około 100–150 koni mechanicznych więcej niż w Mini, i po prostu te samochody jadą niczym czołgi po dziurach. Trzeba jednak z nimi walczyć i podejmiemy tę rywalizację. Za chwilę wjeżdżamy do Peru, nikt nie zna trasy, więc tak naprawdę robi się bardzo ciekawa rozgrywka psychologiczna między nami. Kto ją wytrzyma i nie popełni błędu, będzie na mecie w Limie” – komentował Krzysztof Hołowczyc.

 

Debiutant Adam Małysz wczoraj był 40, a w klasyfikacji generalnej jest 37.

Dzisiaj na zawodników czeka również niełatwy odcinek biegnący z Antofagasty do Iquique. OS liczyć będzie 556 km. Zawodnicy po pokonaniu całego odcinka specjalnego, na którym czekają ich przejazd przez kaniony, zdradliwy piasek fesz-fesz oraz sporo nawigacji, zjadą z olbrzymiej wydmy prosto nad sam Ocean Spokojny, gdzie zaplanowano metę.